Obciążenia psychiczne i stan jelit – jak wpływają na zdrowie fizyczne i odporność?

Zapraszamy do wysłuchania wywiadu z doktorem Klausem-Dietrichem Runowem na temat odporności i jej związku z pracą jelit oraz dietą.

Mito-med.pl - Podcasty
Mito-med.pl - Podcasty
Obciążenia psychiczne i stan jelit – jak wpływają na zdrowie fizyczne i odporność?
/

Witamy w podcaście Instytutu Medycyny Środowiskowej IFU, w którym rozmawiamy z lekarzem i autorem książek Klausem-Ditrichem Runowem. Dzień dobry Panie doktorze.

Dzień dobry.

Miło gościć Pana w naszym podcaście. Jako dyrektor medyczny ośrodka IFU codziennie styka się Pan z lękami i problemami swoich pacjentów. Szczególnie w okres pandemii koronawirusa napawa nas wszystkich obawami.

Tak, to rzeczywiście prawda. Codziennie prowadzę intensywne rozmowy z pacjentami, którzy bardzo cierpią psychicznie z powodu tej sytuacji. Bardzo często mają myśli samobójcze, ponieważ osoby, które nie zaszczepiły się, zadają sobie pytanie, czy powinny zrezygnować z pracy, albo wręcz obawiają się zwolnienia. Tak więc cała ta sytuacja może stanowić ogromne obciążenie psychiczne. A to odbija się na pacjencie i terapeucie. I tu musimy znaleźć wspólne strategie, aby zmniejszyć obciążenie psychiczne, ale także fizyczne. Ponieważ psychika wpływa na nasz układ odpornościowy. Stres psychiczny niszczy wydzielanie immunoglobulin typu A, czyli przeciwciał znajdujących się na błonach śluzowych. A właśnie ich potrzebujemy, aby móc zwalczać koronawirusa. To jest błędne koło. Chcemy się chronić przed koronawirusem, ale wybieramy działania, które osłabiają nasz układ odpornościowy, takie jak lockdown. A powinniśmy robić coś dokładnie odwrotnego, należy wychodzić na zewnątrz, a nie siedzieć w domu. Trzeba wychodzić na powietrze, ponieważ aktywność fizyczna jest bardzo ważna, zwłaszcza dla dzieci i młodzieży. Uważam, że w wielu obszarach działania te przynoszą efekt przeciwny do zamierzonego.

Chciałbym wrócić do immunoglobuliny typu A. Jak już wspomniałem, stres osłabia naszą odporność. Musimy pamiętać, aby rozmawiać z pacjentami o stresie i jego ograniczaniu. Okoliczności muszą temu sprzyjać, w tym również sytuacja osobista. Oczywiście nie zawsze mogę wszystko omówić na jednej wizycie. Mogę udzielić kilka wskazówek. W mojej pracy koncentruję się na biochemii. Zastanawiam się, jak mogę wzmocnić odporność? Staram się też uświadamiać pacjentom, że wiele mogą zrobić sami. Często bowiem styl życia ma wpływ na to, czy dojdzie do zakażenia, jakie będą jego objawy i przebieg. Nawet infekcja grypowa może być śmiertelna, jeśli organizm jest osłabiony. Wiele dyskusji toczy się na ten temat. Dużo mówi się o otyłości: ponad 50% mężczyzn w Niemczech ma nadwagę. Pacjenci z nadwagą mają większy potencjał ryzyka. Także w przypadku niedoboru składników odżywczych pojawiają się problemy z odpornością. Można w tym miejscu wymienić witaminę D3, cynk, selen i witaminę C.

Również w tym obszarze edukujemy pacjentów, mówimy im jak zoptymalizować stan odżywienia organizmu, jakie można zrobić badania krwi, moczu, włosów czy stolca. Oferujemy wiele różnych badań, które pozwalają lepiej poznać pacjenta od strony biochemicznej, że tak powiem, a także znaleźć strategie ukierunkowanego wsparcia. Zasadniczo, jeśli chodzi o stan psychiki, zawsze powtarzam pacjentom, że koronawirusa nie należy się bać. Oczywiście ten wirus istnieje i jest zły. Zachorowanie na COVID to duży problem, u niektórych występuje ostry przebieg choroby, a w indywidualnych przypadkach to jak choroba będzie przebiegać, jest kwestią przypadku. Jednak patrząc na to z szerszej perspektywy, nie sądzę, by problem był tak wielki, jak się go przedstawia. Mam tu świeży cytat profesora Johana Neytsa, który jest jednym z najczęściej cytowanych naukowców na świecie, studiował na elitarnym Uniwersytecie Stanforda. Dwa czy trzy tygodnie temu opublikował informację, że 90% osób zakażonych w grupie do 70. roku życia przeżyło zakażenie, nawet nie będąc zaszczepionym. I to powinno dać nam nadzieję, powinno nastroić nas pozytywnie.

Nie musimy tak bardzo bać się infekcji, ale warto zastanowić się, co sami możemy zrobić, aby jeszcze lepiej jej przeciwdziałać.

Tak, układ odpornościowy jest oczywiście ważnym tematem. Dlatego sięgnęłam również po Pana książkę. Jest Pan autorem książki „Der Darm denkt mit” („Jelita też myślą”), gdzie opisuje Pan, jaki wpływ na nasze zdrowie mają jelita. Oczywiście mówi się, że prawdopodobnie ma to coś wspólnego immunizacją, tak przypuszczam. W każdym razie słyszy się zdania typu: „Droga do serca mężczyzny wiedzie przez jego żołądek”. Mogę sobie wyobrazić, że jedzenie i sposób życia mają z tym coś wspólnego. Jaki to ma wpływ na nasz układ odpornościowy? Jest to ważne zagadnienie, także w kontekście walki z koronawirusem.

Tak, jelito ma dużą powierzchnię — prawie 300-400 metrów kwadratowych. Trzeba to sobie wyobrazić. W ścianie jelita mamy 100 milionów komórek nerwowych, które tworzą dwie sieci. Sieci te zbiegają się, tworząc niewielką nić, o grubości podobnej do ołówka. Ta nić prowadzi do mózgu. 90% jej włókien biegnie do mózgu, 10% biegnie w dół. Czyli 10% włókien biegnie od mózgu, ale 90% biegnie do mózgu. Czyli jeśli tylko coś nieprawidłowego dzieje się w jelitach lub brakuje równowagi chemicznej, informacja o tym jest natychmiast przekazywana do mózgu. Oprócz układu nerwowego, przez który przebiegają informacje, w ścianie jelita znajduje się również układ immunologiczny, a należy pamiętać, że 70% układu odpornościowego znajduje się w jelicie. Przed chwilą rozmawialiśmy o koronawirusie i odpowiedzi immunologicznej. Pamiętajmy, że jelita stanowią dużą część układu odpornościowego. Dlatego też badanie jelit i ich środowiska jest częścią mojej codziennej pracy. Sprawdzamy, czy istnieją zaburzenia układu immunologicznego.

Mierzymy poziom immunoglobuliny A. Badamy jelita w kierunku bakterii, grzybów i pasożytów. Sprawdzamy, jak wygląda trawienie, czy jelito jest przepuszczalne. Bo jelita powinny stanowić barierę między otoczeniem a człowiekiem. A jeśli bariera zostanie uszkodzona przez alergie, antybiotyki, toksyny środowiskowe, stres, to jelita zaczynają wyglądać jak sito, stają się przepuszczalne, a funkcja bariery zostaje zaburzona. Prowadzi to do zaburzeń odporności, do osłabienia odporności. Pojawiają się alergie pokarmowe, co oznacza, że pokarm dostaje się do krwiobiegu, a jego składniki są rozpoznawane przez nasz układ odpornościowy, który stara się poradzić sobie z tymi substancjami pokarmowymi. Może to być nawet wspaniała żywność ekologiczna, ale układ odpornościowy identyfikuje te substancje jako białka obce i je atakuje! A powinien zwalczać wirusy, w tym koronawirusa, komórki rakowe, a jest obciążany przez codzienne pożywienie. Zajmujemy się właśnie tymi procesami. Robimy testy, badamy komórki krwi w kierunku reakcji obronnych na codziennie spożywane pokarmy, a następnie, jeśli stwierdzimy dodatnią reakcję, np. na ziemniaki, na mleko, na gluten tj. pszenicę, najpierw eliminujemy te pokarmy z diety na pewien czas, aby dać układowi odpornościowemu szansę na uspokojenie się, tak aby mógł ponownie skoncentrować się na patogenach.

Istnieje zatem prawdziwa zależność między odżywianiem a naszym układem immunologicznym?

Zdecydowanie tak. I jeśli jelita są zdrowe, dobrze funkcjonują i zachowana jest ich funkcja bariery, to możemy jeść to, na co mamy ochotę. Wówczas nie musimy się martwić o obciążenie układu odpornościowego. Ale tak to już w życiu bywa, że jedna rzecz prowadzi do drugiej. Już mówiłem: leczenie farmakologiczne, stres sprawiają, że jelita robią się przepuszczalne, więc przepuszczają składniki odżywcze i prowadzi to do reakcji układu odpornościowego. W ten sposób powstaje błędne koło, którego tak szybko się nie zauważa. Ponieważ jest to powolny proces, są to tak zwane nietolerancje utajone. Czyli po zjedzeniu czegoś, dopiero po jednym lub dwóch dniach pojawiają się reakcje takie jak infekcja, ponieważ układ odpornościowy reaguje nieco wolniej. I te reakcje staramy się wykryć za pomocą nowoczesnych metod badawczych.

No właśnie, pojawia się pytanie: co właściwie można teraz zrobić? Jak mogę się lepiej odżywiać? Skąd mam w ogóle wiedzieć, czego brakuje w moim organizmie i jak mogę w tym przypadku wspierać układ odpornościowy? Wspomniał Pan o kilku rzeczach, ale co mogę zrobić dla siebie, zwłaszcza teraz w okresie pandemii.

Jeśli pacjent nie wie dokładnie, które produkty spożywcze wywołują u niego reakcję, daję kilka standardowych zaleceń: odstawić gluten, odstawić nabiał, spróbować wprowadzić dietę śródziemnomorską, a następnie zadbać o odpowiednią podaż składników odżywczych. Radzę pacjentom udać się do apteki, kupić witaminę D3 w odpowiedniej dawce. Zalecam 3000 do 6000 jednostek dziennie w miesiącach zimowych, w lecie dawkę można zmniejszyć, ponieważ wtedy produkujemy więcej witaminy przez skórę. Preparat multiwitaminowy jest dobrą propozycją dla osób, które nie chcą łykać wielu tabletek, bo niektórzy tego nie lubią. W każdym razie staramy się w miarę możliwości dobierać preparaty do indywidualnych potrzeb.

Mówi Pan o preparatach z witaminą C….

Tak, również z witaminą A, o której warto wspomnieć. Witamina A jest bardzo ważna dla błon śluzowych, a także dla odporności immunologicznej w jelitach. W Niemczech poświęca się jej zbyt mało uwagi. Dlatego zawsze polecam witaminę A i D, czyli witaminy rozpuszczalne w tłuszczu, i oczywiście witaminę B complex, ważną dla układu nerwowego, a także minerały takie jak cynk, selen i molibden. Dostępne są preparaty multiwitaminowe, które pokrywają praktycznie całe spektrum. Oczywiście w indywidualnym przypadku trzeba czasem zastosować większą dawkę lub zastosować dodatkowy preparat. Także dzięki kilku sztuczkom można naprawdę dobrze wspomóc układ odpornościowy. I to nie jest medycyna alternatywna. Wszystko, o czym mówię, zostało potwierdzone w badaniach. Omawiamy te kwestie z naszymi pacjentami, sprawdzamy, co jeszcze możemy zbadać. Przed podaniem witaminy D polecam zrobienie badania krwi. Koszt jest niewielki, a możemy się zorientować ile mamy wolnej witaminy D, która naprawdę trafia do komórek.

Poza tym można zrobić analizę włosów, która kosztuje 99 €. To badanie pozwala oznaczyć poziom metali ciężkich, czyli jak duże jest obciążenie organizmu metalami, czy występuje niedobór składników odżywczych takich jak cynk, selen, wapń, magnez — to są pierwiastki oznaczane w ramach analizy włosa. Te badania, kosztują niewiele, a stanowią dobrą podstawę w tworzeniu indywidualnego planu żywieniowego.

Czyli dostaję bardzo indywidualny plan odnoszący się do mnie, mojego ciała, mojego układu odpornościowego, moich niedoborów, aby odpowiednio wzmocnić swój układ odpornościowy, nie tylko w odniesieniu do koronawirusa, ale także do innych chorób, z którymi trzeba walczyć. Pamiętam, że przed pandemią w zasadzie nie nosiliśmy maseczek, więc łatwiej było złapać katar czy zarazić się grypą. Myślę, że ze względu na pandemię trochę się to zmieniło. Także na pewno warto bardziej polegać na swoim organizmie  i opracować nowy plan, który go wzmocni.

Można również zlecić wykonanie testu na odległość. Wystarczy obciąć próbkę włosów, a następnie wysłać ją do mnie w kopercie. Wykonujemy również badania hormonalne na odległość. Pacjent musi zamoczyć specjalny pasek z bibuły w moczu i zostawić go do wyschnięcia, a następnie przesłać do mnie. Z kolei do zbadania metabolizmu potrzebna jest mała próbka moczu porannego. Na tej podstawie testujemy 50 różnych substancji we krwi. Współpracujemy w tym zakresie z laboratorium w USA, które przygotowuje listę poszczególnych składników odżywczych i na podstawie tych obliczeń tworzymy prawdziwy plan żywieniowy dla pacjenta. Oczywiście bierzemy pod uwagę indywidualne objawy, choroby. Więc wyniki testów pomagają nam w jak największym zindywidualizowaniu podejścia do pacjenta.

Wspaniale. Dziękuję panie doktorze za krótkie wyjaśnienie. Zwłaszcza podczas pandemii warto wiedzieć, co  możemy zrobić dla swojego zdrowia. A my słyszymy się w kolejnym odcinku, w którym będziemy mówić o detoksykacji wątroby za pomocą naturalnych składników aktywnych, takich jak ostropest plamisty, wyciąg z brokuła czy glutation. Bardzo dziękuję. I do zobaczenia.

 

0:00
0:00