Nawyk – zbawienie czy przekleństwo? część 3

Nawyki i wzorce zachowań mogą być korzystne i negatywne. Jak wypracować pozytywne wzorce zachowań?

Tabletka czy ból? 

Czy wiesz, że od momentu powzięcia decyzji o wdrożeniu w życie zmiany do uczynienia z niej Twojego nawyku może minąć od 1 miesiąca do 2 lat? A do tego trzeba doliczyć jeszcze czas, jaki musi upłynąć od chwili, w której usłyszałeś o czymś, co na tyle wstrząsnęło zestawem Twoich dotychczasowych przekonań, że mimowolnie w Twoim umyśle rozpoczął się proces poszukiwania odpowiedzi na pytanie, czy w ogóle chcesz takiej zmiany dokonać.

Ten czas – pomiędzy „świadomym usłyszeniem”, a decyzją o wdrożeniu w życie zmiany, która stanowi jednocześnie jej pierwszy krok – trwa zwykle od 1 dnia do 6 miesięcy. Takie są moje obserwacje we współpracy z osobami gotowymi na zmiany, czyli otwartymi na odkrycie szkodliwych dla nich samych ich życiowych przekonań. 

To oznacza, że jeżeli po lekturze poprzedniego artykułu, pojawiły się w Twoje głowie myśli podobne do tych: „będę częściej oddychał świadomie”, „może warto przyglądać się swoim myślom”, „zacznę zwracać większą uwagę na moje emocje”, to o ile znasz siebie na tyle, że wiesz jak zbudować trwały nawyk i zaczniesz od razu, to dopiero za około 6 miesięcy będziesz na tyle biegły w rozpoznawaniu swoich stanów emocjonalnych, że zaczniesz dostrzegać realne korzyści z utrzymywania siebie w stanie uważności. Jakie? Większy spokój wewnętrzny bez względu na okoliczności, częściej występujący stan tzw. jasności umysłu, który wprost przekłada się na trafniejsze życiowe wybory, a w konsekwencji – więcej radości każdego dnia.

„To cholernie długo, nie da się szybciej podnieść jakości życia?” – zapyta każdy, kto choć raz w życiu wziął tabletkę przeciwbólową, bo chciał „szybko i skutecznie” pozbyć się uczucia dyskomfortu w ciele, a nazywając rzeczy po imieniu – powie tak każdy, kto zdecydował się za pomocą małej pigułki „szybko i skutecznie” odciąć się od informacji wysyłanej do niego przez jego własne ciało. Tym właśnie jest ból – jest mailem, jaki otrzymujemy za pośrednictwem układu nerwowego, że w naszym ciele jest coś, co woła o pomoc.

W każdym momencie swojego życia masz wybór – możesz łyknąć tabletkę i tym samym wrzucić tego maila do folderu SPAM albo możesz go odczytać i rozpocząć proces uzdrawiania swojego ciała, umysłu i duszy, który choć potrwa dłużej niż 10 minut, jakie zwykle upływają do momentu, w którym pigułka zaczyna działać, to sprawi, że w przyszłości nie będziesz na tę samą dolegliwość potrzebował kolejnej.

Ograniczenia kulturowe

„Skoro mam nawyk mycia zębów po porannym posiłku, skoro mam nawyk zaglądania do social mediów w chwili wolnej od pracy, to dlaczego nie mam nawyku przyglądania się moim emocjom?” – dobre pytanie, w którym zawarta jest odpowiedź. Skoro nie masz nawyku wnikliwego przyglądania się swoim stanom emocjonalnym, to znaczy, że do tej pory nie podjąłeś decyzji, by taki nawyk w sobie wyrobić i – druga część odpowiedzi – w okresie najintensywniejszego budowania w sobie nawyków, czyli w czasie dzieciństwa, nie miałeś możliwości „zgapienia” tego nawyku od ludzi z Twojego otoczenia i – trzecia część odpowiedzi – nie słyszałeś o tym w telewizji, nie przeczytałeś o tym w Internecie i wokół Ciebie nie było ludzi, którzy mówiliby o konieczności obserwacji swoich emocji.

W tym miejscu i czasie, gdzie żyjemy – w Polsce na przełomie XX i XXI wieku, wychowani przez rodziców, którzy dobrze pamiętają czasy PRL-u, ukształtowani częściowo przez szkołę opartą o tradycje narodowo-chrześcijańskie, a częściowo przez kulturę amerykańską, która docierała do nas przez telewizję, radio, kolorowe czasopisma, a potem przez Internet, większość z nas nie otrzymała żadnego istotnego wzorca, czyli sposobu na przeżywanie swoich własnych emocji. A czego się nie nauczyliśmy, tego po prostu nie umiemy – i to jest ta „gorsza wiadomość”, choć wypływa z niej także szansa, bo to oznacza, że skoro nie umiemy, to nadal możemy się tego nauczyć.

Przez większą część swojego życia człowiek uczy się metodą „kopiuj-wklej”, czyli przyswaja coś, co zobaczył lub usłyszał od innych ludzi. A zatem, jeżeli Twoi rodzice nie mówili o swoich emocjach, bo ich rodzice też tego nie robili, to będąc małym dzieckiem mogłeś usłyszeć co najwyżej szkodliwe „nie płacz” albo „przestań krzyczeć” zamiast budujących „smutno Ci? możesz płakać” albo „jesteś zły? wyrzuć złość krzykiem”. A jeżeli potem trafiłeś do szkoły, gdzie nauczycielami były osoby, którym także nie dawano w dzieciństwie przyzwolenia do przeżywania swoich emocji otwarcie, to długoletnia obecność w szkole ugruntowała w Tobie przekonanie, że emocje nie są czymś, co należy wyciągać na widok publiczny.

I jak większość ludzi wokół Ciebie również uznała to przekonanie o konieczności tłumienia własnych emocji za prawdziwe, a często nie była to świadoma decyzja, tylko jedyna możliwa droga do nieprzeżywania tych przykrych chwil, kiedy ktoś zwracał im uwagę, że mają się uciszyć, to wokół Ciebie powstała tzw. bańka informacyjna, w której żyjesz przekonany o tym, że „tak właśnie jest”, że emocji nie należy uzewnętrzniać, bo – [tu wstaw dowolny argument, jaki usłyszałeś będąc dzieckiem] – nie wypada, bo wstyd, bo dorośli tak nie robią, bo to niepoważne, itd.

Jak widzisz, problem długoletniego tkwienia w bańce informacyjnej razem z ludźmi z Twojego otoczenia, którzy myślą tak samo jak Ty, bo doświadczyli w dzieciństwie podobnych reakcji na okazywane wtedy emocje jest taki, że trudno dostrzec, że „coś tu jest nie tak”, skoro wszyscy dookoła wierzą w to samo błędne i szkodliwie dla ich samych przekonanie. 

Niestety, w procesie socjalizacji, jak socjologia i inne nauki społeczne nazywają czas dorastania, w którym kształtuje się nasz system wartości i wzory naszych zachowań, w tym też te najprostsze nawyki w postaci porannego mycia zębów, w tym właśnie czasie ugruntowano w nas wiele nieprawdziwych przekonań, które dzisiaj kierują naszym życiem i nie pozwalają nam cieszyć się pełnią jego barw.

Folder SPAM

A co dzieje się z naszym ciałem, gdy nie nazywasz i nie przeżywasz właściwie swoich emocji? Dokładnie to samo, co po zażyciu tabletki przeciwbólowej. Cała informacja, jaką ma dla Ciebie Twoje ciało o sytuacji, w jakiej się aktualnie znajdujesz, w której potrzebujesz podjąć decyzję i wykonać jakieś działanie, cała ta wysłana Tobie za pośrednictwem emocji informacja o tym „co właśnie myślisz”, czyli jaki aktywował się w Tobie zestaw ugruntowanych przekonań, wpada wprost do folderu SPAM.

I wszystko byłoby świetnie, gdyby człowiek był jak program pocztowy, gdzie raz nadane uprawnienie do opróżniania SPAMu co 30 dni pozwalałoby nam „szybko, skutecznie i regularnie” pozbywać się tych niechcianych i zapychających naszą skrzynkę mailową informacji, ale tak różowo nie jest. W tym zakresie jest dość.. ponuro.

Każda nienazwana i niewłaściwie przeżyta emocja zostaje w naszym ciele, czyli jest stłumiona. Stłumienie emocji to taki proces, w którym uderzasz się młotkiem za karę, bo tak Cię nauczono, choć nie wiesz w sumie za co ta kara i nie wiesz też do czego naprawdę służy młotek. Najczęściej nie mamy wpływu na to, że emocja się w nas pojawia, bo nie jesteśmy w pełni świadomi wszystkich naszych przekonań, których aktywacja jest źródłem naszych emocji, o czym pisałam w poprzednim artykule. A w środowisku, w jakim dorastaliśmy nikt z nami o tym nie rozmawiał, bo mało kto był tego mechanizmu świadomy. Zamiast rozmowy dostaliśmy młotek do ręki i nakaz okładania się raz po raz tym młotkiem jak wybuchniemy emocją w sposób widoczny dla otoczenia i na dodatek nieakceptowalny.

Wyobraź sobie, że tłuczesz swoje ciało tak od dzieciństwa. Najpierw nie było większych szkód. Potem pojawiały się siniaki, choć po jakimś czasie znikały. Potem już nie znikały, bo Ty uderzając się w akcie kary za kolejne emocje na tych starych tworzyłeś nowe. Dziś masz 20, 30, 40, 50, 60, a może 70 lat i Twoje ciało jest całe poobijane i obolałe, bo każde uderzenie młotkiem uszkadzało ciągłość tkanek w Twoim ciele, czyli wyprowadzało je ze stanu równowagi.

I choć ten młotek to „tylko i aż” metafora naszego nawykowego działania, to miej świadomość, że szkody, jakie powstają w Twoim ciele pod wpływem tłumienia emocji mogą być znacznie większe i bardziej rozległe niż prawdziwe uderzenie młotkiem. Zwykle prowadzą do tak silnego rozstroju zdrowia, że konwencjonalna medycyna nazwie taki stan chorobą.

Nawykowy młotek

Zanim opowiem Ci więcej o wpływie kultury i najbliższego otoczenia na Twój dzisiejszy sposób przeżywania emocji i zanim zrozumiesz co to znaczy przeżywać emocje właściwie, wróćmy na koniec do początku. Nawyk. Jeżeli częścią naszego życia jest nawyk, który służy naszemu ciału, to zbawieniem jest go posiadać. A jeżeli wdrożyliśmy go jako dzieci, to wygrana jest podwójna, bo nie musimy podjąć wysiłku, by go zmienić. Druga strona medalu jest taka, że jak mamy od dzieciństwa nawyk, który okazuje się być dla nas szkodliwy, to bez powzięcia informacji o tym, że taki jest, bez chęci i gotowości do jego zmiany i bez wykonania konkretnych działań każdego dnia będzie nam szkodził dalej.

Do zmiany nawyku potrzeba wewnętrznej dyscypliny, czyli świadomego, konsekwentnego, codziennego i materializującego się zawsze „TERAZ” w postaci dokonania wyboru działania według nowego wzorca, a nie według starego, utartego schematu. Na to nie ma cudownej pigułki, która działa po 10 minutach, ale w rzeczywistości nic, co naprawdę wartościowe, nie przychodzi od razu. I o tym też wspomnę dwa słowa więcej w kolejnym odcinku.

Do następnego!

 

 

0:00
0:00