Rola mitochondriów i mikroflory w zdrowiu jelit i całego organizmu.

Jak mikrobiota i mitochondria oddziałują na siebie? Poznaj ich wpływ na zdrowie jelit.

Mito-med.pl - Podcasty
Mito-med.pl - Podcasty
Rola mitochondriów i mikroflory w zdrowiu jelit i całego organizmu.
/



Paulina: Cześć! Witajcie w kolejnym odcinku podcastu portalu Mito-Med. Poświęconego mitochondriom i medycynie mitochondrialnej. Naszym dzisiejszym gościem jest wybitny specjalista w dziedzinie osteopatii i medycyny funkcjonalnej. Karo Domarańczyk. Witaj Karo!

Karo: Cześć Paulina! Dzięki za zaproszenie.

Paulina: Ja też się bardzo cieszę, że możemy się spotkać kolejny raz i poruszyć bardzo ważne tematy dotyczące naszego zdrowia. A jak już pewnie większość osób wie z zapowiedzi, naszym dzisiejszym tematem są jelita, głównie ich rola i znaczenie dla naszego zdrowia. Jest to również obszar, którym jak wiemy, Ty się mocno zajmujesz w swojej praktyce. Możemy powiedzieć, że od dłuższego czasu jest to też temat „na czasie”. Nawet pojawiło się dużo sformułowań, które nawiązują do jelit jak „jelita to nasz drugi mózg”, czy „zdrowie zaczyna się od jelit”. Zakładam, że one nie są przypadkowe i nawiązują do bardzo ważnych cech tego narządu. Właśnie od tego chciałabym zacząć. Czy mogłabyś nam wskazać najważniejsze funkcje jelit? Cechy szczególne tego narządu? Dlaczego jest o nim dosyć głośno ostatnio? A także czy ma jakieś powiązania z innymi narządami i układami?

Karo: Super temat, temat rzeka. Oczywiście jak większość, które poruszamy. Więc z najważniejszych rzeczy, o których na pewno będziemy rozmawiać w kontekście jelit, to jest mikrobiota jelitowa, czyli bakterie, które generalnie są nami albo bardziej my jesteśmy bakteriami, bo cały nasz metabolizm to jest metabolizm właśnie tych bakterii i będziemy o tym też mówić w kontekście mitochondriów, że dokładnie te bakterie doprowadzają do inhibicji konkretnych procesów na poziomie mitochondrialnym. Ważne, żeby wskazać tutaj na takie terminy jak mikrobiom i mikroflora, które są używane naprzemiennie, co jest całkiem okej. Natomiast mikrorobiom to jest po prostu ten ładunek genetyczny mikroflory jelitowej. Oczywiście mikroflora nie występuje tylko na poziomie jelit, bo generalnie występuje wszędzie: na poziomie naszej skóry, na poziomie w ogóle całego układu trawiennego, zaczynając od jamy ustnej, co też jest ważne i gdzieś tam pewnie też zahaczymy o temat w kontekście higieny jamy ustnej, wpływający zarówno na stronę mitochondrialną i na stronę mikrobioty. Jelita to jest generalnie ta mikroflora jelitowa, która stanowi 75% naszej odporności układu immunologicznego, dlatego jest to tak ważny temat.

Tak naprawdę tak mikrobiologia, o której my teraz mówimy, to jest bardzo młoda dziedzina w medycynie. Mikrobiologia już istniała wcześniej, ale jej znaczenie i to, w jaki sposób teraz się rozwija w kontekście leczenia wszelkich chorób od chorób metabolicznych, o których my tutaj rozmawiamy, po choroby neurodegeneracyjne, po nowotwory. Jest to dziedzina, która ma tak naprawdę kilkanaście, kilkadziesiąt lat, więc cały czas uczymy się czegoś nowego. Z jednej strony fajnie, że się o tym mówi, a z drugiej strony jest bardzo dużo „bullshitu” wokół tego. Odnośnie probiotyków i karmienia tych bakterii, bo jak zwykle oczywiście w mainstreamie lubimy upraszczać pewne rzeczy, no i później niestety powtarzane niekoniecznie zaczynają nam służyć. To, co wspomniałaś, że jelita to nasz drugi mózg, to mamy całą oś jelita-mózg, czyli tak naprawdę część neuroprzekaźnikową, czyli produkcję wielu neuroprzekaźników na poziomie samych jelit. Mamy połączenie z nerwu błędnego, czyli tzw. układ enteryczny, czyli część układu autonomicznego nerwowego, która zaopatruje nam jelita, jelito cienkie i część okrężnicy. Więc i na tej linii dochodzi do komunikacji właśnie pomiędzy jelitami a naszym ośrodkowym układem nerwowym, czyli mózgiem.

To są takie najważniejsze rzeczy w kontekście tego, dlaczego w ogóle chcemy rozmawiać o tej mikrobiocie, o jelitach.

Paulina: Jasne, to już bardzo dużo, układ immunologiczny i nerwowy. Także na pewno istotne funkcje. Chciałam Cię jeszcze zapytać o taki ciekawy biochemicznie aspekty związany z tlenkiem azotu i motoryką jelit. Jakie tutaj możemy wyróżnić powiązania, zależności i co na to wpływa, że do tego zaburzenia może dojść na tym poziomie? Jaki jest w tym wszystkim udział mitochondriów?

Karo: Podniesienie tlenku azotu generalnie jest wynikiem stanu zapalnego w organizmie, a stan zapalny jest wynikiem stresu oksydacyjnego, który doprowadza do stresu nitrozacyjnego, czyli podniesienia tego tlenku azotu w tkankach. Pod kątem jelit, też to ma znaczenie odnośnie lokalnego stanu zapalnego, do którego może dojść w ich obszarze. Jeśli chodzi o wpływ na motorykę jelit i perystaltykę. W poprzednich podcastach mówiłyśmy w kontekście osteopatii i biomechaniki, że narządy mają trzy rodzaje ruchomości. Więc z jednej strony ja bym je oddzielała, ale już trzymajmy się tego ułożonego właśnie mainstreamowego pojęcia, jakim jest perystaltyka, motoryczność jelit, czyli to, co po prostu doprowadza do finalnie naszych wypróżnień.

No i rzeczywiście są badania, które pokazały, że w konkretnych zaburzeniach, w konkretnych chorobach jelit rzeczywiście jest o wiele zwiększony poziom tlenku azotu. Może to wpływać na zwiększoną właśnie motoryczność jelit i zwiększoną perystaltykę. Było takie badanie z zeszłego roku chyba 2021, które pokazało, u osób z wrzodziejącym zapaleniem jelita, że ten poziom tlenku azotu był 100 razy wyższy niż normalnie. To rzeczywiście może doprowadzać do nadmiernych biegunek. Ten zwiększony poziom tlenku azotu zaburza też poziom przepuszczalności śluzówki jelit, także ta korelacja jest ogromna. Tutaj już zahaczamy o korelację pomiędzy bakteriami, mikrobiotą a mitochondriami m.in. właśnie na poziomie oksydacji, bo generalnie pomiędzy tymi bakteriami a mitochondriami dochodzi do nieustannej komunikacji. Tutaj możemy zahaczyć o komunikację z ośrodkowym układem nerwowym, ale jeśli chodzi o same mitochondria, to podstawowym poziomem jest to, że, tak jak wspomniałam, ten metabolizm bakterii, to jest nasz metabolizm, czyli te wszystkie kofaktory do produkcji energii i te wszystkie substancje, których potrzebują mitochondria do produkcji ATP, są zapewniane przez jelita, przez te bakterie jelitowe. Czyli od tego, w jaki sposób te bakterie funkcjonują, jak funkcjonują nawet na poziomie biomechanicznym, który ma wpływ na wchłanianie poszczególnych mikroskładników, to będzie wpływało na to, czy my będziemy w stanie na poziomie mitochondrialnym produkować energię, czy nie.

Bo dochodzi do tej sygnalizacji ze strony mikrobioty, do wysyłania tych sygnałów do śluzówki między innymi, ze śluzówki jelita do mitochondriów, jak i dochodzi do sygnalizacji właśnie na poziomie komórek odpornościowych, co jest super ważne. Czyli takie główne sygnalizatory jak krótko łańcuchowe kwasy tłuszczowe, czy te wtórne kwasy żółciowe z jelit, są tymi sygnalizatorami, które będą wpływały na to, w jaki sposób będą zachodziły konkretne reakcje, m.in. oksydacyjny w mitochondriach.

Paulina: OK, dziękuję za to wyjaśnienie. Dosyć skomplikowane.

Karo: Starałam się uprościć.

Paulina: Rozumiem, to jest takie zagadnienie. Natomiast znając już wpływ i powiązania między jelitami i mikrobiotą, czy możesz powiedzieć, z jakimi najczęściej dolegliwościami ze strony jelit i prawdopodobnie tymi procesami zaburzeń na poziomie mikrobioty, spotykasz się w praktyce?

Karo: Generalnie pacjent przychodzi wtedy, kiedy ma objaw, który jest dla niego dyskomfortowy. Są to głównie: wzdęcia, biegunki, zaparcia i bóle brzucha. Oczywiście przychodzą też z objawami jak bóle głowy, czy zmęczenie, które jak najbardziej często są na podłożu jelit, ale pacjent tego bezpośrednio nie łączy. Jeśli przychodzi z problemami z układem trawiennym, to są to te 4 główne pierwsze objawy, które wymieniłam. W medycynie funkcjonalnej mamy takie powiedzenie: „when in doubt, treat the gut.” Co oznacza, że jeśli mamy jakiekolwiek wątpliwości co do diagnozowania przyczyny i nie jesteśmy w stanie jej do końca zdiagnozować na różnych poziomach, w przypadku różnego rodzaju schorzeń od zaburzeń trawienia po zaburzenia autoimmunologiczne itd. to zawsze warto, a wręcz trzeba zacząć od tego poziomu jelit. Więc to są objawy, z którymi pacjenci się zgłaszają, czyli wzdęcia, zaparcia, biegunki, bóle brzucha. Później mamy diagnozy, z którymi się zgłaszają. Nie mylmy jeszcze tego z diagnozą przyczyny. Czyli zgłaszają się z diagnozami typu IBS, zespół jelita nadwrażliwego, SIBO, IMO, SIFO, wspomniany wcześniej colitis, czyli wrzodziejące zapalenie jelita – najczęściej obecnie stawiane diagnozy w kontekście zaburzeń jelitowych.

Moim zadaniem jest to, żeby znaleźć przyczynę, bo to, że ktoś ma zdiagnozowany, IBS to ma zdiagnozowany zespół objawów, ale nie ma zdiagnozowanego, co za tym stoi. Nie jest wytłumaczona przyczyna, więc moim zadaniem jest znalezienie przyczyny. Na jakim poziomie jest, chociażby lokalny stan zapalny, w jaki sposób wpływa na ogólnoustrojowy stan zapalny. Jaki jest poziom przewlekłości tego stanu zapalnego, czy doszło np. już do neuroinflamacji. Czy jest zaburzenie na poziomie dysbiozy, czyli zaburzenia ilościowego danych bakterie w jelicie, bo mikroflora jelitowa charakteryzuje się tym, że to są po prostu ogromne ilości różnego rodzaju bakterii, różne gatunki w różnym natężeniu. Dzięki specyficznym testom mikrobioty jelitowej też jesteśmy w stanie dookreślić, jakie zaburzenia dysbiotyczne są, ale też np. bardzo ważne jest określenie danych markerów stanów zapalnych jelit, żeby określić, na jakim poziomie jest stan zapalny. Być może śluzówka jest zaburzona albo jelito jest przepuszczalne itd. Jeśli ktoś przychodzi z zespołem objawów typu SIBO, czyli ten przerost bakterii w jelicie cienkim, to nie jest tak, że jest to tylko na poziomie jelita cienkiego, tylko zazwyczaj wynika to zaburzenia ilościowego bakterii na wysokości jelita grubego, co doprowadza do zaburzenia na poziomie jelita cienkiego itd.

Oczywiście ja to mówię w bardzo dużym uproszczeniu. Natomiast ważne jest, żeby sobie zdać sprawę, że my musimy do-diagnozować celem właściwego leczenia, jaka jest przyczyna. Podstawą jest stan zapalny, który jak już wspominałyśmy, zależy od stresu oksydacyjnego w dużym stopniu. Oczywiście, tak jak powiedziałam, dziedzina mikrobiologii jest stosunkowo nowa i te testy też są stosunkowo nowe. Te, które są dostępne komercyjnie, one nadal nie są super specyficzne. Często mam takie dyskusje z pacjentami, którzy się interesują bardziej i zgłębiali temat, zauważyli, że te testy, które jesteśmy w stanie wykonywać w laboratoriach, oznaczają tylko wycinek tej mikrobioty z kału z końcowej części jelita. Oczywiście tak. My nie mamy przeglądu przez całe jelita od dwunastnicy przez jelito czcze, kręte przez kolejne części okrężnicy, tylko oczywiście wycinka.  Natomiast to jest tak jak ze zbieraniem wszystkich danych. Kwestia jest tego, co możemy z nich zczytać. Do tego potrzebna jest, zarówno tak jak w przypadku badań krwi, interpretacja specjalisty, tak samo w przypadku badań mikrobioty. Możemy zauważyć pewne tendencje, tak możemy zauważać właśnie zmiany na poziomie stosunku pomiędzy danymi rodzajami bakterii. Możemy też oznaczyć markery stanu zapalnego, to nam już powie, w jakim kierunku powinniśmy pójść z leczeniem.

Paulina: Okej. Czy zdarza się tak, że kiedy już zdiagnozujesz stan zapalny, widzisz objawy, jest problem z mikrobiotą, to możemy zasugerować, że to też ma związek mitochondriami? Czy w większości przypadków tak jest, że to jest połączone – problem mikrobiologiczny i mitochondrialny? Czy to na siebie oddziałuje? Czy jeśli oddziałujemy na mitochondria to możemy wpływać na mikrobiotę? Jakie postępowanie ogólnie w chorobach jelit warto uwzględnić?

Karo: Tak. Na pewno, jeśli chodzi o drogę mikrobiota-mitochondria i zaburzenia to jest „two way street”. Więc z jednej strony mikrobiota będzie wpływała na mitochondria i żeby wyprowadzić konkretne mitochondriopatie, czy jakiekolwiek zaburzenia mitochondrialne musimy ogarnąć jelita w pierwszej kolejności. I w drugą stronę, jeśli zaburzona jest praca mikrobioty, jeśli jest dysbioza, co wpływa, tak jak wspomniałam, chociażby w kontekście tej wchłanialności, mikroskładnikowej, czy produkcji tych mikroskładników, będzie to miało wpływ na pracę mitochondriów. Więc nie możemy tych dwóch rzeczy rozdzielić, tak jak generalnie w organizmie nie możemy niczego rozdzielić. Wiemy we współczesnej medycynie, że oczywiście jest inna sytuacja, kiedy leczymy stany ostre, czyli to do czego medycyna w pierwszej kolejności została stworzona. Wraz z jej rozwojem widzimy, że człowiek jest bardzo kompleksową maszyną i musimy te zależności łączyć. Więc jak najbardziej mikrobiota będzie wpływała na mitochondria. Nawet w kontekście, chociażby stanu zapalnego. Stan zapalny jest w ogóle punktem wyjścia do wyleczenia czegokolwiek. Od niego się zaczyna, czy jest to miejscowy ostry stan zapalny, który później często przechodzi w ogólnoustrojowy stan zapalny z powodu braku zasobów ze strony organizmu na właściwą regenerację i właściwe procesy naprawcze. Albo w neuroinflamację, czyli kiedy stan zapalny przechodzi przez barierę krew-mózg i dochodzi do układu nerwowego. Żeby naprawić sytuację z jelitami, żeby dojść do tego stanu zapalnego, to musimy obniżyć stres oksydacyjny w mitochondriach, który do niego doprowadza. Mamy jeszcze z drugiej strony kwestię samych procesów właśnie regeneracyjnych. Jeśli organizm nie ma zasobów regeneracyjnych, które wynikają z produkcji ATP ze strony mitochondriów, to nie jest możliwe wyleczenie żadnej choroby i jakichkolwiek zaburzeń. Zdecydowanie zawsze musimy popatrzeć z dwóch stron, tak jak wspomniałam, leczenia jakichkolwiek mitochondriopatii, jest zależne od stanu mikrobioty. Od tego, czy ona jest zbalansowana, czy te metabolity mikrobiologiczne będą właściwie wspierać wszystkie procesy biochemiczne na poziomie mitochondrialnym.

Bardzo ważną zależnością ze strony mitochondriów, które wpływają na mikrobiotę, jest modulacja bariery jelitowej i odpowiedzi śluzówkowej. Ta bariera jelitowa jest tym, co będzie predysponowało do wydostania się stanu zapalnego lokalnego na obieg, czyli na ten ogólnoustrojowy stan zapalny. Więc jeśli funkcja mitochondrialna będzie zaburzona, to nie będzie właściwej sygnalizacji, wpływającej na zachowanie się jelit. Kwestia też tego, o czym wspominałam, że od strony autonomicznej, układ jelitowy jest zaopatrywany głównie przez nerw błędny, ale też inne gałęzie układu przywspółczulnego nerwowego, czyli układ enteryczny. Praca wszystkich układów nerwowych jest zależna od pracy mitochondriów. Więc zupełnie nie możemy tego oddzielić. I ja uwzględniam oba aspekty w swojej praktyce, pracy z pacjentami głównie z zaburzeniami metabolicznymi, zaburzeniami układu trawienia, bólami głowy o różnej etiologii. Właściwie nie ma leczenia, w którym nie uwzględniam obu aspektów, czyli terapii mitochondrialnej i mikrobiologicznej. Nie zawsze jest konieczne, rzeczywiście szczególnie specyficzne badanie np. kału i sprawdzanie dokładnie ilościowe, no bo to też wynika m.in. z wyników badań krwi, możemy częściowo określić, czy warto gdzieś dalej iść w diagnostykę mikrobiologiczną, czy nie. Też po objawach pacjenta i po jego historii możemy dużo wywnioskować. Stąd w medycynie funkcjonalnej podstawą oprócz oczywiście badań, różnego rodzaju, krwi, kału, śliny, jest wywiad z pacjentem, czyli anamneza, bardzo obszerna. Moja anamneza to jest od 60 do 70 pytań i na tym polega diagnostyka pacjenta, także my po prostu jak dr House słuchamy i łączymy kropki. Szukamy gdzie na poziomie anatomiczno-fizjologicznym może być ta przyczyna, która doprowadziła do tych wtórnych konsekwencji. Nawet takie rzeczy, które są super ważne w kontekście diagnostyki, to jest sam poród. Poród, który jest największym stresem dla naszego organizmu, oraz doprowadza do szeregu napięć biomechanicznych, szczególnie w obszarze czaszki, co będzie wpływało na rozwój mózgu, na pracę hormonalną, chociażby ze względu na przysadkę, która leży na kości klinowej w środku czaszki. Plus mikrobiota, którą dostajemy przechodząc przez drogi rodne. Już nawet sama informacja, że pacjent został urodzony przez cesarskie cięcie, nawet jeśli pacjent ma 50 lat, mówi nam o tym, jakie predyspozycje miał przez całe życie pod kątem układu immunologicznego, czy był karmiony piersią… Tych informacji, które trzeba zebrać pod kątem diagnostycznym, żeby doprecyzować, co się może dziać na poziomie mikroflory i w jaki sposób to się będzie klarowało w różnych kierunkach przez lata. Co mogło po drodze doprowadzić do mitochondriopatii. Warto zapytać też o różnego rodzaju urazy, operacje jamy brzusznej, które są szczególnie ważne w kontekście zaburzenia pracy i ilości mikrobioty jelitowej, plus zaburzenia biomechanicznego. W momencie, kiedy nawet jeśli mamy jakiś niewielki zabieg laparoskopowy, już nie mówię o przejściu przez powłoki brzuszne, to automatycznie zmieniamy biomechanikę w obszarze jamy brzusznej. Jesteśmy jak taka sieć pająka, czyli jeśli z jednej strony pociągniemy, to cała struktura zostaje zaburzona zgodnie z tzw. modelem tensegracyjnym, którego używamy w osteopatii, który jest zapożyczony z architektury. Czyli właśnie tego, że te wszystkie elementy są połączone. Mamy połączenia ścisłe, połączenia ruchoma i to wszystko na siebie wpływa. Również to, o czym rozmawiałyśmy, w którymś podcaście, czyli biomechanika, ona będzie bezpośrednio wpływała m.in. na wchłanialność i to, w jaki sposób bakterie będą mogły się rozwijać, chociażby na poziomie m.in. okrężnicy. Jedno z moich ulubionych badań pod kątem pokazania zależności pomiędzy metabolizmem bakterii, a właśnie biomechaniką, dotyczyło nagromadzenia i rozrostu tych „dobrych bakterii” w obszarze właśnie zagięcia wątrobowego okrężnicy. Kiedy we właściwy sposób odblokujemy te napięcia, które mogą na poziomie okrężnicy występować. Tych zależności jest mnóstwo.

Paulina: Bardzo szeroki obszar do zdiagnozowania. Zanim zaczniemy postępowanie terapeutyczne, to może są jakieś ogólne zasady, skoro już wiemy, jak duża korelacja jest między mikrobiomem a mitochondriami? Może jakieś ogólne postępowania, która możemy zasugerować? Którym obszarom warto się przyjrzeć, żeby wesprzeć mikrobiotę i mitochondria. Co byś poleciła?

Karo: Fundamenty zdrowia. Czyli nasza, jak ja to mówię „check lista zdrowia”.

Check lista zdrowia, czyli po prostu nasz styl życia, który może właściwie wspierać lub zaburzać mikrobiotę, zaczynając od aktywności fizycznej, bo konkretna aktywność fizyczna i też ta spontaniczna w ciągu dnia one będą wspomagać właśnie produkcję i rozrost tych „dobrych bakterii”. I kolejna rzecz to oczywiście dieta, a więc to, co na co my chcemy zwrócić uwagę w kontekście diety, na co dzień to jest to, żeby odżywiać bakterię, czyli stosować dietę bogatą w tzw. prebiotyki. Są one tym nawozem dla naszych bakterii, jest to głównie błonnik. Natomiast to nie jest znowu takie zero-jedynkowe, bo z 1 strony mówi o tym, żeby jeść dużo błonnika, ale też dużo błonnika może mieć negatywne konsekwencje, więc pamiętajmy, że dieta musi być zawsze zindywidualizowana do potrzeb. Kolejną rzeczą jest dywersyfikacja bakterii, bo tak naprawdę nie chodzi tylko o to, żebyśmy mieli ich dużo, tylko żebyśmy mieli je we właściwej ilości i właściwym zróżnicowaniu. Więc ważna jest zróżnicowana dieta, która nie będzie jednocześnie przeciążać tych bakterii jelitowych. Już nawet na poziomie żołądka i produkcji konkretnych enzymów, bo często tych enzymów do wyprodukowania jest zbyt dużo. Tutaj wracamy do tego stresu nitrozacyjnego i nadprodukcji tlenku azotu, co będzie uszkadzać mitochondria i znowu mamy te różne korelacje, mikrobiota-mitochondria.

Natomiast w diecie to, co nam będzie dokładało tych dodatkowych bakterii, to są wszystkie naturalne probiotyki. Bardzo popularne, stały się kiszonki, wszystkie produkty fermentowane i z jednej strony super. Natomiast nie jest to zero-jedynkowe, tutaj znowu, taki alarm odnośnie tego, co jest promowane w mediach. Osoby, które cierpią na zaburzenia jelitowe, zaawansowane typu właśnie, chociażby SIBO, czy colitis i tak dalej wiedzą, że jak zjedzą te kiszonki, to one jakoś im nie służą. Nie czują się dobrze. Z czego to wynika? Z wysokich

poziomów histaminy. Ostatni rok przyniósł bardzo dużo badań klinicznych w kontekście wpływu histaminy na konkretne zaburzenia jelitowe i choroby jelitowe, że ona jest takim mocnym triggerem niestety w tym stanie zapalnym, do którego dochodzi. Więc fajnie, że ktoś chce zjeść kiszonkę, ale może ona niekoniecznie ona będzie w jego przypadku wskazana. Tak samo jest z błonnikiem i większym spożyciem warzyw, ale to też nie jest tak, że wszystkie warzywa, bo np. warzywa psiankowate, nie mówię tutaj o przypadkach zdrowych, tylko o pacjentach, którzy są w trakcie leczenia, albo nie są do-diagnozowani. Dla nich warzywa psiankowate, które są bogate w histaminę, będą zaburzać barierę jelitową. Ta medycyna, którą ja się zajmuję, medycyna funkcjonalna, jest określona jako tzw. medycyna spersonalizowana. Medycyna mitochondrialna też jest dokładnie tą medycyną. Jest spersonalizowana w zależności od potrzeb organizmu.

Kolejną rzeczą, o którą zapytałaś, jak możemy wspomóc pacjentów, jest zarządzanie stresem. Mówiąc o stresie, znowu idziemy strony neuroprzekaźnikową, hormonalną, czyli kortyzol, noradrenalina, układ dopaminergiczny. To, w jaki sposób będzie to wpływało na potencjalne uszkodzenia mitochondriów, to znowu wzrasta stres oksydacyjny i stan zapalny, co będzie niekorzystnie wpływało na jelita. To, co jest bardzo prostym zabiegiem i co ja bardzo lubię przytaczać pacjentom, bo ja wierzę w proste rozwiązania. Proste rozwiązania w nauce są udowodnione, jako najskuteczniejsze i to, w jaki sposób możemy zdywersyfikować mikrobiotę, bo generalnie jeszcze tylko dodam, to, co jest super ważne, że my w tych czasach nie mamy problemu z nadmierną ilością bakterii, tylko z tym że mamy wyłowioną florę jelitową. Czy mamy tych bakterii za mało. Oczywiście wynika, to z higienizacji i pandemia jeszcze niestety się do tego dołożyła. Również z dużej ilości przetworzonych produktów w diecie, które są ubogie w ogóle w jakiekolwiek mikroskładniki, co wpływa też jednocześnie na niewłaściwą produkcję ATP. No najprostszym rozwiązaniem jest kontakt ze zwierzętami. Więc super, jak mamy pieski w domu albo kotki, również podstawową terapią mikrobiologiczną jest po prostu włożenia rąk w ziemię, albo po prostu chodzenie po ziemi na boso, bo będziemy czerpać te bakterie. To jest też ważne w kontekście małych dzieci. Zauważmy, że te dzieci w przeszłości, które były wychowywane w niesterylnych warunkach i brały zabawki w piaskownicy prosto do buzi, to one są jakoś często zdrowsze i są ku temu powody. Znowu ja bardzo to wszystko upraszczam, natomiast to jest nasze podstawowe wsparcie mikrobiologiczne.

Paulina: Wspomniałaś, że częściej mamy niedobór tych pożytecznych bakterii niż ich nadmiar. Czy w takiej sytuacji probiotykoterapia jest wskazana? Kiedy i jaka?

Karo: Probiotykoterapia jest terapią wspomagającą i to musimy mocno podkreślić. W opozycji do tego, jaki jest obecnie marketing probiotyków. Więc znowu o probiotykach wiemy  stosunkowo niewiele. Podstawową terapią mikrobiologiczną, są te rzeczy, o których mówiłam przed chwilą. Natomiast, jeśli już decydujemy się na probiotykoterapię jako terapię leczniczą, wspomagającą, to musi być ona celowana. To jest tak, jak z antybiotykiem, przecież nie poszlibyśmy sobie do apteki, nawet jeśli antybiotyki byłyby bez recepty i stwierdzili, że weźmiemy sobie jakiś antybiotyk. Nie weźmiemy tego samego na podwyższony Helicobacter, co na zapalenie zatok, czy na zapalenie płuc bakteryjna i tak dalej. Tak samo jest z probiotykami, one muszą być dobrane konkretnie do potrzeb pacjenta, a że tych rodzajów bakterii jest mnóstwo, są miliardy, a nawet biliony to one muszą być celowane i dobrane. Po to są też badania mikrobioty, które są w stanie pokazać, które główne szczepy bakterii są brakujące i wtedy możemy je konkretnie dobrać i zastosować celowaną, określoną czasowo probiotykoterapię, to jest dokładnie tak jak z terapią mikroskładnikową, którą stosujemy się w leczeniu mitochondrialnym. Ona jest zawsze celowana i ona nie jest na całe życie. Ja mam pacjentów, którzy do mnie przychodzą i cierpią już od 5 lat na jakiś rodzaj IBS i dostają zalecenie od swojego specjalisty, że oni mają brać probiotyk cały czas. To powoduje, że mi „wybucha głowa”, bo to jest tak, jakby ktoś miałby być na antybiotyku przez cały czas. Wszystko ma być określone czasowo. Rzeczywiście często taka probiotykoterapia w przypadku przewlekłych chorób, żeby zbalansować tą mikrobiotę, ona trwa minimum 4 do 6 miesięcy i czasami oczywiście jest potrzebna dłuższa, czasami są potrzebne przerwy. To tak jak każde leczenie. Ono,  zwłaszcza w przypadku chorób przewlekłych nie trwa miesiąc, mówi się o takiej granicy dwóch lat, żeby wyprowadzić organizm z procesu leczenia i przejść na long term management, który już jest celowany w profilaktykę i prewencję, bo mamy zbudowany fundament i zasoby.

Oczywiście, czasami dzieje się to dzieje szybciej np. w ciągu roku i tak samo jest z mikrobiotą, ona z jednej strony bardzo szybko się regeneruje, bo jest to kwestia kilku tygodni, ale, żeby odbudować np. sytuacje, gdzie ktoś był już urodzony przez wspomnianą cesarkę, czyli tej mikroflory właściwie nie dostał i ma lat 40 lat, to wiadomo, że się nie uzupełni jej w 4 miesiące.

Paulina: Tak, będzie znacznie dłużej. To jest dosyć istotne, o czym wspomniałaś, że cały czas się zmieniamy i ta zmiana powinna być uwzględniona w naszym leczeniu, aby dopasować je na dany moment i ewentualnie modyfikować. Także bardzo dziękuję, za to podsumowanie dosyć długiego tematu. Szczególnie za to porównanie mitochondriów i bakterii. Warto dodać, że mitochondria według pewnej teorii wywodzą się od bakterii, stąd mają bardzo dużo wspólnego. Jeszcze raz dziękuje i do usłyszenia.

Karo:  Dzięki bardzo Paulina

0:00
0:00