Mykotoksykoza jako utajone źródło chorób przewlekłych

Zatrucie pleśnią może stanowić pierwotną przyczynę problemów zdrowotnych, szczególnie u osób z upośledzonym mechanizmem detoksykacji.

Zmęczenie, problemy z koncentracją, bóle rozproszone po całym ciele, nerwowość, stany depresyjne i ogromna nadwrażliwość na światło, dźwięk, substancje chemiczne, w tym leki, zioła, suplementy, a nawet częstotliwości elektromagnetyczne – to tylko kilka z objawów, które mogą wskazywać na zatrucie mykotoksyną.

Tak różnorodne dolegliwości sprawiają, iż rozpoznanie ich źródła i postawienie diagnozy może stanowić nie lada wyzwanie i przesuwać w czasie moment podjęcia właściwego leczenia, co jest równoznaczne z cierpieniem pacjenta oraz pogarszaniem się jego stanu zdrowia. Równolegle z toczącym się procesem chorobowym  i pogarszaniem się samopoczucia wzrasta niezrozumienie dla dolegliwości chorego, zarówno ze strony lekarzy, jak i najbliższych.

Mykotoksykoza, bo o niej mowa, to zatrucie pleśnią i/lub jej metabolitami. Toksyczność pleśni jest jednym z najpopularniejszych przykładów toksyczności, której przyczynę stanowią organizmy żywe1. Wbrew pozorom występuje ona znacznie częściej, niż uważa się powszechnie. Specjaliści zajmujący się biotoksycznością szacują, że z problemem tym zmagają się miliony ludzi, zazwyczaj jednak nie mają świadomości, co stanowi pierwotną przyczynę pogarszającego się stanu zdrowia.

Mykotoksyny to wtórne metabolity wytwarzane przez mikrogrzyby, głównie przez grzyby należące do rodzaju Aspergillus, Penicillium i Fusarium, które klasyfikują się wśród substancji wysoce szkodliwych, zarówno dla zwierząt, jak i ludzi2. Paradoksalnie, ze względu na swoją aktywność farmakologiczną niektóre z mikrogrzybów lub ich pochodne znalazły zastosowanie jako antybiotyki, stymulatory wzrostu, a także inne rodzaje leków3.

Mykotoksyny jako źródło chorób przewlekłych

Przewlekła mykotoksykoza ma silnie negatywny wpływ na zdrowie człowieka. Mykotoksyny mogą wywoływać różnorodne efekty toksyczne, niektóre z nich bowiem są rakotwórcze, mutagenne, teratogenne, estrogenowe, immunotoksyczne, nefrotoksyczne, hepatotoksyczne, dermatoksyczne i neurotoksyczne4, mogą też wywoływać krwotoki. Spośród kilkuset mykotoksyn według WHO na szczególną uwagę zasługują ochratoksyna A, aflatoksyny, zearalenon, deoksyniwalenol, patulina, fumonizyny oraz toksyny T-2 i HT-25.

Narażenie na mykotoksyny następuje głównie przez połknięcie, podczas spożywania skażonej żywności. Do zatrucia może dochodzić również poprzez skórę i drogi oddechowe. Największe zagrożenie niesie pleśń, która rozprzestrzenia się w zawilgoconych budynkach, nieprawidłowo wentylowanych łazienkach czy kuchniach. Stopień niekorzystnego wpływu mykotoksyn na zdrowie ludzi lub zwierząt zależy głównie od6:

  • stopnia narażenia, czyli dawki i długości kontaktu z mykotoksynami,
  • rodzaju mykotoksyn,
  • stanu fizjologicznego i odżywienia organizmu narażonego na kontakt z mykotoksynami,
  • możliwego synergistycznego działania innych chemikaliów, na które narażone są zwierzęta lub ludzie.

Na szczególną uwagę zasługują osobnicze predyspozycje, od których w głównej mierze zależy czy dojdzie do mykotoksykozy, czy nie. Badacze zajmujący się tematem zatrucia pleśniami tj. dr Neil Nathan oraz dr Jill Crista, porównują swoich pacjentów do kanarków, które dawniej były wykorzystywane w kopalniach do alarmowania górników o zbyt wysokim stężeniu niebezpiecznych gazów. Te wrażliwe na toksyny ptaki najpierw przestawały śpiewać, a następnie umierały, informując tym samym o zagrożeniu dla zdrowia i życia tysięcy górników.  

Obecność pleśni, czy to w spożywanych pokarmach, czy w środowisku, w którym żyjemy, na każdego z nas wpływa inaczej i z różną intensywnością. Nawet w obrębie jednej rodziny zamieszkującej ten sam dom, obecność pleśni może wywierać zupełnie inne skutki. Podczas gdy większość z domowników nie odczuje na żadnym poziomie jakichkolwiek dolegliwości w związku z ekspozycją na pleśń, inny może w dość krótkim czasie stać się osobą niezdolną do samodzielnego funkcjonowania, w skrajnych przypadkach prowadząc nawet do niepełnosprawności. Powodem takiego stanu rzeczy są predyspozycje genetyczne determinujące zdolności detoksykacyjne organizmu. Okazuje się bowiem, że u 75% populacji układ odpornościowy rozpoznaje toksyny i wykorzystuje swoje mechanizmy obronne by je zniszczyć. Pozostałe 25% ludności posiada genetyczne uwarunkowania uniemożliwiające wytwarzanie przeciwciał przeciwko toksynom, co prowadzi do stopniowego gromadzenia się toksyn w ich organizmach. Dodatkowo niektóre osoby mogą być bardziej podatne na zachorowanie na mykotoksykozę ze względu na zmienność farmakogenetyczną, w której określone mutacje genów, takie jak geny cytochromu p450 (CYP 450), mogą zwiększać lub zmniejszać aktywność metaboliczną mykotoksyn7. To właśnie cytotoksyczność jest jedną z najważniejszych niekorzystnych właściwości mykotoksyn.

„Kanarkiem” można nazwać zatem osobę, która jako pierwsza odczuje konsekwencje ekspozycji na pleśń lub jej metabolity. Większość z nas została obdarzona sprawnym układem odpornościowym oraz mechanizmami detoksykacji, niestety te wrażliwsze, kanarki, będą kumulowały w sobie toksyny aż do wystąpienia objawów chorobowych. Leczenie pacjenta zawsze zależy od postawienia właściwej diagnozy. Dalsza treść artykułu ma na celu przybliżenie tematu mykotoksykozy, który wydaje się nie istnieć w gabinetach lekarskich.

 Mykotoksykoza i jej szerokie spektrum objawów

Objawy zatrucia pleśnią mogą pojawiać się w bardzo krótkim czasie po ekspozycji na pleśń, po kilku miesiącach, a nawet latach. Wszystko zależy przede wszystkim od indywidualnej wrażliwości każdego organizmu uzależnionej od osobniczych zdolności detoksykacyjnych, omówionych powyżej.

Objawy mykotoksykozy są różnorodne i wydaje się, że nie mają wspólnej przyczyny. Z drugiej strony mykotoksyny bardzo rzadko są brane pod uwagę jako czynnik chorobotwórczy. Zdarza się, że pacjenci otrzymują informację, iż ich zaburzenia mogą mieć źródło w psychosomatyce. Dr Neil Nathan podkreśla jednak, że pewne objawy powinny automatycznie nakierować pacjenta lub lekarza na trop mykotoksykozy. Należą do nich1:

  • wrażenie porażenia prądem,
  • nagłe ukłucia,
  • wrażenie pulsowania czy wibrowania przebiegającego wzdłuż kręgosłupa.

Jeżeli objawy te występują z innymi, wymienionymi poniżej to główny kierunek dalszej diagnostyki powinien dotyczyć mykotoksykozy.

Do innych popularnych objawów mykotoksykozy należą1: zmęczenie, osłabienie, bóle i skurcze mięśni, bóle głowy, wrażliwość na światło, nietypowe bóle, bóle brzucha, nudności, biegunki, przewlekłe zapalenie zatok, kaszel, ból w klatce piersiowej, duszności, bóle stawów i poranna sztywność karku, upośledzenie funkcji poznawczych, wrażliwość skóry nawet na lekki dotyk, drętwienie i mrowienie, wrażliwość przy kontakcie z prądem elektrycznym, metaliczny posmak w ustach, wzmożone pragnienie, nadmiernie obfite krwawienie miesiączkowe, zaburzenia równowagi i zawroty głowy.

Wśród innych objawów mykotoksykozy Dr Neil Nathan wymienia:

  • wahania apetytu i przybieranie na wadze,
  • lęki i depresja,
  • wahania nastroju,
  • nocne poty,
  • częste oddawanie moczu,
  • rozregulowanie ciepłoty ciała,
  • impotencja,
  • nietypowe tiki, drgawki czy epizody ataków na tle neurologicznym.

Dopełniając wątek dotyczący objawów mykotoksykozy, chciałabym przytoczyć wypowiedź dr Susan Tunner, która w bardzo przystępny sposób opisuje proces zawładnięcia organizmu przez toksyny doprowadzający do toksyczności komórki.

„Każda komórka, a są ich biliony w każdym ludzkim ciele, ma błonę odpowiedzialną za wiele istotnych funkcji. Błona komórkowa jest płynna, obrazowo można ją przedstawić jako galaretowatą substancję, która z jednej strony zapewnia swego rodzaju separację jednej komórki od drugiej, a z drugiej stanowi pomost komunikacyjny między komórkami.

U zdrowych osób warstwa fosfolipidowa błony umożliwia łatwy przepływ składników odżywczych do wnętrza komórki, a toksynom i wolnym rodnikom opuszczanie jej wnętrza. Kiedy nasze ciała są wystawione na działanie toksyn, płynna błona komórki staje się „sztywniejsza” i mniej zdolna do przenoszenia ładunków elektrycznych do innych komórek; dlatego komunikacja komórkowa zostaje mocno zakłócona.  Z czasem komórka staje się coraz bardziej toksyczna i dochodzi do nasilenia objawów choroby.

Narażenie na pleśń, mykotoksyny lub inne toksyny powoduje zakłócenia w komunikacji elektrycznej i sygnalizacji między komórkami.  Skutkuje to wystąpieniem wielu objawów, a niektóre z nich mogą rozwinąć się w chorobę Alzheimera, chorobę Parkinsona, stwardnienie zanikowe boczne (ALS), raka i wiele innych poważnych schorzeń. W wielu przypadkach toksyczności pleśni właśnie ta dysfunkcja błony komórkowej może powodować silne zamglenie mózgu, bóle głowy i ogólny letarg, których może doświadczyć wielu pacjentów”8.

Chronic Inflammatory Response Syndrome (CIRS) oraz Cell Danger Response (CDR)9

Choroby przewlekłe można porównać do pudełka puzzli. Skrupulatnie układając kawałek po kawałku, zaczynając od tego, co jest widoczne na pierwszy rzut oka, z czasem możemy przekonać się, że nie dość, że nie potrafimy dołożyć kolejnego elementu, to wielu z nich brakuje. Bez względu na to, jak bardzo staramy się zrozumieć, co jest pierwotną przyczyną choroby,  często napotykamy na przysłowiową ścianę, a pełne zrozumienie procesu chorobowego wydaje się wręcz niemożliwe. Coś, co stanowi klucz do rozwiązania zagadki jest trudne do uchwycenia, leczone są objawy, a nie likwidowana przyczyna.

Dr Ritchie C. Shoemaker, pionier badań i edukacji w dziedzinie chorób związanych z biotoksynami, dostarcza nam o wiele więcej elementów tej skomplikowanej układanki i rzuca jaśniejsze światło na zrozumienie złożonej natury chorób. Dla osób zmagających się z mykotoksykozą lub innymi chorobami przewlekłymi zrozumienie oddziaływania biotoksyn, czyli toksycznych substancji wytwarzanych przez żywe organizmy, może być kluczem do poprawy stanu zdrowia i samopoczucia. Dr Shoemaker zwraca uwagę na wielopłaszczyznowy wpływ biotoksyn na organizm ludzki oraz podkreśla fakt, iż mimo ustąpienia samej infekcji, w przypadku osób, które są genetycznie niezdolne do usuwania biotoksyn, będą one krążyć w organizmie przez nieokreślony czas i mogą zmniejszyć szanse na wyzdrowienie. Bez odpowiednich interwencji medycznych w takich przypadkach, nikłe są szanse na samodzielne uporanie się organizmu z biotoksynami.

Jakie zatem skutki można obserwować u osób podatnych na biotoksyny, w tym dotkniętych mykotoksykozą? Doskonałym źródłem informacji na ten temat jest Szlak Biotoksyn opracowany właśnie przez dr Shoemaker’a obrazujący sposób oddziaływania mykotoksyn na chemię ludzkiego organizmu10. Szlak ten obejmuje procesy, które zachodzą niezależnie od tego, jakie toksyny obciążają organizm chorego, a ich odzwierciedlenie w biochemii widoczne jest jako:

  • wzrost leptyny,
  • wzrost cytokin,
  • wzrost MMP9 (metaloproteinaza macierzy),
  • wzrost C4a,
  • spadek VEGF (vascular endothelial growth factor),
  • zmniejszenie MSH (melanotropina),
  • zmniejszenie ADH (hormon antydiuretyczny),
  • zmniejszenie hormonów płciowych,
  • zmiany w poziomach kortyzolu i ACTH,
  • kolonizacji opornych gronkowców,
  • problemy żołądkowo-jelitowe,
  • przewlekły ból,
  • zaburzenia snu.

Zespół przewlekłej reakcji zapalnej (CIRS) stanowi rozszerzenie konceptu Szlaku Biotoksyn dr R. Shoemarkera. CIRS można uznać za swego rodzaju wspólny mianownik dla wielu procesów chorobowych tj. mykotoksykozy, boreliozy, przewlekłych infekcji wirusowych, chorób neurodegeneracyjnych, fibromialgii czy zespołu przewlekłego zmęczenia. Toksyny, w tym mykotoksyny, stają się katalizatorem patogennych procesów, które nieleczone prowadzą do powstania silnego i długotrwałego stanu zapalnego.

W zrozumieniu dalszych skutków narażenia organizmu na toksyny, prowadzących do przewlekłej reakcji zapalnej niezastąpiony udział ma dr Robert K. Naviaux1. Cell Danger Response (CDR), czyli reakcja chroniąca komórki przed zagrożeniem, to kolejny krok w zrozumieniu, jak silny wpływ na organizm może mieć stan zapalny, wywołany przez infekcję lub toksyny. CDR jest naturalnym procesem zachodzącym w komórce mający na celu jej ochronę przed uszkodzeniami spowodowanymi wniknięciem patogenu do jej wnętrza. Proces ten można porównać do alarmu włączanego i wyłączonego w zależności od pojawiającego się lub zażegnanego zagrożenia. W sytuacji optymalnej, po ustaniu zagrożenia, organizm wraca do równowagi. Problem wygląda inaczej, gdy niebezpieczeństwo w postaci toksyn czy mikrobów, minęło, a alarmu nie da się wyłączyć1. Konsekwencją takiego stanu rzeczy jest „zawieszenie się” organizmu w trybie przetrwania. Po uruchomieniu CDR priorytety organizmu są resetowane, aby zoptymalizować funkcje związane z przeżyciem.

CDR jest fundamentalny dla przetrwania wszystkich żywych istot. Te same podstawowe mechanizmy obronne metabolizmu, stanów zapalnych, odporności, mikrobiomu, funkcji mózgu, wzorca snu i zmian behawioralnych są aktywowane przez wiele różnych rodzajów zagrożeń. Jest to typowa reakcja na zagrożenie obejmująca12,13:

  • wycofanie się z kontaktów społecznych,
  • aktywację wrodzonej odporności,
  • osłabienie mowy,
  • fragmentaryczny sen,
  • bóle głowy, mięśni i brzucha,
  • zmiany w mikrobiomie jelitowym,
  • zwiększoną wrażliwość na dotyk, dźwięk i światło, której doświadcza wiele osób podczas grypy lub podczas powrotu do zdrowia po poważnym urazie.

Na poziomie komórkowym reakcja komórki na zagrożenie może zostać wyłączona dopiero po otrzymaniu odpowiedniego sygnału. Do tego czasu CDR tkwi w powtarzającej się pętli, która blokuje dalsze leczenie w celu wyeliminowania postrzeganego zagrożenia. Może to prowadzić do długotrwałego cierpienia, chorób przewlekłych, a nawet niepełnosprawności, ponieważ tylko wtedy, gdy komórka dostrzeże bezpieczeństwo, może powrócić do stanu równowagi11. Mykotoksykoza może być źródłem CIRS, co automatycznie uniemożliwia dezaktywację CDR.

Diagnostyka mykotoksykozy

Bardzo często całymi latami pacjenci szukają przyczyn swoich dolegliwości, dotyczy to nie tylko mykotoksykozy, ale również wielu innych chorób przewlekłych. Najtrudniejsze jest dotarcie do pierwotnego źródła problemów zdrowotnych. Leczenie poszczególnych objawów przynosi zazwyczaj krótkotrwałą ulgę, a bez znalezienia przyczyny ich powstawania proces powrotu do pełni zdrowia jest zazwyczaj niemożliwy. Dodatkowo sprawę utrudnia brak wiedzy, że źródłem tych poważnych dolegliwości może być przeciek w łazience, zawilgocona piwnica czy ciemna plama na ścianie przy naszym biurku w pracy. Pleśnie wytwarzające mykotoksyny mogą być obecne w naszym organizmie przez wiele lat, stopniowo go kolonizując i bardzo mocno obciążając jego funkcjonowanie.

W środowisku biomedycznym najbardziej polecanym testem w kierunku zatrucia pleśnią jest badanie z moczu wykonywane w USA. W Polsce można je zrealizować za pośrednictwem dużych laboratoriów współpracujących z MOSAIC Diagnostic (dawniej Great Plains Laboratory). Test dokładnie ocenia poziomy 11 różnych mykotoksyn, w tym aflatoksyny M1, ochratoksyny A, zearalenonu i trichotecenów. Profil badania został zaprojektowany tak, aby wspierać specjalistów w wykrywaniu narażenia na mykotoksyny oraz kierować strategią terapeutyczną w zakresie profilaktyki i leczenia.

Istotne jest, by mieć na uwadze, że na początku procesu leczenia może się okazać, iż wyniki kolejnego badania są znacznie gorsze niż wyniki uzyskane w pierwszym teście. Dzieje się to za sprawą uwalniania do moczu większych ilości mykotoksyn zebranych z organizmu. Jest to naturalny proces i wraz z postępem leczenia wyniki będą się poprawiać, co jednocześnie będzie korelowało z obniżeniem poziomu zatrucia organizmu.

Polskie laboratoria oferują również badania, które w głównej mierze skupiają się na aspergilozie oraz alergii na pleśnie.

Badania w kierunku wykrycia mykotoksykozy nie należą do badań refundowanych, zatem ich koszty trzeba pokryć z własnych środków. Ponadto badania nie służą jedynie postawieniu diagnozy, są one także narzędziem monitorowania postępów leczenia, co sprawia, że postawienie diagnozy i kontrola efektów leczenia jest kosztownym procesem.

Metody wsparcia organizmu w leczeniu mykotoksykozy

Co do jednego wszyscy specjaliści, zajmujący się zatruciem pleśnią i jej metabolitami, są zgodni. Pierwszą podstawową kwestią jest usunięcie najmniejszego źródła pleśni z otoczenia, w którym przebywa chory. Jest to sprawa priorytetowa, ponieważ dalsze narażenie może wydłużać proces powrotu do zdrowia nawet do kilku lat.

Na podstawie wyników badań możemy określić rodzaj mykotoksyn, z którym należy się rozprawić. W zależności od rodzaju należy dobrać substancję wiążącą, specyficzną dla tych konkretnych mykotoksyn. Od właściwego wyboru bindera, w dużej mierze zależy powodzenie leczenia. Do wyboru jest co najmniej kilka np. Cholestyramina i Welchol, które są doskonałym rozwiązaniem w przypadku ochratoksyny A, węgiel aktywny spełni swoją funkcję również w przypadku ochratoksyny A oraz makrocyklicznych trichotecenów, czyli toksycznych, wtórnych metabolitów grzybów z rodzaju Fusarium14. Szerokie zastosowanie mają glinka bentonitowa i glinka zeolitowa, ale na szczególną uwagę zasługują probiotyki tj. Saccharomyces boulardii i Saccharomyces cerevisiae. Szczep Lactobacillus działa bezpośrednio wiążąc aflatoksyny15.

Kolejnym krokiem jest przyjmowanie preparatów przeciwgrzybiczych. Dostępny jest szeroki wybór substancji, naturalnych i farmaceutyków, które można stosować, w zależności od potrzeb i wyboru ścieżki leczenia. Jedno jednak jest pewne, terapia musi być zawsze zindywidualizowana pod kątem pacjenta. W przypadku pacjentów wysoko wrażliwych, każdy lek, preparat ziołowy, suplement, a nawet probiotyk czy substancja wiążąca toksyny może wywołać poważne reakcje ze strony organizmu. Dlatego ważne jest, by w przypadku takich pacjentów leczenie zaczynać od najniższej możliwej dawki i wraz ze wzrostem tolerancji na daną substancję, zwiększać jej podaż oraz stopniowo dołączać nowe preparaty lub leki.

Temat pleśni i mykotoksykozy jest bardzo szerokim zagadnieniem, któremu niewątpliwie warto poświęcić uwagę. Zatrucie pleśnią może stanowić pierwotną przyczynę problemów zdrowotnych, szczególnie u osób z upośledzoną ścieżką detoksu. Objawy mykotoksykozy są tak różne, rozproszone po całym ciele i wszystkich układach, że można latami leczyć obserwowane skutki bez zaadresowania w przyczynę choroby. Bardzo często pacjenci wykonują badania, które pokazują pewne nieprawidłowości, jednak mimo podjętego leczenia, ich wyniki badań pogarszają się, a stan zdrowia nie ulega poprawie. Być może warto postawić sobie pytanie: czy sam fakt pojawienia się u pacjenta nietypowych objawów, towarzyszących chorobie przewlekłej, nie jest wystarczający do wykonania badań diagnostycznych w kierunku zatrucia pleśnią?

Bibliografia

0:00
0:00