Dieta i suplementacja w chorobach nowotworowych – jak i co jeść?

Jak wygląda dieta lecznicza w nowotworach? Jakie produkty są wskazane oraz jak dobrać suplementację?

Mito-med.pl - Podcasty
Mito-med.pl - Podcasty
Dieta i suplementacja w chorobach nowotworowych – jak i co jeść?
/

Paulina Żurek:  Co warto wprowadzić, a co wykluczyć? Czy da się ogólnie to powiedzieć, skoro już, wiemy, jak duże znaczenie ma indywidualne podejście, może jednak możemy wyodrębnić takie rzeczy?

Katarzyna Arkuszyńska: Powiem ogólnie, bo oczywiście w każdym typie nowotworu jest trochę inaczej, a szczególnie wiele rzeczy jest do wykluczenia, w chorobach nowotworowych układu pokarmowego. Wtedy też ilość posiłków wygląda inaczej. One zazwyczaj są na początku zblendowane, czasami nawet jest to dieta płynna na początku po operacjach, potem są zblendowane, potem wprowadzamy troszkę większe porcje, ale na pewno bym wykluczyła z diety cukry proste, czyli wszelkie słodycze, batony, drożdżówki, wykluczyłabym białe pieczywo, z pszenicy, która jest mocno modyfikowana. Niewiele w tej chwili wnosi w nasze życie. To nie jest ta pszenica prastara, ale odmianą pszenicy prastarej jest np. orkisz świętej Hildegardy, który musi być certyfikowany. Są to 3 odmiany lecznicze i to rzeczywiście jest mąka, która leczy, bo ma mnóstwo minerałów i witamin. Możemy zastąpić produkty zawierające duże ilości laktozy i kazeiny, które mogą generować stany zapalne. Zalecam je ograniczyć, ale pamiętajmy, że pacjent musi jeść i to jest kluczowe, żeby nie tracił na wadze przy leczeniu. Można zastąpić to produktami kozimi, owczymi albo produktami właśnie krowimi, ale bio. Żeby to nie była ta krowa, która jest źle traktowana i jej mięso, mleko i potem przetwory z tego mleka mają, duże ilości antybiotyków czy hormonów. Więc tu bym zastąpiła kozimi, owczymi, ale też w mniejszych ilościach. Dojrzałe owoce, miękkie o wysokim indeksie glikemicznym zastąpiłabym owocami jagodowymi sezonowymi o niskim indeksie glikemicznym. W ogóle ładunek całego pokarmu właśnie taki powinien być. Możemy zastosować taki tip, o którym już kiedyś mówiłam, czyli zmniejszyć ten ładunek glikemiczny pokarmu, dodając np. porcję dobrego białka, orzechy i olej np. oliwę z oliwek, po prostu kilka kropel. Jeżeli jemy obiad o wyższym indeksie ładunku glikemicznym, to możemy właśnie dodać porcję dobrego białka i polać to oliwą z oliwek. To już ten Indeks się zmniejsza, czy dodać np. ocet balsamiczny, który uwielbiam, bo kocham dietę śródziemnomorską i też taką stosuje u moich pacjentów onkologicznych z pewnymi modyfikacjami. Czasami jest potrzeba ograniczenia ilości węglowodanów złożonych, a czasami jest to dieta ketogeniczna, ale też nie jest dla wszystkich. Ona się świetnie sprawdza w przypadku padaczki i głównie w nowotworach układu nerwowego, czyli np. w glejakach, przy innych nowotworach też, ale nie zawsze pacjent dobrze tę dietę toleruje. Poza tym musimy sprawdzić, jak działa jego wątroba i jak sobie radzi z trawieniem tłuszczów. Więc moją podstawą jest właśnie dieta śródziemnomorska z pewnymi modyfikacjami uszytymi na miarę dla danego pacjenta. Co jeszcze? Na pewno wykluczamy słone przekąski, paluszki, chipsy, precle, nic nie wnoszą oprócz soli i konserwantów, wafle ryżowe, ryż biały, chleb tostowy, buki pszenne. Możemy to zastąpić ryżem brązowym, dobrymi kaszami. Świetną kaszą, która dostarcza ogromnych ilości aminokwasów i tego profilu aminokwasów niezbędny to jest quinoa i amarantus. Ja kocham te kasze i troszeczkę ostatnio je publicznie odczarowałam, bo miałam takie nagranie, w którym gotowałam na żywo i zrobiłam właśnie dietetyczną kaszę quinoa w wydaniu pysznym, gdzie czasami słyszę od pacjentów: „nie znoszę kaszy”. Ja odczarowuje szczególnie właśnie amarantus i quinoe, bo dostarczają właśnie tych niezbędnych aminokwasów, czyli budują i regenerują nasze komórki, regenerują nasze tkanki, jednocześnie dostarczają mnóstwo minerałów, witamin i składników aktywnych. Żeby ta kasza smakowała, możemy dodać do niej oliwy z oliwek, posiadanej natki pietruszki, albo jeszcze lepiej kolendry, do tego możemy dodać orzechy pekan, albo orzechy włoskie. Ja ostatnio oddawałam figi suszone, też nie za dużo przy nowotworach owoców suszonych, bo jednak mają bardzo dużo cukru, ale raz na jakiś czas oczywiście można dodać. Może być też owoc granatu, ale też na granat uważamy w czasie chemioterapii, bo sok z granatu nie jest polecany. Tak samo, jak sok z grejpfruta, bo może nasilać nam skutki uboczne chemioterapii, więc tutaj uważamy, ale tę kaszę możemy zrobić piękną, trzykolorową nawet i ona smakuje wybornie. Do tego zioła, trochę soli kłodowskiej, czy himalajskiej, żeby dostarczyć sobie minerałów, a czasami robię też na słodko np. amarantus z figą, orzechami i cynamonem cejlońskim, do tego oliwa z oliwek albo olej z awokado albo olej rydzowy. Do tego możemy dodać warzywa, już mamy zdrową kolację.

Paulina Żurek:  Czyli ta dieta nawet w przypadku osób, z tak poważnymi chorobami może być smaczna, może pięknie wyglądać.

Katarzyna Arkuszyńska: Tak i może też leczyć. Piszę na ten temat w swoim e-booku, gdzie też są różne przepisy, jest tam około 50 przepisów, więc też zachęcam tych pacjentów, żeby nie kojarzyli diety onkologicznej z szaroburym, smutnym i niesmakowitym jedzeniem. Można naprawdę przepięknie jeść w chorobie onkologicznej. Mówię to ze swojego doświadczenia, bo najbliższej osobie gotowałam takie potrawy i jadła ze smakiem. To jest bardzo ważny aspekt, żeby też ten pacjent, bo to różnie bywa, czasem się udaje wyjść z nowotworów i to jest dość częste, ale czasami niestety się nie da. Postarajmy się przynajmniej, ułatwić czas leczenia pacjentom, oswoić ich z tym i dać im czas, gdzie czują się w miarę normalnie, że oni jednak mogą zjeść dobrze, mogą celebrować posiłek. Z rzeczy, które możemy jeszcze wykluczyć, no to są np. pszenne makarony, czy gnocchi, wtedy możemy zastąpić makaronami pełnoziarnistymi, ale też nie jest to oczywiste we wszystkich nowotworach, bo za dużo błonnika przy nowotworach układu pokarmowego, czasem może nasilać objawy np. biegunki albo zaparcia, więc tutaj trzeba uważać. Patrzmy na składy. Jeżeli chcemy zjeść jakiś owoc suszony, to też patrzmy, czy on jest siarkowany. Jeżeli chcemy zjeść orzechy, to nie kupujmy takich orzechów, które leżą luzem, bo nie wiemy, czy tam nie ma pleśni, które też generują nowotwory np. wątroby. Jak one były przechowywane, czy nie są utlenione kwasy tłuszczowe. Raczej kupujmy zapakowane, jeszcze mam taką zasadę, że sama myję na sitku orzechy, czy pestki. Wykluczmy parówki, pasztety, serdelki, kiełbasy. Zastąpmy je wędliną, którą np. sobie sami pieczemy z mięsa z dobrego źródła np. pierś indyka, zamarynujmy sobie w ziołach i na następny dzień upieczmy. Myślę, że również ważna jest rezygnacja ze smażonych rzeczy, żeby nie dostarczać tych tłuszczów trans. Same tłuszcze w sobie nie są złe, natomiast już tłuszcze trans generują stany zapalne, więc tutaj unikajmy przetworzonej żywności, tak samo tych pasztetów, parówek, kiepskiej jakości, same parówki w sobie nie są też złe, bo potrafią być parówki z dobrym składem 100% mięsa i bez konserwantów, więc jak już, to takie wybierajmy, ale raczej stawiamy na proste produkty. Zróbmy sobie po prostu pieczeń z indyka, mamy ją wtedy na kanapki, czy do obiadu, więc zastąpimy wędliny, w których jest mnóstwo konserwantów, azotanów, azotynów, fosforanów. Kolejna rzecz to syrop glukozowo-fruktozowy, bardzo na niego trzeba uważać. Sprawdzajcie składy produktów, jeżeli ma syrop glukozowo-fruktozowy, no to jest całkowicie do wyrzucenia i to nie tylko przy chorobie nowotworowej, ale profilaktycznie. Zmieniamy ryby hodowlane na ryby z połowów. Niech to będzie dziki łosoś, dziki dorsz, może być mintaj, ale nie z Bałtyku, patrzmy, skąd są te ryby. Również gotowe sosy, majonezy, zastąpmy po prostu sosem pomidorowym zrobionym z takiego przecieru, np. w kartoniku, a nie w puszce. Ser żółty, ser topiony, lepiej zastąpić serami długo dojrzewającymi, bo bakterie zrobiły swoje i skład tego sera jest zupełnie inny.

Wyeliminujmy margaryny, znowu tłuszcze trans, utlenione kwasy tłuszczowe, już lepiej zastąpić je masłem, a najlepiej oliwą z oliwek. Może to być również masło klarowane do smażenia. Nie wolno smażyć na olejach roślinnych, bo oleje roślinne oprócz właśnie oliwy z oliwek totalnie nie nadają się do smażenia. Olej rzepakowy absolutnie nie naddaje się smażenia. Olej rzepakowy z upraw ekologicznych, w ciemnej butelce, tłoczony na zimno jest wspaniały i ma mnóstwo substancji leczniczych i niwelujących stany zapalne. Natomiast on nadaje się tylko do potraw zimnych, czyli do sałatek. Absolutnie nie można na nim smażyć, a jeżeli mamy taki z supermarketu, np. słonecznikowy, czy rzepakowy to nie nadaje się do smażenia. Ma taki punkt dymienia, w którym jak już go podgrzewamy, to kwasy utleniają się i też przy tej obróbce generuje się mnóstwo toksycznych substancji, które są kancerogenne. Smażcie na oliwie z oliwek, albo na maśle klarowanym, czasami może być na tłuszczu, też np. kaczym, to już jest lepsze niż stosowanie oleju rzepakowego, czy słonecznikowego do smażenia. Zamiast gotowych przypraw i ziół, które mają zazwyczaj glutaminian sodu, i inne konserwanty po prostu zetrzyjmy w moździerzu świeże zioła, albo ususzmy je albo po prostu kupujmy czyste suszone zioła bez dodatków. Do tego sól kłodawska i himalajska, żeby mieć te minerały.

Paulina Żurek:  Jak zaczęłaś mówić o ziołach, to sobie pomyślałam, co w takim razie warto z produktów antynowotworowych wprowadzić? Może jakieś Top 5, które polecasz?

Katarzyna Arkuszyńska: Jest mnóstwo substancji z produktów dietetycznych z naszych pokarmów, które mają działania antynowotworowe. Z przypraw na pewno tymianek, kurkumina, oregano, cynamon cejloński, imbir.

Paulina Żurek:  Czy są wśród nich jakieś, których przy chemio- i radioterapii nie można?

Katarzyna Arkuszyńska: Tak. Tutaj, mówiłam o soku z granatu i grejpfruta, uważamy przy chemioterapii, ponieważ mogą nasilać jej działania, a my tego nie chcemy, bo wiadomo, że jeżeli nasili to działanie chemioterapii, to też skutki uboczne będą dużo cięższe. Kurkumina bardzo często wchodzi w synergię, czyli dodatkowo, jakby przyczynia się do tego, że te nowotwory szybciej są niszczone, więc ona ma tutaj ogromne znaczenie i też niweluje stany zapalne. Natomiast mam taką zasadę, że wszelką suplementację, czy właśnie substancje antynowotworowe przed chemioterapią robimy sobie od nich przerwę. Tak samo przed badaniem np. tomografem lub PET albo rezonansem, bo czasami np. kurkumina sprawia, że te miejsca w narządach świecą się i to jest np. pomyłka, że to może być nowotwór. Tutaj ja zawsze mówię, że te 3 dni czy 5 dni przed oraz w czasie chemioterapii i radioterapii plus kilka dni po raczej nic nie suplementujemy. Stawiamy na czystą przeciwzapalną dietę i bardzo duże ilości wody, żeby wypłukiwać metabolity. Czyli uważamy na sok z grejpfruta, sok z granatu i kurkuminę i suplementację w czasie chemioterapii. Oczywiście bazowe suplementy raczej nam nie zaszkodzą, ale już takie bardziej wyszukane, czy zioła mogą nam wejść w interakcję. Nie stosujmy ich na własną rękę, ponieważ pamiętajmy, że leki, suplementy i zioła mogą wchodzić pomiędzy sobą w reakcje antagonistyczne lub synergiczne i to nie zawsze jest korzystne. Mogą znosić swoje działania albo nasilać skutki uboczne. Zioła mają mnóstwo właściwości antynowotworowych i przeciwzapalnych, owoce jagodowe, warzywa kapustne, które też w badaniach naukowych mają świetny profil antynowotworowy. Bulwy, czyli marchewka, pietruszka, seler, warzywa zielone, sałaty, roszponka, rukola i owoce o niskim indeksie glikemicznym. Przy nowotworach uważamy z ilością owoców, bo to jest fruktoza, a potem w rozkładzie glukozy, więc tak naprawdę tych owoców nie może być też za dużo, jeżeli chcemy wycisnąć sok w czasie choroby nowotworowej, żeby się wzmocnić, to bardziej zalecam sok warzywny np. z dodatkiem jabłka albo smoothie z owoców jagodowych na bazie dobrego białka, bo oczywiście też w chorobie nowotworowej często stosuję u pacjentów odżywki białkowe, ale nie są to nutridrinki, które mają bardzo dużo cukru i laktozy, tylko jest to czyste białko, bez laktozy i bez substancji wspomagających, wypełniaczy i barwników. Jest to czyste białko, ono jest droższe, ale ono pięknie sprawdza się u pacjentów onkologicznych. Nie nasila stanów zapalnych i pacjenci się lepiej po nim czują. Tak samo, jak mówiłam o tym, żeby zastąpić jednak mleko krowie, czasem mlekiem kozim, albo właśnie przetworami, czyli serami kozimi, owczymi, dlatego, że pacjenci się po prostu lepiej po nich czują, gdyż po chemioterapii czy radioterapii bardzo często mamy osłabione kosmki jelitowe i jest osłabione trawienie i wchłanianie. Jeżeli podamy laktozę i kazeinę, która jest bardziej agresywna w mleku krowim niż w mleku kozim i owczym, no to niestety mogą być problemy ze wzdęciami, z niestrawionymi resztkami pokarmowymi w kale i pacjent się męczy. Widzę po moich pacjentach, że czasami nawet trzeba odstawić chwilowo ten nabiał, a czasami po prostu zastępujemy.

Paulina Żurek:  Jeśli już mamy w miarę ustawioną dietę i jesteśmy poza okresami chemio i radioterapii, jak jeszcze możemy wspierać takich pacjentów?

Katarzyna Arkuszyńska: Podstawą dla mnie jest witamina D3 przeliczona do poziomów, jakie pacjent ma i też patrzę na to, jaki jest typ nowotworu. Przy nowotworach układu pokarmowego pokarmowych, wątroby, trzustki dużo szybciej spada poziom witaminy D. Inaczej jest trochę w nowotworach piersi, nowotworach pęcherza, czy prostaty, ale dla mnie to jest baza D3 podana z witaminą K2, A i magnezem, które też trzeba przeliczyć na masę ciała, bo witaminę A można przedawkować. Zresztą jak wszystkie witaminy rozpuszczalne w tłuszczach. One się kumulują w różnych tkankach i można je przedawkować. Bezpieczne są te rozpuszczalne w wodzie, a rozpuszczalne w tłuszczach A, D, E, K. Przy suplementacji tych witamin w wysokich dawkach niezbędne są kofaktory i przeliczając na masę ciała pacjenta i poziomy. Do tego omega-3 dla mnie są niezbędne, ale jeśli mówimy tu o omega-3, chodzi mi o EPA i DHA, to muszą być najwyższej jakości. Tutaj niestety cenowo też jest wyżej, ale nie wyobrażam sobie kupować omega-3 kiepskiej jakości, bo my wtedy robimy sobie jeszcze większą krzywdę, ponieważ zazwyczaj są to kwasy omega 3, które zawierają mnóstwo diooksyn, ołowiu i rtęci, metali ciężkich. Jeżeli podajemy takie kwasy tłuszczowe, ważne jest czy mają ten certyfikat totox, czyli jaki jest poziom toksyczności, im niższy, tym lepszy. Jest tylko kilka preparatów omega-3 na rynku, które totox mają zaznaczony i on jest bardzo niski. Musimy zwracać na to uwagę, bo wtedy wiemy, że te kwasy tłuszczowe nie są utlenione, również jest zadbane o to przy produkcji tych kwasów. Kwasy omega- 3 mają ogromne znaczenie w niwelowaniu stanów zapalnych. Jeszcze magnez, witaminy z grupy B są bardzo potrzebne pacjentom onkologicznym. Czasami się mówi, że witamina B12 nie jest wskazana, bo może promować nowotworzenie. Nie jest tak do końca. Było tylko jedno badanie na ten temat i mała ilość osób w tym uczestniczyła. Osoby z chorobami przewlekłymi, czy nowotworami mają tak ogromne niedobory, również witamin z grupy B, że warto suplementować dobrej jakości witaminy z grupy B, ale koniecznie z kwasem foliowym metylowanym i metylowaną witaminą B12. Wtedy mamy gwarancję, że te witaminy nie będą się kumulować, nie będą toksykować pacjenta, tylko będą nam regenerować organizm.

Koenzym Q10 również jest ważny oraz  czasami glutation, czasami kwas alfa-liponowy, bardzo często przy polineuropatiach, gdzie możemy je trochę zmniejszyć. Są to zaburzenia czucia i drętwienie palców, czy w stopach, czy w rękach, bardzo częsty objaw po chemioterapii, więc tak naprawdę to, co ci powiedziałam, to jest baza, czasami detoksykacja wątroby i oczyszczanie się po chemioterapii, ale też nie w trakcie, tylko po. Detoksykacja może być po pierwsze z diety: warzywa zielone, tylko też nie pryskane, wspominamy tutaj właśnie o tej jakości, a jeżeli nie możemy sobie pozwolić na dobrej jakości warzywa, nie możemy kupić bio, albo nie mamy dostępu do lokalnego rolnika, to ważne jest, żeby, chociaż trochę pozbyć się tych pestycydów. Możemy prostu wymoczyć te warzywa najpierw w środowisku kwaśnym, czyli np. w occie jabłkowym, a potem w sodzie oczyszczonej i potem porządnie je wymyć pod bieżącą wodą i już o 50-60% tych pestycydów, metali ciężkich będzie mniej. Pamiętajmy, że suplementów nie bierze się permanentnie. Suplementy trzeba rotować. U mnie po wizycie głównej, gdzie przeprowadzam pacjenta przez chemioterapię, czy radioterapię, później są wizyty kontrolne, na których sprawdzamy parametry krwi, bo przy agresywnym leczeniu niestety one mocno spadają. Bardzo często jest anemia, małopłytkowość i to musimy podnieść dietą i suplementacją, to na bieżąco monitorujemy. Patrzymy na wyniki krwi i dopasowujemy dietę i nowe suplementy, dlatego musi być ta rotacja, nieraz przerwa od jednych suplementów, aczkolwiek od tych bazowych, ja nie robię przerwy przy chorobie nowotworowej, to już jest do końca życia. Do tego świetna dieta przeciwzapalna i bazowe suplementy, a później inne w zależności od dolegliwości pacjenta.

Paulina Żurek:  A czy możemy jakoś dodatkowo wspierać organizm, po chemio- i radioterapii dodatkową terapią, może jakimś detoksem? W jakiś sposób jeszcze możemy pomóc zniwelować skutki uboczne?

Katarzyna Arkuszyńska: Tak, oczywiście, że możemy i to jest też bardzo indywidualne, bo uważam, że pacjent powinien sam to czuć. Nie możemy zmusić pacjenta, nawet jeżeli to jest nasza osoba bliska, żeby na siłę coś robił. Jeżeli on nie chce medytować, to nie musi, ale niech poszukuje czegoś, co by mu sprawiło radość i co odblokowałoby mu emocje, może niektóre zamierzchłe problemy i sytuacje traumatyczne, bo to jest jednak ważne. Psychika u pacjenta onkologicznego jest kluczowa i nawet jeżeli nie uda się uratować pacjenta, bo czasem też tak bywa, aczkolwiek my w tym podcaście zachęcamy jednak do tego, żeby pacjenci onkologiczni myśleli pozytywnie. Spróbuj się uzdrowić, nawet dając sobie uwagę. Spróbuję uzdrowić swoje emocje, swoje relacje z innymi, może dam sobie uwagę, akceptację. Mogę pójść na masaż, nie zawsze też są wskazane masaże, to też musi wykonywać osoba, która się zna na tym. Może pójść na spacer do lasu. Jak chcesz, to śpiewaj mantry, bo to też niektórym pacjentom bardzo dobrze robi. Niektórzy pacjenci decydują się po jakimś czasie na psychoterapię, na wizytę u lekarza psychiatry. Najlepiej, żeby to był psychiatra z takim podejściom holistycznym, gdzie wizyta trwa 90 minut i naprawdę wtedy można świetnie dobrać leki i wesprzeć pacjenta mentalnie. Dobry lekarz, psychiatra, psychoterapeuta, psycholog czasami onkopsycholog są możliwości też na NFZ takiej terapii, żeby pójść do psychoonkologa, są też różne warsztaty, np. simonntonowski, które przygotowują do leczenia, ale też czasem do odejścia. To są bardzo trudne tematy, ale jednak wiążą się z tą chorobą nowotworową. Bardzo fajnie jest się zainteresować, czy są grupy na mediach społecznościowych, zrzeszające ludzi, którzy np. wyszli z nowotworu i można tam znaleźć inspiracje i porady, gdzie szukać lekarza. Czasami człowiek jest tak zmęczony tymi poszukiwaniami i tak bezsilny i nagle pojawiają się ludzie, którzy przez to przeszli. Warto takich ludzi poszukać, którzy wspomogą nas w tym, gdzie się zgłosić, do jakiego miasta pojechać, bo tam np. jest taki chirurg, który jak zrobi operację, to prawie każdy z tego nowotworu wychodzi, bo też tak jest. Wtedy dostajemy kontakty, wiemy, że trzeba szukać dalej, bo np. 1 lekarz powie, zostało panu 2 miesiące życia, co jest dla mnie czymś strasznym, że tak można pacjentowi powiedzieć, a są lekarze, którzy mówią: „Będzie pani, czy będzie pan żył, ile pan będzie chciał”, wtedy nastawienie pacjenta jest zupełnie inne. Tutaj też apel do lekarzy, nie mówcie, tak pacjentom, bo przychodzą zrozpaczeni, pacjenci i mówią, że zostało mi 2 miesiące życia, potem się okazuje, że żyją 1,5 roku, 2 lata, 3 lata. Mam takich pacjentów i nagle sorry nie sprawdziło się, natomiast to dobija pacjenta rzeczywiście, a ta psychika jest ogromnie ważna. Jeżeli psychika jest wzmocniona i jest nadzieja i determinacja, że jednak mogę coś dla siebie zrobić, że jeszcze będę szukał różnych sposobów leczenia, że mam wsparcie, są ludzie, którzy z tego wyszli. Warto też takich ludzi poszukać albo takich historii, nie czytać tych samych strasznych historii w Google, że to jest najgorszy nowotwór na świecie, już z tego nie wyjdę, tylko raczej się inspirować tymi osobami, które powychodziły, albo przynajmniej pięknie przeszły przez tę chorobę. Często zostawiają po sobie piękne książki. Jak np. Sylwia Pogorzelska, tak tym się inspirujmy. Ma też swoją grupę, więc ja bardzo tą grupę polecam. Ja też tam szukałam pomocy i bardzo dużo od Sylwii pomocy dostałam, wspaniała osoba i też świetna książka, która naprawdę daje ogrom nadziei pacjentom. Wiem, że pacjentki czasem mówią: „Boże, ja mam to, co Sylwia napisała, to byłam ja i teraz też chcę tak zmienić swoje życie.”

Paulina Żurek:  No właśnie, bo jak popatrzymy na to w ten sposób, że jest to jakaś nasza nowa droga, opcja na pozytywną zmianę, wprowadzenie pozytywnych zmian w życiu, począwszy od diety, stylu życia, poprzez inne myślenie i postępowanie, to widzimy jakąś lepszą perspektywę i nadzieję.

Katarzyna Arkuszyńska: Tak, no ty masz to doświadczenie, ja mam to doświadczenie. Jak napisała Sylwia, „jestem wdzięczna za raka”, często się też spotykam z takim zarzutem: „jak to można być wdzięcznym za raka?” To jest w takim znaczeniu, że można przewartościować całe swoje życie i zobaczyć, co jest w życiu ważne, dlatego że często przed diagnozą ludzie żyją z dnia na dzień, w ogóle, nie doceniają, że mają życie. To wdzięczna za raka jest w tym sensie, że wyzdrowiałam i teraz totalnie doceniam życie. Doceniam, każdy szczegół mojego życia, każdą piękną chwilę, doceniam to, że mogę wstać z łóżka, że już mnie nie boli. To jest to, że ten mental się totalnie zmienia. Ja z mojego doświadczenia powiem, mimo że moje bliskiej osoby nie udało się uratować, to jednak to w jaki sposób przeszła przez tę chorobę, było piękne przejście, w takim spokoju, w miłości z piękną dietą, z dobrą suplementacją i z takim poczuciem, że jest nadzieja i może się udać i z takim spokojem, którym właśnie pacjentom onkologicznym brakuje. Ta droga też jest mega ważna i tutaj akurat u nas się sprawdziły właśnie i psychoterapia, medytacja, spacery po lesie, okazywanie sobie miłości.

Paulina Żurek:  Piękne, bardzo inspirujące.

Katarzyna Arkuszyńska: Może z wielu nowotworów da się wyjść, ale moim zdaniem człowiek jest naczyniem połączonym i ważne, żeby to wszystko połączyć. Zwrócić się ku sobie i zmienić to swoje życie.

Paulina Żurek:  Jak najbardziej. Dziękuję, ci bardzo za rozmowę.

Katarzyna Arkuszyńska: Dziękuję również i do usłyszenia.

0:00
0:00