Brak cierpliwości? Nawyk kulturowy – część 4

Przyglądamy się, jak wpływają uwarunkowania na nasze emocje i zachowanie.

Normy i młotek

Zacznijmy od narzekania. Mówią, że tak jest najłatwiej i że to jest Polaków sport narodowy – publiczne wygłaszanie swojego niezadowolenia. Mówią: „nie rób tak, to nie wypada” – i bach! Właśnie tymi słowami wbijają młotkiem do Twojej głowy kolejną normę, która powtórzona tysiąc razy, tak samo jak powtórzone tysiąc razy kłamstwo, staje się dla Ciebie prawdą. Twoją prawdą, czyli przekonaniem, w które zaczynasz wierzyć, stosować w swoim życiu i jeszcze namawiać innych do posłuszeństwa wobec tej normy, karcąc ich podobnymi słowami: „bo nie wypada”.

Z poprzedniego artykułu wiesz, że uderzanie młotkiem jest bardzo skutecznym sposobem wprowadzania nowego nawyku, niezależnie od tego, czy jest on dla Ciebie szkodliwy, czy wspierający. Skoro większość ludzi z Twojego otoczenia mówi Ci, że „tak należy, a tak nie należy się zachować i że jak będziesz nieposłuszny, to spotka Cię kara” – najlepiej z dodatkiem: „boska” – dla wywołania w Tobie większego lęku i tym skuteczniejszego uformowania Twoich reakcji, to nie kwestionujesz tego, bo uznajesz, że tak jest. I póki masz kilka lat, a dookoła siebie starszyznę z gotowymi receptami na życie według utartego schematu, to nie masz wielkiego wyboru – naiwność dziecka sprawia, że łykasz te normy jak pelikan ryby i nie tylko Ty. Wszyscy łykamy.

Oczywiście, jednostronnym byłoby przedstawianie norm tylko w negatywnym świetle, bo są też prawa, które pozwalają nam tworzyć społeczeństwo i godnie żyć – od „nie zabijaj” i „nie rób drugiemu, co Tobie niemiłe” przez „nie przechodź na czerwonym świetle” i „wyślij pismo w ciągu 7 dni” po „myj zęby” i „nie jedz tyle cukru”. Bez tych norm prędzej czy później zginęlibyśmy jako jednostki, więc stokrotne dzięki naszym rodzicom i innym ludziom z naszego otoczenia, którym zależało na ukształtowaniu nas „na porządnego człowieka”, że przeznaczali czas na podzielenie się z nami swoją mądrością życiową.

Uwarunkowania

„No to jak to jest? Te normy wbijane młotkiem są dobre czy jednak szkodliwe?” – zapytasz. Wyobraź sobie monetę, pięciozłotówkę na przykład. Z jednej strony widnieje wybity – kiedyś młotkiem, dzisiaj prasą automatyczną – orzeł (awers), a po drugiej stronie jest jej nominał – piątka (rewers). Awers to wszystkie normy, które Ci służą, a rewers to te, które są dla Ciebie szkodliwe. I tak jak moneta ma dwie strony, tak zawsze są dwie strony tego samego medalu – norma jest po prostu przykładem uwarunkowania, a to czy jest szkodliwa czy wspierająca, to jest nasza interpretacja, którą możemy, a nawet musimy jej nadać, by dokonać wyboru o jej pozostawieniu w naszym życiu lub nie.

„No dobrze, a co to jest uwarunkowanie?” Mówiąc najprościej to, jak się zachowujesz, wynika z konkretnych uwarunkowań, czyli okoliczności, które wystąpiły w Twoim życiu i które miały, mają i będą mieć wpływ na Twoje życie (podświadomie), o ile nie zostaną przez Ciebie wnikliwie rozważone i w pełni zrozumiane. W powyższej definicji okoliczności są sumą tego, w jakiej sytuacji życiowej się znalazłeś, jaki ta sytuacja aktywowała zestaw Twoich przekonań (tych wbitych młotkiem norm) i jaka w związku z tym była Twoja reakcja na tę sytuację.

Podsumowując: to, jak się zachowujemy, czyli wzorce zachowań, wynikają z naszych przekonań, czyli zestawu norm, jakie wbito nam młotkiem do głowy w okresie dorastania (socjalizacji). Można by rzec, że póki świadomie nie przyjrzymy się każdej stronie naszej pięciozłotówki, to jesteśmy sumą swoich uwarunkowań, które wybili na nas inni ludzie. Jesteśmy podobni do robotów – działamy zgodnie z tym, jak nas zaprogramowano. Wszystko, co nas programuje, co wybija orła i reszkę na naszym pierwotnie nienaruszonym kawałku metalu, nieważne czy nam szkodzi czy nas wspiera, staje się naszym wzorem postępowania i ma wpływ na nasze życie.

Uwarunkowane emocje

„Ale co to wszystko ma wspólnego z emocjami?” Bardzo dużo, bo skoro każda przeżywana przez nas świadomie lub nieświadomie emocja jest wynikiem aktywacji istniejącego w nas, ściśle określonego  zestawu przekonań na dany element rzeczywistości (przypomnij sobie niedożywionego bezdomnego psa z tego artykułu), to fakt jakie przeżywamy emocje, jest wynikiem tego, jakie zaprogramowano w nas wzorce zachowań na etapie socjalizacji. A dosadniej, nie masz żadnego wpływu na to, jakie w danym momencie przeżywasz emocje, póki nie zrozumiesz jakie przekonania masz w głowie, skąd się tam wzięły i jak reagujesz w danej sytuacji w związku z tym, że masz takie, a nie inne przekonanie (wiarę w prawdziwość określonej hipotezy).

To wszystko jest dosyć skomplikowane, nie mogłabyś po prostu napisać: „stosuj to, co czujesz, że Cię wspiera, a przestań robić to, co czujesz, że Ci szkodzi?” Mogłabym. I tak byłoby najprościej, ale ja nie chcę wtłaczać w Ciebie kolejnej normy, nawet tej wspierającej. Zależy mi na tym, byś wnikliwie przyjrzał się wszystkim przekonaniom, jakie masz w głowie, a nie byś tworzył nowe bez zrozumienia sposobu ich działania. Jak odkryjesz mechanizm, to rozwalisz każdą szkodliwą dla Ciebie normę i sam będziesz „kowalem swojego losu”, czyli wybijesz na swoich monetach takie wzory i takie nominały, jakie będą Cię wzmacniać i pozwolą Ci dotrzeć do Twojej wewnętrznej równowagi, a wraz z nią odzyskać prawdziwą radość życia.

Działaj ‘TERAZ’

Jak to zrobić? W największym skrócie: przerywasz pracę, idziesz na spacer, wracasz, siadasz przy stole, wyciągasz z kieszeni portfel, wysypujesz na stół wszystkie pięciozłotówki, jakie nosisz ze sobą, odkąd sięgasz pamięcią i jedna po drugiej wnikliwie się im przyglądasz – jaka jest wybita na niej myśl (przekonanie), skąd się tam wzięła (jaka sytuacja życiowa sprawiła, że norma została utrwalona), czy ta norma jest prawdziwa (tutaj w rozumieniu: czy wspiera Cię w rozwoju i sprawia, że czerpiesz radość z życia czy hamuje Twój potencjał i wzmaga w Tobie złość, lęk, poczucie winy lub wstyd) i czy w związku z tym zmieniasz przekonanie czy nie, a jeśli tak, to jaka będzie treść tego, w co „od teraz” uwierzysz.

Kultura „podwójnego gazu”

„I pewnie nie ma na to działającej w 10 minut pigułki, co?” – po lekturze poprzedniego artykułu o nawykach wiesz, że w rzeczywistości nic, co naprawdę wartościowe, nie przychodzi od razu, ale warto, bo zostaje z nami aż do końca. Mam jeszcze jedną dobrą wiadomość. Ta chęć załatwienia wszystkiego w 10 minut też jest tylko uwarunkowaniem, które możesz zmienić. A skąd się wzięło w Tobie to uwarunkowanie?

Przyjrzyj się stopniowi rozwoju naszej cywilizacji i powstałej wespół z nią kulturze. Na zamówienie dokonane przez Allegro czekasz max. 2 dni, a jak nie dostaniesz powiadomienia, że „paczka właśnie wyruszyła do paczkomatu”, to się niecierpliwisz. Jak nie widzisz w aplikacji UberEats przesuwającej się kropki, która oznacza, że Twój przygotowany w 20 minut fast food jedzie do Ciebie na plecach gościa poruszającego się jednośladowcem, to się niecierpliwisz. Jak nie widzisz efektów stosowanej diety w ciągu 7 dni, to zaczynasz wątpić w jej skuteczność. No i flagowy przykład z tabletką przeciwbólową, która w 10 minut załatwia, co trzeba, a jak nie, to „chyba potrzebuję mocniejszej”. I tak dalej.

Współczesna kultura życia na ‘podwójnym gazie’, czyli ‘fajnie, szybko i bez zastanowienia’, uczy nas, że można mieć wszystko od razu, więc nie chce nam się podejmować działań, które wymagają wysiłku i czasu, a których efekty będą potem, nawet jeśli będą bardziej spektakularne. Już od dziecka wolimy zjeść jednego cukierka dziś niż dwa jutro i nawet parę badań naukowych o tym traktowało.

Uwarunkowani jako dzieci, także i w życiu dorosłym wolimy tabletkę od zmiany nawyku, a jak nie zmienimy nawyków, to potem zostaną nam już tylko tabletki, czyli brak wolności (ubezwłasnowolnienie) przez uzależnienie się od ich dostawców. I nieważne czy dostawcą będzie koncern farmaceutyczny, Zara czy wujek Google. Braku cierpliwości w oczekiwaniu na owoce naszych wysiłków uczą nas wszyscy.

Kultura narzekania

A że wolność jest taką wartością, o którą warto w życiu walczyć, jak potwierdza historia każdego narodu, to warto powalczyć także o swoją wolność od szkodliwych nawyków, które zostały w nas wbite młotkiem jak rewers na każdej monecie.

Wracając do szkodliwych nawyków – co z tym narzekaniem? Narzekanie jest super. Jak narzekasz, to znaczy, że widzisz problem. Tak samo jest wtedy jak się złościsz, boisz, masz wyrzuty sumienia lub odczuwasz wstyd – to są niezwykle skuteczne wskaźniki tego, że masz w sobie jakieś uwarunkowanie, które Ci szkodzi i któremu możesz się przyjrzeć dokładnie. Narzekanie jest super, wierz mi, bo widzenie problemu to pierwszy krok do jego zmiany. I obyś nie zatrzymał się wyłącznie na narzekaniu, bo samym mówieniem nie wywołasz w sobie zmiany.

Narzekanie jest super, jak wysłuchasz czego dotyczy, rozważysz wnikliwie jak wpływa na Ciebie to, na co narzekasz, a potem wykonasz działanie, czyli podejmiesz wysiłek, by zmienić swoje przekonanie. Nagroda na końcu jest ogromna, bo wraz ze zmianą przekonań zmienią się także przeżywane przez Ciebie emocje – ich rodzaj i intensywność. Pomyśl, o ile łatwiej byłoby, gdyby określone emocje pojawiały się znacznie rzadziej, a nawet w ogóle, zamiast próbować walczyć z tym, że przychodzą albo jeszcze gorzej – tłumić je przez pozostawianie ich niezauważonymi.

Zmiana swoich własnych przekonań – to jest długoterminowy cel, do którego dążenia zachęcam Cię ‘od zaraz’. Kolejną paczkę wskazówek na drogę o tym, jak uwarunkowania wpływają na Twoje zdrowie i co to znaczy ‘właściwie przeżywać emocje’ otrzymasz ode mnie już niebawem. Do następnego! 

Podróż do wnętrza siebie – część 2
Nawyk – zbawienie czy przekleństwo? część 3

Autor: Ewa Błońska

0:00
0:00