Okoliczności
„I jak Ci idzie w pracy z tym nowym projektem?” – pyta Twój partner po niespełna dwóch miesiącach od kiedy milczącą zgodą przyjęłaś na swoje barki realizację nowych zadań zawodowych. „Nie jest łatwo, ale daję radę” – odpowiadasz z zaciśniętymi ustami, chcąc przekonać jego i siebie, że jednak podjęłaś dobrą decyzję. W końcu uczysz się tylu nowych rzeczy i poznajesz ludzi. Wydaje się, że wszystko idzie we właściwym kierunku.
Nie zauważasz, że każdego dnia masz coraz mniej energii życiowej. Ignorujesz, że coś tam zaczyna Cię pobolewać w prawym boku. Uciekasz przed refleksją, że Twoje „domowe ognisko” zaczyna przygasać, bo skupiona na pracy przestałaś dbać o dokładanie drewna, by codziennie na nowo rozpalać ogień.
Mijają kolejne dwa miesiące. Sama zadajesz sobie pytanie jak się czujesz i choć Twój umysł nadal widzi „wisienki na torcie” po ukończonym projekcie, to w głębi serca mówisz: „najchętniej bym się wycofała”. Tłumisz tę myśl i brniesz dalej, bo w końcu już tyle zrobiłaś, że żal byłoby teraz odpuścić.
A co na to Twoje ‘wewnętrzne ja’? Z poprzedniego artykułu już wiesz, że jeśli pozwalasz Twojemu umysłowi stłumić istniejącą w Tobie w danym momencie mieszankę emocji na rzecz określonych korzyści, jakich oczekujesz w przyszłości, to blokujesz to, co najważniejsze – zrozumienie tego, co dzieje się w Tobie właśnie TERAZ. Tym samym zamykasz się na poznanie prawdziwych przyczyn tego, dlaczego właściwie uciekasz od odczuwania emocji, bo ważniejsza jest dla Ciebie realizacja celu.
Tymczasem Twoje ‘wewnętrzne ja’, które komunikuje się z Tobą za pomocą emocji daje Ci wskazówkę: „Hej! Smutno Ci jest, czemu nic z tym nie robisz?”, ale Ty jej nie widzisz – „Jeszcze tylko dwa miesiące” – mówisz do siebie i działasz dalej. Kończysz projekt. Dostajesz awans. Masz nowe znajomości i pakiet nowych umiejętności. Na pierwszy rzut oka ‘jest super’, jednak wypompowana z energii życiowej, bez uśmiechu na co dzień i z narastającym bólem w podbrzuszu zaczynasz zadawać sobie pytanie: „Czy o to mi chodziło?”
Otworzyć oczy
Każdy z nas przynajmniej raz w życiu gdzieś się zapędził i wpadł w sidła swoich własnych wyobrażeń o tym, że „choć teraz czuję się źle, to kiedyś będzie lepiej, jak tylko zrobię jeszcze parę rzeczy, więc zaciskam zęby i działam”. I każdy przynajmniej raz przewrócił się o swoje własne oczekiwania, które zrealizowane, okazały się przynieść chorobę, smutek i łzy zamiast radości i spełnienia.
„Nie zawsze mamy wpływ na to, co nam się przydarza, ale zawsze mamy wybór, co z tym zrobimy.” – mawiał Paulo Coelho. W tych prostych słowach ukryta jest mocna prawda – nawet jak ślepo biegniemy w jakimś kierunku, który wydaje nam się, że jest spełnieniem naszych marzeń, to rzeczywistość wespół z naszym ‘wewnętrznym ja’ sprezentuje nam po drodze szereg okoliczności, w tym ból, cierpienie i choroby, które pomogą nam otworzyć oczy i dostrzec, że.. prawda jest gdzieś indziej.
Jedyną prawdą, wspólną dla wszystkich ludzi i niezależną od ich opinii jest – ISTNIENIE CHWILI. Jak to rozumieć? Prawda jest w teraźniejszości, czyli w tym, co przeżywasz obecnie – raz cierpisz, raz się śmiejesz. Innym razem się złościsz, a jeszcze innym – przeżywasz ogromne podekscytowanie. I jeśli uciekasz od tych „emocji chwili” do świata celów umysłu, czyli nie słuchasz swojego ‘wewnętrznego ja’, to nie będziesz zdrowa i szczęśliwa w przyszłości. Dlaczego? Bo zdrowie i szczęście w przyszłości zawsze ma swój początek TERAZ – w przeżywaniu każdej emocji, jaka do Ciebie przychodzi, by ją zrozumieć i odkryć co naprawdę mówi o Tobie.
W poprzednim artykule pisałam, że odkrycie prostej mądrości, że w życiu mamy działać w zgodzie ze sobą sprawia, że zbliżamy się do wewnętrznego dobrostanu, czyli zdrowia i radości życia. Wniosek jest jeden, by ten dobrostan do swojego życia zaprosić musisz pogadać ze sobą i odpowiedzieć sobie na pytania, których na co dzień sobie nie zadajesz, bo.. umysłowi szkoda na to czasu.
A te pytania są proste, choć wymagają chwili zastanowienia: Kim jesteś? Jak się teraz czujesz? Co jest dla Ciebie naprawdę ważne w życiu? Co znaczy dla Ciebie równowaga? Czy ważniejsza dla Ciebie jest przyszłość, przeszłość czy teraźniejszość? Co nie jest OK w Twoim życiu teraz? Czy masz zmienić to, co nie jest OK czy raczej zrozumieć skąd pochodzi Twoja ocena tej sytuacji? Na początku nie będzie łatwo, ale z czasem – w rozmowie ze sobą – dostrzeżesz Twoje własne przekonania, które blokują Cię przed odczuwaniem dobrostanu w teraźniejszości.
Przystanek: porażka
Obiecałam, że dam Ci wskazówki w jakich okolicznościach prowadzić rozmowę ze sobą i jak przełożyć na działanie to, co z tej rozmowy wyniknie. Pierwsza okoliczność przychodzi wraz z projektem, który „kończy się sukcesem dla umysłu, ale po drodze psuje relacje i zdrowie”. Oczywiście, to tylko przykład historii o zrealizowanym celu, który zamiast radości przyniósł łzy, dlatego wstaw w jego miejsce dowolny moment w Twoim życiu, kiedy po fakcie czułaś, że popełniłaś błąd.
I choć dla Ciebie to błąd, to dla Twojego ‘wewnętrznego ja’ liczy się to, że się w końcu zatrzymałaś. W końcu upadłaś twarzą na wymarzonej mecie i właśnie ten moment – który umysł nazywa porażką – jest najlepszą chwilą, by prowadzić rozmowę ze sobą. Dlaczego? Bo wtedy te wcześniej tłumione emocje wybuchają z całą mocą i nie da się już ich chować pod dywan. Trzeba się im przyjrzeć, a ten wgląd pozwala zrozumieć co się naprawdę w Twoim życiu wydarzyło. Wszystko wtedy staje się widoczne, tak jakby opadła mgła lub „klapki na oczach” jak to zwykły mawiać nasze mamy i babcie.
Nasze umysły bardzo nie lubią tych momentów „przymusowego zatrzymania”, bo wtedy pod wpływem stłumionych emocji umysł generuje tysiące myśli, które wcale nie pomagają w zrozumieniu tego, co się stało. A co gorsze, pod wpływem tej niedającej już o sobie zapomnieć mieszanki emocji jesteśmy narażeni na podjęcie kolejnych nietrafionych decyzji w ramach korekty obranej wcześniej ścieżki życiowej, więc wewnętrzny lęk narasta jeszcze bardziej.
Norma, czyli stan „ZERO”
Co wtedy zrobić? Czy można inaczej? Czy każda historia wymyślonego przez umysł celu musi kończyć się źle? Nie! I właśnie o tym chcę Ci dziś powiedzieć. Nie musisz biec do miejsca oznaczonego przez Twój umysł jako „meta”, a po drodze pomijać znaki ostrzegawcze z napisem „Zwolnij – Dostrzeż swoje myśli – Zauważ swoje emocje – Nie lekceważ bólu i choroby – Sprawdź, kogo ranisz po drodze”.
Weź głęboki oddech. I jeszcze jeden – tak jak pisałam w części pierwszej. Zatrzymaj się w tym momencie. Przeskanuj swoje ciało w poszukiwaniu napięć – jeśli je znajdziesz, to wiedz, że właśnie tam kryją się tłumione emocje dotyczące różnych sytuacji życiowych, których w pełni nie zrozumiałaś. Pozwól je sobie zobaczyć i nazwać – najlepiej w sposób, o jakim pisałam w szóstym artykule. Niech te emocje przez Ciebie przepłyną. Do ZERA.
„Do zera? Co to znaczy?” – zapytasz. Stan „ZERO” – tak możesz nazwać moment, w którym nie odczuwasz żadnej emocji, a w Twojej głowie nie ma żadnej myśli. Twoje ciało jest zrelaksowane. Możesz przenieść uwagę na bicie swojego serca, a potem usłyszeć jak delikatnie bulgocze Ci w jelitach. Jeśli jesteś w kuchni, to usłyszysz dźwięk lodówki. Jeśli masz otwarte okno, to dotrą do Ciebie odgłosy ulicy. Stajesz się uważna i dostrzegasz ISTNIENIE CHWILI. Nazywam ten moment „wzorcowym stanem ciszy” i wiem, że wtedy właśnie rozmowa ze sobą staje się możliwa.
Wyobraź sobie, że każda przeżywana przez Ciebie emocja jest odchyleniem od stanu ZERO. Jeśli ciągle przebywasz na haju radości, to nie masz kontaktu ze sobą. Jeśli ciągle przebywasz w krainie smutku, to Twój wewnętrzny głos też nie ma się jak do Ciebie odezwać. A im dłużej przebywasz poza wzorcowym stanem ciszy, im bardziej przeplatasz w swoim życiu radości i smutki bez chwili wytchnienia, tym trudniej Ci zrozumieć czego tak właściwie chcesz od życia – gdzie jest Twój sens, co stanowi źródło Twojego dobrostanu i jak żyć w równowadze, która przynosi zdrowie.
Recepta na zdrowie!
Nie czekaj w życiu na te chwile, które umysł nazywa ‘porażką’, by rozmawiać ze sobą. Codziennie, przynajmniej dwa razy – każdego ranka i każdego wieczoru – idź na spacer lub usiądź na łóżku i przywołaj do siebie wzorcowy stan ciszy, by wejść w kontakt ze sobą. Zadawaj sobie pytania i odkrywaj odpowiedzi, a potem działaj w zgodzie z tym, co przyszło do Ciebie poprzez wewnętrzne odczucia.
To jest właśnie recepta na zdrowie: zrozumienie siebie, dzięki przeżywaniu emocji i świadoma zmiana swoich uwarunkowań, o których pisałam w czwartym artykule. Uwarunkowań, czyli tego, co te emocje tak naprawdę wywołuje. I nie zapomnij przed każdą „chwilą ciszy” o postawieniu intencji, o czym pisałam w części piątej, by w ten stan ciszy wejść z łatwością.
W życiu nie chodzi o realizację celów, tylko o cieszenie się drogą – każdą chwilą – jedną po drugiej – uważnie – o bycie w nieustannej komunikacji ze sobą. Wtedy świadomie wybierasz jak chcesz żyć.
Jak to przełożyć na działanie? Spróbuj! W oparciu o poniższą RECEPTĘ NA ZDROWIE:
- Życie jest drogą. Celem jest przeżywanie życia, a nie dotarcie do mety.
- Idź, a nie biegnij! Zatrzymuj się często na odpoczynek i rozmowę ze sobą.
- Dzięki odpoczynkowi robisz przestrzeń na wnioski i refleksje – im częściej się zatrzymujesz, tym szybciej korygujesz w swoim życiu kurs.
- Codziennie przywołuj „wzorcowy stan ciszy” – tworzysz przestrzeń do zrozumienia siebie i tego, czego w życiu doświadczasz.
- Uważnie obserwuj słowa, jakie wypowiadasz. Słowa tworzą myśli, a te stanowią Twoje przekonania, które prowadzą Cię przez życie – będąc uważną masz na nie wpływ!
- Nie nazywaj trudnych momentów „porażką” – to przecież cudowne doświadczenia, które pogłębiają Twoją świadomość.
- Uważnie obserwuj swoje emocje – akceptuj istnienie każdej z nich i otwórz się na informacje o sobie, jakie Ci przekazują. Nie uciekaj od strachu, złości, smutku czy ekstazy – to cała paleta barw, która tworzy życie.
- Obserwuj siebie jak najczęściej i odkrywaj gdzie jest Twoja równowaga w życiu – pamiętaj, że to właśnie stan wewnętrznego spokoju przynosi poprawę jakości życia, a nie dobrobyt.
- Każdy moment jest dobry na „nowy początek” – na wdrożenie w życie ważnych zmian.
- Żyj pochłonięta chwilą obecną – uważnie – wtedy Twoje ‘wewnętrzne ja’ to Ty.
BĄDŹ ZAWSZE W DRODZE! Nie spiesz się do mety 😊
To już ostatni, dziewiąty artykuł z cyklu „Emocje”. Dziękuję Ci za przepiękną podróż do wnętrza siebie i życzę Ci wielu kolejnych doświadczeń, które przybliżą Ci zrozumienie samego siebie – dla zdrowia i radości z każdej przeżywanej w życiu chwili, nawet jeśli przynosi łzy!