Miażdżyca

Jaka jest prawdziwa przyczyna miażdżycy? Co należy wiedzieć o jej zapobieganiu i leczeniu?

miażdzyca

Miażdżyca jest jednym z najpoważniejszych problemów medycznych współczesnego świata. Z reguły staramy się nie myśleć o chorobach, instynktownie odgradzamy się od wszystkiego, co kojarzy się z nieuchronną przecież starością i śmiercią. Dlatego zapewne większość z nas słysząc o miażdżycy, kojarzy ją jedynie z zawałem – z czymś, co kiedyś może tam się przydarzyć, ale pozostaje w sferze abstrakcji.

Niestety, to nie jest takie proste. Ona nie jest chorobą, która nagle się pojawia pod postacią ataku serca – chociaż zdarza się, że jest on jej pierwszym i niestety ostatnim objawem. Znacznie częściej jednak to, co nazywamy „starością” jest tak naprawdę objawem zapchania tętnic i uszkodzenia układu krążenia. Nasze ciało działa na tyle skutecznie, na ile jesteśmy w stanie dostarczyć mu tlen i pożywienie.

Zwężone naczynia krwionośne sprawiają, że ani jedno, ani drugie nie jest transportowane do mózgu i mięśni. W efekcie człowiek zaczyna się bardzo łatwo męczyć, pogarsza się jego pamięć, a czasem wręcz dosłownie głupieje. W bardzo wielu przypadkach zniedołężnienie starcze tak naprawdę jest efektem uszkodzenia układu krwionośnego.

Odpowiednia terapia nie tylko zmniejsza ryzyko zawału, ale także – dosłownie – przedłuża młodość, a czasem nawet potrafi ją na jakiś czas zwrócić.

Należy pamiętać, że jest to schorzenie, które rozwija się przez długie, długie lata, czasem nawet dziesięciolecia. Nikt oczywiście nie lubi słyszeć, że to on sam jest przyczyną kłopotów, które go spotkały. Niestety, ale to trzeba powiedzieć wprost – miażdżyca jest wywołana niemal wyłącznie tym, co sami robimy. Czynniki genetyczne nie grają aż tak dużej roli, to, że w danej rodzinie „wszyscy” chorują na serce oznacza tylko jedno – oni wszyscy jedzą to samo na obiad.
Zapewne wiele osób czytając te słowa czuje dyskomfort, a nawet swego rodzaju gniew – co jest zupełnie zrozumiałe. Nie lubimy słyszeć, że to co robimy jest niewłaściwe. Jeśli jednak nie uświadomimy sobie skąd wzięła się choroba, nie będziemy w stanie sobie z nią poradzić.

Terapia miażdżycy

Ludzie oczekują cudownej terapii, tabletki która sprawi, że bardzo szybko będą zdrowi. Takie coś niestety nie istnieje. Jeśli ktoś przez 50 lat niewłaściwą dietą i trybem życia niszczył swoje tętnice, nie jest możliwe, by w ciągu nawet kilku miesięcy wyzdrowiał. Na to potrzeba lat. Współczesna medycyna oferuje co prawda zabiegi by-pass. Badania wykazały jednak, że statystyki przeżywalności wśród pacjentów którzy poddali się zabiegowi i tych, którzy go nie otrzymali są niemal identyczne (1)(2), zaś stan psychiczny pacjentów po zabiegu dramatycznie się pogorszył – zwłaszcza u ludzi stzrszych, u których uszkodzenia mózgu były tak silne, że niekiedy zmieniali się nie do poznania (3).
Rozwiązanie problemu jest – jak zazwyczaj – banalnie proste, a jednocześnie niezwykle trudne.
Łatwe, gdyż wystarczy przestać się niezdrowo odżywiać i uzupełnić podstawowe niedobory pokarmowe. Trudne zaś, gdyż bardzo niewiele osób zechce to zrobić.

Dieta w miażdżycy

Istnieje tylko jedna dieta, która została przebadana w próbach klinicznych i wykazano jej działanie przeciwmiażdżycowe. Niejaki dr Ornish, osobisty lekarz byłego prezydenta USA za własne pieniądze ufundował badania (żadna korporacja farmaceutyczna oczywiście nie była nimi zainteresowana). Zrobił tylko jedną, oczywistą rzecz – wyeliminował z diety jedyny składnik, którego nie ma w pokarmie żadnej małpy naczelnej. Tłuszcz nasycony.
Efekt – w ciągu 5 lat tętnice oczyściły się do tego stopnia, że prawdopodobieństwo zawału spadło niemal do zera (4).
Na dietę Ornisha składają się produkty roślinne które nie są wysoko przetworzone – w jego piramidzie żywieniowej podstawą są surowe warzywa i owoce, a także produkty zbożowe z pełnego przemiału. Im bardziej obiad przypomina to, jak roślina wygląda na surowo, tym lepiej. Zaleca też dużą ilość roślin strączkowych. Ta dieta nie tylko cofała miażdżycę, ale też – co najciekawsze – potrafiła cofnąć pierwsze stadia nowotworów (5), a nawet cukrzycę (6). Stoi to w oczywistej sprzeczności z większoscią „internetowych” diet oferowanych przez wszelkiej maści szamanów, typu „paleo” czy „low-carb”. Nie stoi za nimi żadne potwierdzające ich skuteczność badanie, a wszelkie dotychczas przeprowadzone wykazały, że mają efekt dokładnie odwrotny od zamierzonego. Niestety, ludzie ciągle się na to łapią – zapewne dlatego, że te sposoby odżywiania składają się z rzeczy smacznych. Chcemy słyszeć, że to co nam smakuje jest zdrowe, jeśli ktoś tak powie, wierzymy w to, nawet jeśli wcześniej kilkuset lekarzy i dietetyków zapewniało nas, że jest odwrotnie – często wierzymy tej jednej osobie, która mówi „smaczne jest zdrowe”.

Jakie witaminy mogą pomóc w miażdżycy?

 Ornish dołożył do swojego programu zestaw suplementów. One nie tyle ułatwiają proces, co wręcz sprawiają, że jest on możliwy. Lata niewłaściwego odżywiania doprowadziły do kilku zmian w organizmie, które można cofnąć jedynie intensywną suplementacją – chyba, że chcemy poświęcić kolejne 20 lat oczekując, aż dieta wszystko zrównoważy.

Kwasy omega-3

Podstawą będą kwasy tłuszczowe omega 3. Są one niezbędne do prawidłowego działania naczyń krwionośnych, a znakomita większość z nas nie ma w diecie odpowiedniej ich ilości, albo też ma zbyt wiele omega 6, co ma podobne konsekwencje, jako że te dwie grupy związków konkurują ze sobą w organizmie. Przez lata są one wbudowywane w błonę każdej jednej komórki, jeśli mamy zbyt mało jednych z nich lub zbyt dużo drugich, całe nasze ciało przestaje funkcjonować tak jak powinno.Naturalne pokarmy z reguły mają te kwasy bardzo dobrze zbilansowane. Niestety, większość produktów spożywczych obecnych na naszych stołach jest produkowana na bazie bogatych w omega 6 oleju słonecznikowego bądz soi. Praktycznie wszystkie zwierzęta są nią karmione, więc w konsekwencji mięso czy nabiał również są nimi wysycone. Jedynie mięso i mleko zwierząt „z wolnego wybiegu” ma odpowiednie proporcje, siłą rzeczy dotyczy to też wszelkich pochodnych, na przykład masła czy sera.

 Słowo wyjaśnienia należy się jednemu z badań, które zostały bardzo mocno nagłośnione przez media, a które niby „udowodniło”, że omega 3 nie pomagają na serce – pojawia się ono w google jako jeden z pierwszych wyników. Popełniono w nim kilka karygodnych błędów. Po pierwsze, użyto dawek zbyt małych i podawano je zbyt krótko, aby chociaż trochę zmienić proporcje w organizmie. Po drugie – pacjenci dostawali losowo albo omega 3, albo tabletki placebo, co jest sposobem na wykazanie czy suplement naprawdę działa. Problem w tym, że placebo było w tym wypadku bardzo zdrową oliwą z oliwek, która jest znana z silnego działania chroniącego układ krwionośny. Dość zastanawiające jest, czemu właśnie ono zostało nagłośnione, a dosłownie dziesiątki poprawnie przeprowadzonych, w których omegi pomagały na serce i ratowały życie (7)(8)(9)(10) – pominięto milczeniem.

Jakość kwasów omega-3

Aby suplement miał odpowiednią siłę działania, powinien być dobrej jakości – tanie tabletki, produkowane w nieodpowiednich warunkach dopuszczających powietrze w czasie procesu zawierają często utlenione, dosłownie zjełczałe oleje, efekt ich zażywania może być wręcz odwrotny od zamierzonego. Powinny pochodzić z drobnych ryb, gdyż te większe, drapieżne kumulują w swoich organizmach metale ciężkie i pestycydy z każdej zjedzonej przez siebie małej rybki, powinny też być z połowów dalekomorskich. Suplement musi też zawierać witaminę E, chroniącą przed utlenieniem.

Wieloletnie niedobory omeg mają oczywiście inne konsekwencje zdrowotne – a co za tym idzie, ich uzupełnienie zmniejsza ryzyko kilku poważnych schorzeń, a czasem nawet je leczy. Najbardziej jaskrawy przykład to ich wpływ na schorzenia nowotworowe – w badaniach klinicznych potrafiły spowolnić rozwój guza nawet kilkukrotnie (11)(12)(13)(14). Ostatnio dość mocno nagłośniono jedno badanie, w którym „udowodniono” że omega 3 powoduje raka prostaty – w praktyce zmierzono ich stężenie we krwi i niektórzy chorzy mieli oczywiście znacznie wyższe – gdyż brali suplementy. Znowu mamy tu do czynienia z nagłośnieniem wyłącznie badań negatywnych.

Witamina D3

Kolejnym składnikiem odżywczym, którego niedobory mamy prawie wszyscy jest witamina D3. Jest produkowana w skórze pod wpływem słońca, w większości krajów nie ma go odpowiednio dużo – nawet gdy ktoś pracuje na wolnym powietrzu i nie zakrywa się szczelnie ubraniami (praca w biurach czy w fabrykach to wymysł ostatnich lat). Nie jesteśmy biologicznie przystosowani do mieszkania w Polsce, bez sztucznych dodatków w postaci ubrań i mieszkań nie przeżylibyśmy w zimie 1 doby. Nie zamarzamy, bo potrafiliśmy sobie z tym poradzić, ale trzeba też zadbać o niedobory pokarmowe związane z życiem w środowisku dla nas nienaturalnym. Z ciekawostek – jod jest kolejnym pierwiastkiem który musimy suplementować, gdyby nie dodawanie go do soli kuchennej, co druga osoba cierpiałaby na poważne schorzenia tarczycy. Może dożyjemy dnia, gdy tak samo będzie się dodawać do żywności witaminę D3. Póki co wygląda na to, że więcej można zarobić sprzedając leki na choroby wywołane niedoborem.

Jako że jest ona zbyt tania, by dała się powiązać z większymi zyskami, badania nad jej wpływem są w powijakach. Jaki koncern farmaceutyczny zechce zasponsorować kosztujące grube miliony próby kliniczne nad czymś, czego nie można obłożyć patentem? Lepiej mówić ludziom, że jedyny sposób na miażdżycę to mające dziesiątki skutków ubocznych pastylki „na cholesterol” i innego nie ma. Albo namówić ich na dającą dziesiątki tysięcy zł zysku operację. Do tej pory udało się jedynie dowieść, że witamina D3 cofa (tak, cofa!) miażdżycę u myszy (15), a także przynajmniej spowalnia jej rozwój u małp człekokształtnych (16). Badania u ludzi wykazały „jedynie” zmniejszone ryzyko śmierci u osób stosujących suplementy (17).

Bardzo istotna jest dawka. Oficjalne zalecenia mówią o 200-400 jednostkach dziennie, co jest wartością po prostu śmieszną. Ciało ludzkie potrafi wyprodukować 20 000 jednostek w ciągu zaledwie 15 minut opalania. Kto zresztą uwierzy, że ważący 100 kg mężczyzna ma identyczne zapotrzebowanie, jak ważący 4 kg noworodek? Badania (18) już dawno wykazały, że dla dorosłego optymalną dawką jest około 4000 jednostek, nieco mniej, jeśli mamy często kontakt ze słońcem.

Jak wszystkie niedobory, tak i ten wpływa na nasz organizm na wiele różnych sposobów, zwiększając ryzyko bardzo dużej ilości schorzeń, a niektóre po prostu wywołując. Ciężko przecenić korzyści płynące z suplementacji – znacząco zwiększa odporność na infekcje, chroniąc przed sezonową grypą czy przeziębieniami (19)(20) (swoją drogą przyczyną sezonowości grypy jest w dużej właśnie niedobór D3 – najwięcej zachorowań jest gdy poziom we krwi jest najniższy, zaś gdy jest wysoki – nie ma ich w zasadzie w ogóle), w potężny sposób zabezpiecza przed nowotworami, zmniejszając ryzyko zachorowania nawet dwukrotnie (21)(22)(23)(24), chroni przed depresją i cofa objawy już istniejącej (25), reguluje poziom insuliny w cukrzycy (26) a także znacznie zmniejsza ryzyko rozwoju chorób autoimmunologicznych, takich jak stwardnienie rozsiane czy toczeń układowy (27)(28)(29)(30)(31).

Selen

Badania dotyczące selenu dały niejednoznaczne rezultaty. Prawdopodobnie przyczyną braku efektu w niektórych próbach klinicznych było mieszanie go z dużymi dawkami syntetycznej, szkodliwej witaminy E (jej naturalna forma chroni przed chorobami). Niemniej w znakomitej większości badań pozytywny efekt był mocno widoczny – zmniejszał ryzyko choroby od 15% do ponad 50% (32). W Polsce mamy gleby dość ubogie w ten pierwiastek, dlatego suplementacja może przynieść szczególnie dobre efekty. Nie można zapominać o jego innych zaletach – znacząco zmniejsza ryzyko rozwoju choroby Parkinsona (33)(34), jest też bardzo wyraźny związek między niedoborami a chorobą Alzheimera (35), stwardnieniem rozsianym (36) i depresją (37). Zabezpiecza przed zatruciem metalami ciężkimi i pomaga usuwać z organizmu te, które już się tam zagnieździły (38)(39)(40), chroni przed nowotworami (41)(42)(43) a także wszelkimi chorobami wirusowymi (44)(45)(46)(47)(48).

Koenzym Q10

Koenzym Q10 ma szczególnie silne działanie na mięsień sercowy. Nie wiadomo co prawda, czy cofa albo powstrzymuje rozwój samej miażdżycy, ale z całą pewnością znacząco zwiększa szanse przeżycia chorego – w jednym z badań różnica była aż dwukrotna (49)! Warto też wspomnieć o jego niezwykle mocnym działaniu przeciwnowotworowym (50)(51)(52).

Cynk 

W jednym z badań poziom cynku w diecie pacjentów miał silny związek z ilością blaszki miażdżycowej – pierwiastek ten prawdopodobnie chronił przed jej narastaniem (53). Nie jest jasne, czy przyczyną był właśnie on, czy ogólnie zdrowsza dieta (gdyż można go spotkać głównie w ogólnie zdrowych pokarmach), niemniej warto rozważyć suplementację.

Karnityna

Karnityna, podobnie jak koenzym Q10, mocno odżywia i chroni samo serce, nie wiadomo jednak, czy ma wpływ na narastanie blaszki. Warto po nią sięgnąć szczególnie w cięższych przypadkach, gdyż o kilkadziesiąt procent redukowała ryzyko zgonu i znacząco poprawiała jakość życia (54)(55)(56).

Magnez

Ostatnia rzecz warta wspomnienia to magnez. Osoboy z silnymi niedoborami będą miały przyspieszony proces narastania blaszki miażdżycowej, co więcej, suplementacja jest w stanie nie tylko go powstrzymać, ale nawet cofnąć – chociaż wymaga to wielomiesiecznej, czasem nawet trwającej ponad rok suplemetacji wysokimi dawkami (57).

Bibliografia:

0:00
0:00