Mechanizmy dostarczania energii w chorobach tarczycy

Zapraszamy na drugą część wykładu na temat niedoczynności tarczycy, w której dr Sarah Myhill wyjaśnia, co wspólnego z pracą tarczycy mają nadnercza, czym jest wyczerpanie nadnerczy, w jaki sposób można to zdiagnozować oraz leczyć.

Mito-med.pl - Podcasty
Mito-med.pl - Podcasty
Mechanizmy dostarczania energii w chorobach tarczycy
/

Redakcja Mito-Med: Razem z doktor Sarah Myhill wracamy do tematu tarczycy. Dziś zajmiemy się wszystkimi aspektami mechanizmów dostarczania energii, którymi trzeba zaopiekować się w pierwszej kolejności, zanim rozpoczniemy próby leczenia tarczycy. Pani Doktor, jak możemy to zrobić?

Sarah Myhill: O to bardzo proste! Za chwilę do tego dojdziemy. Czy mam teraz podzielić się swoim ekranem?

Redakcja Mito-Med: Tak, poproszę.

Sarah Myhill: Bardzo ważne jest działanie w odpowiedniej kolejności. Zanim zaczniemy sprawdzać co działa na tarczycę, musimy zająć się wszystkimi aspektami mechanizmów dostarczania energii.

Hormony tarczycy aktywują nasze ciało, nasz mózg i układ immunologiczny. Więc, aby ciało i organy mogły odpowiedzieć na działanie hormonów, w pierwszej kolejności musimy zadbać o ich dobry stan, bo w przeciwnym razie będziemy próbować ujeżdżać martwego konia, jak to się mówi u nas w Anglii. Więc po pierwsze, musimy zadbać o dostarczenie właściwego paliwa w zbiorniku – mam tu na myśli dietę, stan jelit i tlen. Następnie musimy naprawić nasz silnik mitochondrialny. A na końcu zadbać o równowagę tarczycowego pedału gazu i nadnerczowej skrzyni biegów. Pierwsze trzy zagadnienia omówiłam w poprzednim wykładzie poświęconym zespołowi przewlekłego zmęczenia, więc nie będę powtarzać tych informacji. Tylko pamiętajcie, żeby o to zadbać, aby ciało było sprawne i mogło odpowiedzieć.

Kolejna rzecz, której musimy się przyjrzeć, to nadnerczowa skrzynia biegów. Oczywiście istnieje stała wymiana między tarczycowym pedałem gazu a nadnerczową skrzynią biegów. Jeśli jeździcie samochodem bez automatycznej skrzyni biegów to wiecie, że aby zwiększyć prędkość, musicie wcisnąć pedał gazu i odpowiednio zmieniać biegi. Dokładnie tak samo jest z ludzkim ciałem. Wiedzę tę zgłębiał fantastyczny badacz Hans Selye, który podkreślał, że nasze życie nie jest proste, bezproblemowe i przewidywalne, jesteśmy cały czas zaskakiwani niespodziewanymi zdarzeniami, musimy walczyć, radzić sobie z głodem, śmiercią, presją w rodzinie itp. Naszą główną bronią jest energia, która pozwala nam poradzić sobie z przeciwnościami. Energia jest nam potrzebna żeby polować, znaleźć schronienie, dbać o przyjaciół i rodzinę itp. To właśnie gruczoł nadnerczowy pozwala nam wejść na wyższy bieg i odpowiedzieć na te wszystkie wymagania. 

Pisał o tym profesor Hans Selye, który ukuł pojęcie ogólnego zespołu adaptacyjnego (GAS). Zidentyfikował trzy fazy odpowiedzi nadnerczy na czynniki stresowe. Faza pierwsza to adaptacja bieżąca – na przykład jak jestem w dżungli i wyskakuje na mnie tygrys, to muszę biec najszybciej jak tylko potrafię, aby nie stać się jego śniadaniem. Do tego potrzebne są nam hormony wytwarzane przez nadnercza, w tym adrenalina, która jest produkowana jako pierwsza. Adrenalina pośredniczy w naszej bezpośredniej reakcji na stres. Jeśli stres nie słabnie, organizm musi produkować kolejne hormony takie jak kortyzol, DHEA i wiele innych, aby poradzić sobie z jego długofalowym działaniem. Więc jeśli stres nie ustaje, to nadnercza muszą być jeszcze bardziej aktywne. Jednak nadnercza nie mogą nieustannie działać na najwyższych obrotach, bo wcześniej czy później wpłynie to na funkcjonowanie mitochondriów, więc jeśli stres się utrzymuje, to wchodzimy w fazę trzecią, czyli stadium wyczerpania. Następuje wtedy załamanie czynności nadnerczy, organizm niedomaga, może pojawić się zespół przewlekłego zmęczenia, a nawet zgon. W latach 50-ych ubiegłego wieku bardzo dobrze opisano tę fazę, ale z przykrością muszę stwierdzić, że ta wiedza nie jest wykorzystywana w medycynie klinicznej. Lekarze zdecydowali się zignorować te przełomowe odkrycia.

Bardzo ważne jest dopasowanie zapotrzebowania na energię do jej podaży, bo w przeciwnym razie grozi nam katastrofa ewolucyjna. Z perspektywy ewolucyjnej jedzenie było głównym czynnikiem ograniczającym podaż energii. Kobiety pierwotne z trudem walczyły o znalezienie pożywienia, wyżywienie rodziny, aby móc przeżyć. Więc nic nie mogło się zmarnować, nawet najmniejszy okruszek. Bo jeśli jedzenie się marnowało, to marnowała się energia, powodując zagrożenie dla przeżycia. Charles Dickens, jeden z najpopularniejszych brytyjskich autorów, świetnie to zilustrował. Bo w zimie hibernujemy się, otulamy się, dbamy o ciepło i polegamy na zapasach tłuszczu, aby przetrwać. Charles Dickens bardzo ładnie to ujął w jednej ze swoich książek: „Ciemność jest tania, a więc Scrooge ją pochwalał” i zawsze porównywał energię do pieniądza. Dobrze funkcjonujące nadnercza są niezbędne w procesie dopasowania podaży energii do zapotrzebowania na energię, z oczywistych przyczyn ewolucyjnych.

Kiedy jesteśmy w stresie, bez względu na przyczynę, mamy większe zapotrzebowanie na energię, bo energia jest potrzebna, aby poradzić sobie ze stresem. Już o tym mówiłam w wykładzie poświęconym zespołowi przewlekłego zmęczenia: wszyscy mamy pewien zbiornik energii. Jeśli zużyjemy więcej energii niż mamy w tym zbiorniku, to umrzemy. Można tu przytoczyć przykład Filippidesa, który pobiegł do króla po bitwie pod Maratonem, aby obwieścić zwycięstwo Greków, ale wydatkował więcej energii niż jej miał i padł martwy po przybiegnięciu. Zużył całe swoje rezerwy energii. Tak więc bardzo ważne jest dopasowanie zapotrzebowania na energię do jej podaży.

Lekarze nigdy nie diagnozują zmęczenia nadnerczy. Diagnozują jedynie całkowitą niewydolność nerek lub chorobę Addisona i rzeczywiście ona prowadzi do śmierci. W swojej karierze spotkałam się tylko z jednym przypadkiem choroby Addisona, bo na szczęście występuje rzadko. Kiedyś dziewczyna, która miała taką diagnozę dosłownie osunęła się na podłogę mojego gabinetu. Natomiast dużo bardziej powszechną jednostką jest zmęczenie nadnerczy. Tak naprawdę z wiekiem u nas wszystkich pojawia się zmęczenie nadnerczy, prawdopodobnie jest to część procesu starzenia się. Podobnie jak w przypadku tarczycy, zmęczenie nadnerczy diagnozujemy na podstawie objawów, parametrów i badań, a następnie potwierdzamy na podstawie odpowiedzi na leczenie.

To są objawy zmęczenia nadnerczy, niektóre z nich już omówiliśmy. Oczywiście niewydolne mechanizmy dostarczania energii, trudności z radzeniem sobie ze stresem – ludzie często mówią „nie radzę sobie ze stresem”, unikają go. To może być objaw zmęczenia nadnerczy. Rytm dobowy: bycie sową może być objawem zmęczenia nadnerczy (pamiętacie, że to adrenalina i kortyzol budzą nas rano). Wraz ze zmęczeniem nadnerczy spada poziom hormonów. Pierwsza grupa hormonów, których poziom spada, to hormony płciowe. Często pacjenci zgłaszają się do mnie z wynikami badań i mówią: mam niski poziom estrogenu, testosteronu i progesteronu, więc pewnie kwalifikuję się do HTZ, prawda? Nie jest to najlepszy pomysł.  Bo jak już sobie powiedzieliśmy, kobiece hormony płciowe są niebezpieczne, mogą powodować raka. W pierwszej kolejności myślmy o nadnerczach, bo żeńskie hormony płciowe są pochodnymi hormonów nadnerczy. Wszystkie hormony zaczynają swoje życie jako cholesterol, cholesterol jest konwertowany do pregnenolonu, z pregnenolonu powstaje kortyzol, DHEA, testosteron, estrogen, progesteron i inne. Także pierwsza wskazówka to niski poziom żeńskich hormonów płciowych, któremu towarzyszy utrata libido. Następnie spada poziom DHEA, kortyzolu i na końcu adrenaliny. Te hormony można łatwo zbadać. Adrenalina to zawsze ostatni hormon, którego poziom spada, dlatego często czujemy się zmęczeni, a jednocześnie nakręceni, bo mamy w krwioobiegu adrenalinę, której nie równoważy DHEA i kortyzol. Także to są użyteczne wskazówki kliniczne. Kontrola gospodarki wodno-elektrolitowej – do tego też są potrzebne hormony nadnerczy. Typowe objawy to ochota na sól, tendencja do odwodnienia, częste oddawanie moczu – wszystko to może wskazywać na zaburzone funkcjonowanie nadnerczy. I na koniec stan zapalny. Bardzo wiele współczesnych chorób zaczyna się od stanu zapalnego – dotyczy to między innymi raka, chorób serca i demencji. Towarzyszy im stan zapalny, podobnie jak alergie i choroby autoimmunologiczne. Z wiekiem jesteśmy bardziej podatni na stany zapalne, które występują równolegle ze spadkiem funkcjonowania nadnerczy. Więc jeśli walczysz z nasilonym stanem zapalnym, zwróć uwagę na nadnercza.

Przydatny jest tutaj test stymulacji nadnerczy, który można przeprowadzić na próbkach śliny. Tradycyjnie testy wykorzystywane przez lekarzy, takie jak test stymulacji Synacthenem czy oznaczanie poziomu kortyzolu w surowicy krwi nie są wystarczająco czułe, aby wykryć niski stopień zmęczenia nadnerczy. Takie testy mogą zidentyfikować całkowitą niewydolność nadnerczy lub chorobę Addisona, ale tak jak powiedziałam, jest to rzadkie schorzenie. A tyle osób słyszy: „ma pani prawidłowy wynik testu stymulacji Synacthenem”, „ma pani prawidłowy poziom kortyzolu we krwi”, „pani nadnercza mają się dobrze”, ale to po prostu nie jest prawda. Ja lubię zlecać testy ze śliny, ponieważ są bardzo użyteczne i omijają problem wiązania białek. Mierzą poziom wolnego kortyzolu i DHEA. Poziom wolnego kortyzolu i DHEA powinien być stosunkowo wysoki rano, a z upływem dnia powinien spadać. Ten test nie mierzy poziomu adrenaliny, ale mierzy poziom kortyzolu, a kortyzol  podąża za adrenaliną. Więc jeśli w ciągu dnia mamy skoki kortyzolu czy DHEA, to na tej podstawie możemy wnioskować, że u tej osoby również występują skoki adrenaliny. Więc jeśli mamy skoki kortyzolu czy DHEA, to musimy zadać sobie pytanie dlaczego? Ponieważ mamy jakąś reakcję na stres w organizmie. Najczęstszą przyczyną reakcji na stres są skoki adrenaliny u osób, które jedzą cukry i węglowodany. To przyczyna nr 1. Przyczyna nr 2 to hipoglikemia w diecie ketogennej, czyli brakuje nam hormonów tarczycy do spalania tłuszczów, więc organizm zamiast tego używa adrenaliny. Także są to bardzo użyteczne wskazówki. Ale stres może mieć różne podłoża: fizyczne, emocjonalne, umysłowe, finansowe, które też mogą prowadzić do skoków adrenaliny.

Kolejna możliwość, to niski poziom DHEA i prawidłowy poziom kortyzolu, co sugeruje początek zmęczenia nadnerczy. Jeśli mamy bardzo niski poziom DHEA i kortyzolu to znaczy, że zmęczenie nadnerczy jest bardziej zaawansowane. To kolejna użyteczna wskazówka z badania. Bo płaska krzywa w cyklu dobowym może wskazywać na niedoczynność tarczycy. Dlaczego? Bo nie ma skoków hormonów tarczycy rano, więc też nie ma skoku adrenaliny. To badanie daje nam użyteczne informacje i bardzo proszę o interpretowanie jego wyników zgodnie z tymi wytycznymi.

Jak leczy się nadnercza? Po pierwsze staramy się zidentyfikować przyczynę stresu, a następnie zredukować stres. Przyczyny mogą być różne, na przykład ciało nie ma wystarczająco dużo energii, bo mechanizmy jej dostarczania są zaburzone, stres wywołują uzależnienia (od węglowodanów, kofeiny, alkoholu, nikotyny itd.). Moja bliska przyjaciółka twierdzi, że są dwie przyczyny śmierci u ludzi: uzależnienie i ignorancja. Kochamy nasze uzależnienia, wypieramy je, racjonalizujemy je, udajemy, że ich nie mamy. Uzależnienia są bardzo powszechne. Natomiast ignorancji staram się pozbyć za pomocą dzisiejszego wykładu.

Nadnercza mogą się zregenerować, jeśli zapewnimy im dobrej jakości odpoczynek, zadbamy o dobrą jakość snu, drzemki w ciągu dnia i tego typu rzeczy. Ponadto mają szczególne zapotrzebowanie na witaminy z grupy B – dobry kompleks witamin B z dużymi dawkami witaminy B5 (może 250 mg), witamina C, elektrolity i tłuszcze – wszystko to są surowce niezbędne do prawidłowej syntezy hormonów przez nadnercza.

Także najpierw musimy zadbać o surowce, żeby potem zredukować pracę nadnerczy. Możemy to zrobić za pomocą substancji ziołowych lub ekstraktów gruczołowych. Leczenie zmęczenia nadnerczy nie jest tak dobrze rozpoznane, jak leczenie tarczycy i bardziej opiera się na metodzie prób i błędów. Oto kolejność w jakiej ja podaję różne substancje. Zaczynam od pregnenolonu, głównego prekursora większości hormonów nadnerczowych, takich jak DHEA, kortyzol, estrogen, progesteron, testosteron itd. Zwyczajowa dawka to 25 do 100 miligramów dziennie, w zależności od wagi, wieku oraz poziomu zmęczenia nadnerczy. Jest to zupełnie nieszkodliwy preparat, niedający skutków ubocznych, jest tani i ogólnodostępny. Niektórzy określają go mianem hormonu pamięci, bo brak pregnenolonu w mózgu prowadzi do upośledzenia pamięci. A pamięć jest bardzo ważna, jej pogorszenie jest zazwyczaj pierwszym objawem choroby Alzheimera i demencji, także pregnenolon pomaga. Dalej w kolejności możemy stosować DHEA, a także zioła, takie jak Ashwaganda i żeń-szeń, znane adaptogeny oddziałujące na nadnercza, z których korzysta wiele osób. Na slajdzie podałam informacje o ich dawkowaniu. Kolejny środek to ekstrakt z nadnerczy krowich – pamiętajcie, że często są to ekstrakty z całego gruczołu nadnerczowego, a nie tylko kory nadnerczy. Ekstrakty z całego gruczołu zawierają niewielkie ilości adrenaliny, co nie każdy dobrze znosi. Także na początek dobrze zacząć od ekstraktu z kory nadnerczy – dawki podałam na slajdzie. Pamiętajcie, że jeśli przyjmujecie jakiekolwiek hormony – nadnerczowe, tarczycowe czy melatoninę, zawsze przyjmujcie je podjęzykowo. Bo jeśli je połkniecie to trafiają do wątroby i tam są metabolizowane. Przyjmujcie je podjęzykowo, nawet jeśli preparat nie został specjalnie przeznaczony do tego celu. Zazwyczaj są zamknięte w kapsułkach, ale nie smakują bardzo źle. Trzymajcie pod językiem tak długo jak możecie, w ten sposób dobrze się wchłoną. Zapewnicie w ten sposób lepszy rezultat, jeśli pominiecie metabolizm wątrobowy.

To tyle jeśli chodzi o hormony nadnerczowe. Myślę, że to dobry czas na przerwę. A po przerwie omówimy pozostałe aspekty mechanizmów dostarczania energii oraz zajmiemy się tarczycą. Będę też mówić o jodzie. Przestanę teraz dzielić się ekranem. Mam nadzieję, że to było sensowne, a jeśli nie to zadawajcie pytania.

Redakcja Mito-Med: Dziękuję, to było bardzo interesujące. Dziękujemy za wszystkie wyjaśnienia, a teraz zapraszamy na przerwę.

0:00
0:00