Nie taki cholesterol straszny jak go malują

Jaka jest prawda na temat cholesterolu? Czy rzeczywiście należy go unikać? Jak zrozumieć zależności między LDL a HDL i kiedy cholesterol może stać się niebezpieczny?

Nie taki cholesterol straszny jak go malują

Zapewne wielu z nas pamięta jeszcze medialne ostrzeżenia: można jeść maksymalnie dwa jajka tygodniowo oraz nie zaleca się dolewania tłustej śmietanki do kawy, a masło należy zastąpić tłuszczem roślinnym np. margaryną? Jaja i tłusty nabiał mleczny od lat noszą piętno prawdziwych bomb cholesterolowych. Nie lepiej traktowany jest poziom cholesterolu w badaniach krwi. Każdy poziom cholesterolu całkowitego, który przekracza 200 mg/dl należy rzekomo zbijać za wszelką cenę niskotłuszczową dietą oraz przyjmowaniem specjalnych leków, na przykład statyn. Czy rzeczywiście te założenia były słuszne? Poznajmy prawdę na temat cholesterolu.

Czy cholesterol jest nam potrzebny?

Zdecydowanie tak. W przeciwnym razie nasz organizm nie dysponowałby mechanizmami biosyntezy tego związku chemicznego. Co ciekawe, nasza endogenna produkcja cholesterolu wzrasta wraz ze spadkiem ilości cholesterolu pochodzącego z diety i na odwrót. Jeżeli spożywamy więcej jajek, masła i tym podobnych, synteza cholesterolu, która ma miejsce między innymi w naszej wątrobie, słabnie. Za przestawianie organizmu na tryb produkcji cholesterolu odpowiada pewien sprytny enzym wątrobowy o nazwie reduktaza HMG-CoA.

Do czego potrzebujemy cholesterolu?

  • do produkcji hormonów: cholesterol to substrat do syntezy pregnenolonu, czyli prekursora wielu hormonów steroidowych, takich jak kortyzol, a także ludzkich hormonów płciowych: testosteronu czy estradiolu,
  • do produkcji witaminy D: cholesterol to substrat do syntezy prekursora witaminy D w organizmie,
  • do produkcji kwasów żółciowych: bez cholesterolu trawienie tłuszczów ulega dużemu utrudnieniu,
  • do produkcji nowych komórek i tkanek: cholesterol to element budulcowy błony komórkowej.

O co chodzi z tym LDL i HDL?

Zły i dobry cholesterol spędza sen z powiek wielu osobom, które wciąż gubią się w tej nomenklaturze. W uproszczeniu: LDL to lipoproteina służąca transportowi cholesterolu z wątroby do tkanek, podczas gdy HDL lipoproteina odpowiada za przenoszenie cholesterolu z tkanek do wątroby.

Tymczasem jak wskazują badania to nie samo w sobie LDL jest dla nas groźne, lecz jego postać utleniona. Dochodzi do tego jeszcze jedna, mniej znana frakcja cholesterolu, tzw. VLDL. VLDL to skrót oznaczający lipoproteiny bardzo małej gęstości, które uważa się za najniebezpieczniejsze dla człowieka. Dlaczego? Otóż VLDL składa się w około 60% z trójglicerydów.

Zapamiętaj: procesy miażdżycowe = stres oksydacyjny + LDL + VLDL, a nie samo LDL!

Cholesterol nie jest bezpośrednią przyczyną miażdżycy

Może trudno nam w to uwierzyć, ale sam nadmiar cholesterolu nie przesądza jeszcze o miażdżycy. Problem pojawia się, gdy jednocześnie mamy podniesiony poziom homocysteiny – aminokwasu, który powoduje przyklejanie cholesterolu do ścian naczyń krwionośnych. Zatem to homocysteinę należy badać w pierwszej kolejności, gdy grozi nam miażdżyca. Natomiast w przypadku istniejącej choroby tętnic możemy ją w naturalny sposób leczyć, obniżając poziom homocysteiny. Aminokwas ten bowiem powstaje w nadmiarze, kiedy brakuje w organizmie składników rozkładających go do niegroźnej metioniny, a składnikami tymi są: witamina B12, kwas foliowy i witamina B6 koniecznie w aktywnych formach. Znajdziemy je w preparacie stworzonym dokładnie w celu obniżenia poziomu homocysteiny – Homocystein-Intercell, wzbogaconym o witaminę B2 oraz betainę.

Na potwierdzenie doktor Bodo Kuklinski – specjalista medycyny mitochondrialnej, tłumaczy, dlaczego tłuszczy nie należy się przesadnie obawiać:

Tymczasem w przeciągu ostatnich pięciu dziesięcioleci tłuszcze nieustannie demonizowano. Dogmat ten poparto płytką teorią, mówiącą o tym, iż źródło miażdżycy stanowią złogi cholesterolu, jaki gromadzi się na ściankach naczyń krwionośnych. Zerową wartość takiej hipotezy udowodnił przeprowadzony przez WHO projekt MONICA, w ramach którego w okresie od połowy lat 80. ubiegłego wieku przebadano czynniki ryzyka chorób serca u 12,5 mln ludzi z całej Europy oraz Izraela – nie stwierdzono w nim jakiegokolwiek związku pomiędzy poziomem cholesterolu a chorobami układu sercowo – naczyniowego! Wprost przeciwnie, im poziom cholesterolu był niższy, tym wyższy stwierdzano odsetek zgonów na raka, co potwierdziło również pewne badanie z Honolulu.

I jeszcze jedno: farmakologiczne obniżanie poziomu cholesterolu wiąże się z poważnymi skutkami ubocznymi, włącznie z cukrzycą typu 2, co dotyczy szczególnie kobiet w wieku około menopauzalnym i postmenopauzalnym.

Znacznie bezpieczniejszym sposobem na utrzymywanie prawidłowej homeostazy cholesterolu w organizmie jest:

  • dostarczanie organizmowi kwasów tłuszczowych omega-3 (szczególnie polecamy odpowiednie suplementy diety, ryby pełnomorskie są często skażone metalami ciężkimi oraz aflatoksynami),
  • zapewnienie w organizmie sprawnej bariery antyoksydacyjnej (spożywcze źródła naturalnych antyoksydantów plus witamina C w postaci preparatu o przedłużonym uwalnianiu), która ochroni wszystkie kwasy tłuszczowe przed utlenianiem,
  • suplementacja witaminy B3, czyli amid kwasu nikotynowego, która w naturalny sposób obniża poziom cholesterolu całkowitego oraz jego frakcji LDL,
  • suplementacja kwasu pantotenowego, reguluje naszą gospodarkę lipidową.

Na poparcie błędnego założenia o wykluczaniu z diety źródeł cholesterolu doktor B. Kuklinski dodaje:

Inne badanie – tym razem finlandzkie udowodniło, iż w warunkach diety ograniczającej ilość spożywanego tłuszczu i zakładającej  konsumpcję znacznych ilości warzyw i owoców, poziom utlenionego cholesterolu LDL wzrasta, czemu towarzyszy jednoczesny spadek dobrego cholesterolu HDL. Przytoczone rezultaty nie wpasowują się jednak w mainstreamowe teorie i zostały podważone przez prasę. Pięć razy dziennie porcja warzyw i owoców, a do tego niewiele tłuszczu – dobre sobie!

W diecie wspierającej mitochondria, zdrowe i dobre źródła tłuszczy są niezbędne. Bezpieczne ich spożycie stanowi około 40-50% całkowitego zapotrzebowania kalorycznego w ciągu doby. Takim rozkładem energetycznych charakteryzuje się dieta LOGI polecana przez doktora B. Kuklinskiego:

Dieta LOGI odciąża nasz metabolizm, a ponadto wywiera pozytywny wpływ na liczne parametry związane z zespołem metabolicznym: nadwagę, nadciśnienie, cukrzycę oraz hiperlipidemię. To właśnie ta wytyczona przez Heilmeyera oraz Worma droga stanowi jedyną szansę na stosunkowo niedrogie i jednocześnie wolne od skutków ubocznych leczenie dolegliwości. Pewne trzytygodniowe badanie, jakie przeprowadzono wśród czterdziestu pięciu otyłych diabetyków, udowodniło, iż dieta LOGI pozwala obniżyć wagę o niemal trzy kilogramy, zmniejszyć stężenie glukozy we krwi po posiłku do 120 / 130 mg / dl, zredukować poziom trójglicerydów o dwadzieścia siedem procent, a całkowity cholesterol o dwanaście procent. Połowa pacjentów mogła po upływie pierwszych trzech tygodni diety odstawić przyjmowane dotychczas leki przeciwcukrzycowe, a dalszych czterdzieści dwa procent było w stanie zredukować przyjmowane dawki. Otrzymane wyniki zostały następnie potwierdzone dalszymi międzynarodowymi badaniami.

Więcej informacji na temat diety LOGI w artykule: Skuteczna dieta LOGI-czna. Natomiast więcej wiedzy na temat medycyny mitochondrialnej i praktycznych rozwiązań doktora B. Kuklinskiego można znaleźć w Kompendium medycyny mitochondrialnej.

Podsumowując: spokojnie jedz jajecznicę (najlepiej z ekologicznych jaj) na śniadanie i ciesz się życiem!

Bibliografia

0:00
0:00