Dwa języki jednego umysłu – część 8

Słowa i emocje jako dwa sposoby na komunikację umysłu i odbiór rzeczywistości.

Przebłyski teraźniejszości

Przychodzisz z pracy i na pytanie partnera o to jak Ci minął dzień odpowiadasz: „w sumie dobrze, ale mamy nowy projekt”. Ton Twojego głosu nie wyraża radości. Na twarzy rysuje Ci się grymas niezidentyfikowanej przez niego emocji, więc pyta dalej o projekt chcąc zdiagnozować Twoje samopoczucie. Ty rzucasz jakby od niechcenia: „harmonogram jest sztywny, deadline za blisko, a target taki, jakby było dziesięć osób, a przydzielono tylko trzy”.

Opowiadasz o projekcie, ale partner nie słucha Twoich słów. On patrzy na przeżywane przez Ciebie emocje. Widzi zniechęcenie, które sprawia, że opadają Ci kąciki ust i to zmarszczone czoło, przez które pomiędzy brwiami rysuje Ci się taka pionowa kreska. On już wie, że przez najbliższy czas będziesz nie do zniesienia. Będziesz ciągle niezadowolona, będziesz fukać o wszystko i na wszystkich, nie zdając sobie sprawy, że źródłem tego istniejącego w Tobie podenerwowania była Twoja milcząca zgoda na udział w tym projekcie, który – choć będzie kolejnym krokiem do awansu zawodowego – będzie też kolejnym krokiem w stronę depresji.

Spojrzenie z boku

Jak to jest, że ktoś z zewnątrz widzi Twoje emocje, a Ty koncentrujesz się tylko na słowach? Dlaczego, choć odczuwasz te emocje, to nie chcesz ich nazywać? Prawdą jest, że odczuwając emocję nie jest łatwo w tym samym czasie się jej przyglądać, nazywać ją i jeszcze od razu interpretować. Będąc pochłonięta emocją po prostu nią jesteś i na jej fali wypluwasz z siebie słowa o określonej treści i zabarwieniu. Ktoś, kto patrzy na Ciebie z boku może zobaczyć w tym momencie znacznie więcej niż Ty. I najczęściej dostrzega nie tylko słowa, jakie wypowiadasz, ale przede wszystkim emocje, jakie odczuwasz. Wystarczy go posłuchać, by szybciej dojść do trafnych wniosków o sobie samej.

I ten ktoś mówi coś w stylu: „to dlaczego nie powiedziałaś: nie i teraz jesteś wkurzona?” – co sprawia, że jeszcze bardziej się gotujesz i rzucasz już w złości: „wcale nie jestem wkurzona”. A gdybyś tylko w tej sekundzie zatrzymała się, wzięła głęboki oddech i powiedziała: „tak to widzisz? Jestem wkurzona? Tak, jestem” – gdybyś tylko przyznała się przed sobą co właściwie przeżywasz w związku z tym projektem, to zrozumiałabyś co było źródłem wkurzenia i mogłabyś podjąć działanie, by to zmienić. Mogłabyś nie być ofiarą czyiś decyzji, do których niechęć odbijasz potem na swoich najbliższych, fukając o wszystko.

‘Przygnębiająca wizja, czy mogę to zmienić?’ – może pomyślałaś. Tak, możesz. Wystarczy, że zrozumiesz, że obok słów, jakie wypowiadasz w kontekście zdarzeń, jakie przeżywasz, warto też przyglądać się swoim emocjom, by to właśnie w Twoich emocjach ukryta jest cała prawda o Tobie.

Dwa języki jednego umysłu

Jak to zrobić? Jak spojrzeć na siebie z boku? Nasz umysł ma dwa języki do komunikacji ze sobą i do właściwego odbioru otaczającej nas rzeczywistości – język słów i język emocji. Zacznij od zastanowienia się nad faktem, że cokolwiek mówisz, czy to do siebie czy do innych, to komunikujesz się równolegle na dwa sposoby. Pierwszy – wyrażasz słowami i choć na nim koncentrujesz większość swojej uwagi, to komunikat w tym kanale nie informuje ani Ciebie ani innych o kwestiach kluczowych.

Drugi komunikat wyrażasz emocją, i choć jemu przeznaczasz zwykle niewiele swojej uwagi, to właśnie w tym kanale płyną najważniejsze informacje, które pozwalają Twojemu ‘wewnętrznemu ja’ na uzewnętrznienie swojej woli, a ludziom wokół Ciebie – na zrozumienie tego, co Ty właściwie do nich mówisz.

Jeśli słyszałaś o Zasadzie Pareta, to można ją odnieść także do tego tematu. Skupiając się na słowach przeznaczasz 80% energii na 20% mało istotnych informacji, jakie przekazujesz, a przeznaczając tylko 20% uwagi na emocje, nie masz wpływu na 80% kluczowych informacji, jakie wysyłasz na zewnątrz, a także do Twojego ‘wewnętrznego ja’.

‘Jak to? Przecież to, co mówię ma ogromne znaczenie!’ – wzburzysz się. Owszem, ma znaczenie, ale tylko dla Twojego umysłu. Tylko Twój umysł wie, co dokładnie oznacza angaż w ten projekt i jakie szczegółowe zadania będziesz musiała wykonać, by zgodnie z planem ukończyć całość w tym zbyt małym zespołem na czas. Tylko że.. nikogo poza Twoim umysłem to nie interesuje. Ludzi z Twojego otoczenia interesują Twoje emocje, bo to one odpowiadają za to jaka dla nich będziesz – czy uprzejma  czy złośliwa jak osa.

Ba! Nawet Twojego ‘wewnętrznego ja’ nie interesuje co zrobisz, by stanąć na głowie i dopiąć ten projekt. Twoje ‘wewnętrzne ja’ interesuje tylko to, w jakim stanie emocjonalnym będziesz przebywać większą część czasu, gdy Twój umysł będzie pochłonięty sprawami organizacyjnymi wokół projektu. Dlaczego? Bo to właśnie Twój stan emocjonalny, w którym generujesz milion myśli, przysłania Ci jasność umysłu i zagłusza Twój wewnętrzny głos.

Wewnętrzny głos

Z artykułu o słowniku świata emocji wiesz, że język emocji jest uniwersalnym sposobem komunikacji każdego człowieka i to właśnie dzięki niemu możemy porozumieć się z ludźmi wokół nas, a także ze swoim ‘wewnętrznym ja’. Nawet jeśli do tej pory nie zwracałaś uwagi na swoje emocje i to, jakie komunikaty za ich pośrednictwem wysyłasz, to w każdej chwili możesz zacząć to robić. Jeśli wykonałaś ćwiczenie z poprzedniego artykułu, to cały czas wzbogacasz swój język do opisu swoich emocji i coraz bardziej rozumiesz to, co się w ogóle z Tobą i w Tobie dzieje. A jak pamiętasz, im więcej rozumiesz, tym większy wpływ masz na swoje działanie, czyli odzyskujesz skuteczność.

Gdybyś w momencie przydzielania Ci tego projektu wyraziła swoją złość zamiast ją tłumić, to tak – pewnie jakieś nieprzewidziane skutki mogłoby to zachowanie mieć dla Twojej kariery zawodowej – ale najważniejszy skutek, czyli brak spójności ze sobą przez niesłuchanie swojego wewnętrznego głosu, nie miałby miejsca. Wniosek, choć nie do końca oczywisty, jest z tego taki, że tylko słuchając swoich własnych emocji mamy naprawdę wpływ na swoje życie, bo właśnie za pomocą emocji komunikuje się z nami nasze ‘wewnętrze ja’.

Jeśli jesteś przygnębiona przez dłuższy czas, jeśli dopada Cię z tego powodu poczucie bezsilności zamieniające się w apatię i dalej w stany depresyjne, to wiedz, że nie idziesz tam, gdzie naprawdę chcesz iść jako człowiek i cała ta paplanina umysłu ‘dlaczego tak robisz albo dlaczego nie robisz tego, czego chcesz’ tak naprawdę nie ma znaczenia. I wiesz co? Pewnie już wiesz.. ta stłumiona przez Twój umysł mieszanka emocji, która nie pozwala Ci usłyszeć krzyku Twojego wewnętrznego głosu, staje się źródłem małych dolegliwości i poważnych chorób.

Tak, bo my przecież cały czas o zdrowiu rozmawiamy. Zdrowie to nie jest tylko spokojny sen, umiarkowany ruch, właściwe odżywianie czy dobra suplementacja. Zdrowie to przede wszystkim dobrostan, czyli „dobry stan”, za który odpowiada.. Twoje ‘wewnętrzne ja’. Jeśli nie jest mu dobrze, bo nie godzi się z Twoim umysłem, jego decyzjami i oczekiwaniami, to Cię ostrzega nieprzyjemnymi emocjami, na początku. Potem, wytacza działa większego kalibru i komunikuje się z Tobą bólem i chorobą. I najgorsze dla Twojego umysłu jest to, że robi to dla Twojego dobra. W życiu mamy działać w zgodzie ze sobą – odkrycie tej prostej mądrości sprawia, że zaczynamy rozumieć, że każda nasza decyzja, która oddala nas od ścieżki, jaką naprawdę chcemy iść, sprowadza smutek, ból i choroby. A zatem, uważne słuchanie samej siebie to ważny krok na drodze do odzyskania wewnętrznego dobrostanu, czyli zdrowia i radości życia.

Prostota? Tak!

To jak komunikować się ze swoim ‘wewnętrznym ja’? Prosto. Bardzo prosto, bo ono nie rozumie słów, którymi karmi się nasz umysł. Co to znaczy? Targety, deadline’y, harmonogramy czy produktywność – nie istnieją poza światem naszego intelektu. Ba, nie istnieją dla naszego świata wewnętrznego także takie słowa jak: 22 czerwca, 6 rano czy poniedziałek, a przecież codziennie ich używamy.

Potrzebujesz odświeżyć ten nieco zapomniany przez Ciebie słownik prostych słów. Zapomniany, bo zakryty toną tych wysublimowanych określeń, świadczących o posiadaniu rozwiniętego intelektu. Jedni zdefiniują ten język jako korpomowa, inni będą wskazywać na jego przesycenie anglicyzmami, a jeszcze inni powiedzą prosto: ‘ej, zejdź na ziemię i używaj słów, jakie rozumie 5-letnie dziecko’ – wtedy ponownie skontaktujesz się ze sobą i otrzymasz jasny komunikat, czego Ty naprawdę w życiu chcesz.

Ten kojarzony z inteligencją zestaw słów zostaw sobie wyłącznie na czas realizacji projektów i zadań, jeśli nie widzisz innej możliwości. Acz spróbuj nie używać tego „żargonu umysłu” w rozmowach ze współpracownikami czy z klientami, bo niepotrzebnie utrwalasz złe nawyki w komunikacji i szkodzisz Twojej rozmowie ze sobą.

Skoro już wiesz, że komunikacja ze sobą jest po to, byś mogła zachować życiową równowagę, i wiesz, że do tej rozmowy potrzebne Ci będzie zrozumienie emocji i prostota codziennych słów, to następnym razem napiszę Ci o tym w jakich okolicznościach tę rozmowę prowadzić i jak przełożyć na działanie to, czego się z tej rozmowy o sobie dowiesz.

[…]

Hej! A mogłoby być odwrotnie! Mogłabyś to Ty obserwować grymas na twarzy swojego partnera, który właśnie swoją milczącą zgodą zaangażował się w niszczący jego zdrowie projekt. Mogłabyś to Ty dostrzegać u niego ciągłe podenerwowanie i być adresatem jego złośliwych uwag na każdą Twoją próbę pokazania mu, że skupia się na kanale słów, a nie widzi komunikatów, jakie wysyła na poziomie emocji. Mogłoby tak być i często tak jest. To jak tu przekonać partnera, że tak jest? Tak samo jak samą siebie – podsuń mu do przeczytania ten artykuł. I cierpliwie czekaj na efekty.

0:00
0:00