Mito (równo)waga

Jakie elementy wpływają na zachowanie równowagi energetycznej organizmu? Jak dzieki nim możesz osiagnać zdrowie?

O odchudzaniu napisano już tyle artykułów, książek i threadów na blogach, a mimo to nie chudniemy, lub przynajmniej nie na długo. W jakiś niewytłumaczalny sposób życie wielu z nas przypomina nieustanną walkę z kolejnymi kilogramami i tłuszczem, nawet mimo drakońskiej keto-diety, interwałowego postu czy diet wysokobiałkowych, bezglutenowych albo typu 1200 kalorii. W tym miejscu mam dla Ciebie trzy wiadomości – jedną złą i dwie dobre. Zacznijmy od tej złej:

Cała prawda o odchudzaniu

Prawda jest taka, że wraz z upływem lat szans na wygraną w tych zmaganiach mamy coraz mniej. Naszym sprzymierzeńcem nie jest ani spowalniająca w zupełnie naturalny sposób praca tarczycy (dlaczego tak jest, opowiemy sobie za chwilę), ani wątroba – coraz bardziej zmęczona codziennym odtruwaniem naszego organizmu z toksycznych związków chemicznych oraz przeładowana tłuszczem, ani mięśnie, które wraz z upływem lat z tzw. szybkich zmieniają się w wolne.

Zauważmy przy tym, iż wizerunek idealnej sylwetki, wykreowanej przez media jest dla większości z nas genetycznie nieosiągalny. Lub osiągalny, lecz nie do utrzymania w dłuższym okresie, a przynajmniej nie w naturalny i przyjazny dla zdrowia sposób. Również parametry, jakie opracowano dla określania ewentualnej nadwagi/otyłości pozostają nie do końca precyzyjne. Legendarne BMI może utrzymywać się w „zielonym” obszarze czyli poniżej 25 jednostek, przy jednoczesnym zbyt dużym obwodzie w talii (powyżej 88cm w przypadku kobiet i 100cm w przypadku mężczyzn, ideałem jest utrzymywanie obwodu brzucha poniżej tych wartości [1]). W gąszczu tabel, norm i ograniczeń łatwo się pogubić. Stąd pytanie, komu możemy zaufać i co możemy zrobić dla utrzymania/odzyskania prawidłowej wagi czy też jeszcze dokładniej rzecz ujmując – homeostazy obrotu energią i tempa przemian metabolicznych, które przewidziała dla nas matka Natura?

Dwie dobre wiadomości, pierwsza z nich to:

  1. Homeostazę obrotu energią można usprawnić! Naprawdę!

Zacznijmy od początku czyli od opowiedzenia sobie, co rozumiemy przez homeostazę obrotu energią.

ATP to forma energii, jaka jest nam niezbędna do życia, jej producentem są dobrze Ci już znane mitochondria. Każdego dnia Twój organizm zużywa pewną ilość energii ATP na pokrycie podstawowych potrzeb energetycznych organizmu. Jest to tzw. bazowe zużycie energii, które pozostaje zależne m.in. od wieku oraz temperatury otoczenia. Do tego dochodzą różne „ekstra wydatki” – nakład energetyczne związane z wysiłkiem fizycznym (np. sport, praca fizyczna), umysłowym (praca, nauka, egzaminy), chorobami czy stresem. Z kolei fizjologicznym źródłem substratu do produkcji tejże energii w mitochondriach są makroskładniki: węglowodany oraz tłuszcze, podczas gdy białko pełniąc w organizmie przede wszystkim rolę budulcową oraz substratu do produkcji różnych enzymów i innych substancji czynnych, nie stanowi optymalnego źródła energii dla człowieka.

O tym, ile makroskładników dostarczymy sobie wraz z posiłkami w ciągu jednego dnia mogą oczywiście decydować takie czynniki zewnętrzne jak stres, czynniki socjologiczne (jak przekonują naukowcy w dobrym towarzystwie i stanie odprężenia mamy tendencję do spożywania większych posiłków niż w samotności, z drugiej strony niekiedy to właśnie wtedy, gdy nikt nas nie widzi w tajemniczy sposób znikają na raz całe opakowania chipsów lub tabliczki czekolady), ilość czasu, którą możemy przeznaczyć na zdobycie pożywienia (zakupy), gotowanie i samo spożycie posiłku, emocje czy też ułożony plan dietetyczny. Jednak przede wszystkim, z natury decydują o tym hormony, w tym hormony głodu i sytości (grelina i leptyna – wydzielana przez komórki tłuszczowe), hormon trzustki (polipeptyd trzustkowy PPP, insulina – ale nie w nadmiarze), hormony jelitowe (cholecystokinina CKK, peptyd GLP1, peptyd YY – wszystkie regulują apetyt w dół), hormony podwzgórza (NPY, regulacja apetytu w górę; białka POMC i CART, regulacja apetytu w dół) oraz hormony płciowe (w szczególności testosteron, regulacja apetytu w górę i estradiol – regulacja apetytu w dół) [9], [10], [13].

Uwaga leptynooporność 

Leptyna to hormon wydzielany przez komórki tłuszczowe, który mówi organizmowi: – Panie kolego, już dosyć tego tłuszczu zjadłeś i zmagazynowałeś, dość jedzenia, głód ci na pewno nie grozi! Leptyna działa w obrębie komórek mózgowych podwzgórza – jeżeli dojdzie do uszkodzenia mózgowych błon komórkowych i/lub ustawicznego nadmiaru leptyny we krwi (im więcej tkanki tłuszczowej, tym więcej leptyny) – grozi nam leptynooporność: komórki podwzgórza przestaną reagować na sygnały wysyłane przez lektynę a my – mimo że ciągle coś podjadamy, nie czujemy głodu. Leptynooporność to obok insulinooporności czynnik ryzyka cukrzycy i zespołu metabolicznego. Z leptynoopornością wygrasz przede wszystkim dzięki uprawianiu sportu, głównie HIIT, diecie interwałowej, eliminacji przewlekłych stanów zapalnych oraz dbałości o prawidłową pracę tarczycy [8]. Jak się okazuje, poziom odwróconego T3 (rT3, patrz niżej) jest bezpośrednio skorelowany z poziomem leptyny w organizmie. Jednocześnie ze względu na to, iż tarczyca elastycznie dostosowuje swoją aktywność wydzielniczą do zaopatrzenia organizmu w energię, unikaj głodzenia się oraz diet w rodzaju „1000 kalorii”.

Zdrowie jelit

W tym miejscu powtórzmy jeszcze raz powtarzane do znudzenia zdanie, które stało się nawet tytułem książki Joachima B. Vollmera „Zdrowe jelita, zdrowe życie”. Jelita odgrywają istotną rolę nie tylko w procesach trawiennych, przyswajaniu mikroskładników odżywczych, komunikacji z centralnym układem nerwowym czy odporności. Narząd ten współodpowiada również za odczuwanie głodu, a tym samym, ilość energii, jakiej dostarczamy sobie wraz z pożywieniem. Zdrowe jelita i sprawność ich funkcji wydzielniczych pomagają nam utrzymywać stan równowagi pomiędzy wolumenem spożytych w ciągu doby kalorii, a sumą kalorii, jakie zużyliśmy tego samego dnia. Niestety matematyka zgrabnej sylwetki okazuje się bezlitosna. W dłuższym okresie nadpodaż energii z pożywienia odłoży się na naszym brzuchu, udach i pośladkach oraz negatywnie odbije się na naszym zdrowiu.

Jednak nie oznacza to, że musimy od dzisiaj skrupulatnie liczyć każdą kalorię, to NIE o to chodzi.

Zdrowy i znajdujący się w stanie równowagi organizm sam powie Ci, kiedy potrzebujesz „zastrzyku energii”, a kiedy powinieneś odłożyć sztućce lub zamknąć pudełko z czekoladkami. Wystarczy, że faktycznie z uwagą wsłuchasz się w wysyłane Ci przez komórki sygnały. Problem polega na tym, iż współcześnie otwierając lodówkę czy „szafkę szczęścia ze słodyczami” zbyt rzadko kieruje nami prawdziwy głód, dlatego jeżeli chcesz odzyskać lub utrzymać zgrabną sylwetkę i prawidłową wagę, nie unikniesz konieczności odpowiedzi na pytanie:

Dlaczego właściwie jem? Czy jestem rzeczywiście głodny/a, czy też może kieruje mną:

Złość, frustracja, znudzenie, smutek, strach/stres, przyzwyczajenie, itd.? Wreszcie warto zastanowić się, czy tym, co właśnie odczuwamy nie jest głód lecz… pragnienie.

Pamiętaj jednak, stwierdzenie: organizm powie Ci sam, kiedy powinieneś coś zjeść – zdaj się na jego mądrość i zaufaj sile Natury, dotyczy osób, których gospodarka insulinowa/leptynowa jak również gospodarka hormonalna działają prawidłowo. Zarówno w przypadku opisanej powyżej leptynooporności jak też insulinooporności komórki wysyłają do mózgu niewłaściwe lub sprzeczne sygnały, przez co odczuwamy wilczy głód, mimo że tak naprawdę nasze komórki oraz adipocyty dosłownie „pękają w szwach”. W przypadkach zaburzenia pracy „wewnętrznego kompasu energetycznego” ratunkiem może być plan dietetyczny, rozpisany przez doświadczonego specjalistę ds. odżywiania.

„Na dokładkę” w całym tym subtelnym mechanizmie regulacji odczuwanego apetytu/sytości dodatkowo „miesza” kolejny neuropeptyd podwzgórza – oreksyna. Oreksyna występuje w organizmie człowieka w dwóch wariantach – A oraz B, z których ta pierwsza działa o wiele intensywniej. Zadaniem wspomnianego neuropeptydu jest opóźnianie odczuwania przez nas sytości. Stymulacja receptorów oreksyny przesyła do mózgu informację: „zapasy składników odżywczych są zbyt małe, proszę o jak najszybsze i jak najobfitsze uzupełnienie niedoborów” oraz opóźnia uczucie sytości i wprowadza nas w stan czuwania (w ten sposób współreguluje przy okazji nasz rytm noc-dzień) [11]. Mechanizm działania oreksyny dostarcza też wyjaśnienia, dlaczego zbyt mała ilość snu prowadzi do wzrostu apetytu: niedobór snu oznacza niedobory energii i niedostateczną regenerację – w konsekwencji poziom oreksyny wzrasta, co ma na celu możliwie jak najszybsze uzupełnienie niedoborów energetycznych [12].

O zgrabnej sylwetce i sprawnym przetwarzaniu makroskładników na energię nie ma mowy w sytuacji zbyt wysokiego poziomu insuliny we krwi i/lub insulinooporności. Również niedobór insuliny, jaki towarzyszy cukrzycy typu 1 i zaawansowanej cukrzycy typu 2, blokuje przemianę na energię paliwa jakim jest glukoza. Insulina, transportery glukozy/fruktozy GLUT oraz tzw. czynnik tolerancji glukozy, czyli kompleksu enzymatycznego opartego o chrom, decydują o tym, czy wspomniane monocukry zostaną przetransportowane do wnętrza komórki. W sytuacji, gdy system transportowy i/lub czułość receptorów insulinowych ulega osłabieniu, glukoza krąży we krwi znacznie dłużej, co prowadzi m.in. do groźnego zjawiska, jakim jest scukrzanie białek oraz lipidów i produkcja tzw. produktów zaawansowanej glikacji (AGEs) [23].

AGEs cechują się z kolei dużą cytotoksycznością i wywołują uszkodzenia mtDNA, nasilając stres oksydacyjny na poziomie komórkowym oraz dodatkowo pogłębiając i tak już wystarczająco dramatyczną sytuację pacjentów, którzy cierpią z powodu zaburzeń na tle insulinowym. Insulina blokuje jednocześnie pobór tłuszczu z adipocytów i pozyskiwanie energii na drodze beta-oksydacji kwasów tłuszczowych, mówiąc komórkom: „gromadzimy tłuszcz, moje drogie, zakaz spalania”. Zagadnienie wpływu insuliny oraz mechanizmów z nią związanych zdecydowanie przekracza ramy tego artykułu. Warto w tym miejscu jedynie podkreślić, że również nasza dieta wywiera bezpośredni wpływ na poziom insuliny we krwi – chodzi tutaj przede wszystkim o wartość indeksu glikemicznego, ładunku glikemicznego, a także indeksu insulinowego produktów i spożywanych przez nas posiłków.

Żeby tego było mało, oliwy do ognia dolewa kolejny fizjologiczny mechanizm, mianowicie sprzężenie insuliny z ważnym hormonem płciowym – testosteronem [11]. Zbyt duża podaż makroskładników/energii, szczególnie w połączeniu z ukrytymi stanami zapalnymi (w tym spowodowanych konsumpcją prozapalnych tłuszczów nasyconych, tłuszczów trans oraz tłuszczów omega-6 i rafinowanego cukru) oraz ograniczoną aktywnością fizyczną i/lub stresem prowadzi do insulinooporności oraz wzrostu poziomu insuliny we krwi. Krążąca we krwi insulina blokuje nie tylko lipolizę (czyli pozyskiwanie energii z kwasów tłuszczowych na drodze beta-oksydacji), lecz również działanie specjalnego transportera hormonów płciowych: glikoproteiny SHBG (ang. sex hormone binding globuline). Mniejsza aktywność SHBG oznacza utrudnioną dystrybucję testosteronu i estradiolu w organizmie. Dlaczego to takie ważne? Testosteron to hormon płciowy, którego poziom w komórkach jest pozytywnie skorelowany z ich wrażliwością na insulinę [14]. Zbyt niski poziom testosteronu kojarzy się z otyłością brzuszną (szczególnie u mężczyzn) oraz zespołem metabolicznym [15]. Wpływ działania testosteronu na wrażliwość receptorów insulinowych zdaje się też przynajmniej częściowo tłumaczyć zjawisko związane z estrogennym i procukrzycowym działaniem plastiku w organizmie człowieka (pochodna estrogenu – estradiol to niejako hormonalne przeciwieństwo testosteronu) [16], przy dominacji estrogenu/supresji testosteronu w organizmie może pojawić się problem z wrażliwością odpowiednich receptorów na insulinę, co w konsekwencji zaburza komórkowe procesy metaboliczne. Co ciekawe, progesteron oraz 17beta-estradiol wywierają ochronne działanie na pracę mitochondriów [20], dlatego jak się wydaje u kobiet w wieku pomenopauzalnym hormonalna terapia zastępcza może przynosić pozytywny wpływ także na gospodarkę energią, a co za tym idzie – zgrabną sylwetkę.

Odchudzanie a stres

Na zakończenie wspomnijmy jeszcze o kolejnym niezmiernie ważnym czynniku, który stanowi przysłowiową „wisienkę na torcie“ warunkującą sprawną pracę naszej przemiany materii czyli kortyzolu.

Kortyzol to hormon długotrwałego stresu oraz immunosupresor, ale nie tylko. Kortyzol przekazuje mitochondriom informację, iż organizm znajduje się w stanie stresu, co początkowo mobilizuje z kolei nasze elektrownie komórkowe do wzmożonej produkcji energii i adaptacji do niekorzystnych warunków (procesy fuzji/fizji, adaptacja epigenetyczna). W długim okresie taka wymuszona stresem modyfikacja czynności mitochondrialnych prowadzi do uszkodzeń mtDNA oraz samych mitochondriów. Teraz robi się naprawdę niewesoło: w wyniku zaburzeń procesu produkcji energii ilość wytwarzanych ROS lawinowo rośnie, a dysfunkcyjne mitochondria wszczynają alarm w organizmie i uruchamiają prozapalne ścieżki sygnałowe. Organizm próbuje przeciwdziałać systemowemu stanowi zapalnemu i mobilizuje nadnercza do zwiększenia produkcji przeciwzapalnego kortyzolu. Jeżeli sytuacja stresowa będzie utrzymywać się wystarczająco długo pewnego dnia nasze nadnercza ogłoszą strajk, poziom kortyzolu drastycznie spadnie, a my zmienimy się w pacjentów z silnym przewlekłym stanem zapalnym [17], [18] a w dodatku z insulinoopornością [21], [22]. Przy uwzględnieniu faktu, iż kortyzol osłabia działanie insuliny w komórkach, podnosząc jednocześnie poziom kwasów tłuszczowych we krwi (kortyzol działa lipolitycznie oraz pobudza glukoneogenezę), to, iż pacjenci poddawani terapii kortykosteroidami tendencyjnie przybierają na wadze, przestaje nas zupełnie dziwić. Ponadto, wysoki poziom TNF-alfa, jednej z cytokin stanu zapalnego prowadzi do dalszego zahamowania mitochondrialnej produkcji energii oraz pogłębiającej się mitochondriopatii [19]. W ten sposób stres/przewlekle wysoki poziom kortyzolu wprowadza chaos nie tylko w obrębie naszego układu odpornościowego, lecz również gospodarce energią i metabolizmie.

Jak widzisz, jeżeli chcesz utrzymać lub odzyskać zgrabną sylwetkę a przede wszystkim dobre samopoczucie i energię do życia, nie unikniesz konieczności ograniczenia codziennego stresu – zwłaszcza psychicznego. Oprócz zmian w obrębie Twojego otoczenia – bliższego i dalszego, tj. kręgu najbliższych i innych osób, z którymi masz kontakt, miejsca pracy, miejsca zamieszkania, czynników środowiskowych (hałas, zbyt ostre światło, niedostateczna ilość tlenu w pomieszczeniu, zanieczyszczenie powietrza), możesz pomóc sobie w następujący sposób [19]:

  • Zadbaj o wystarczają ilość snu
  • Znajdź czas na codzienny umiarkowany (nie maksymalny i nie wyczynowy) wysiłek fizyczny
  • Medytuj, uprawiaj jogę, słuchaj muzyki klasycznej, pobaw się z domowym ulubieńcem, przytul kogoś lub zaufaj sile modlitwy – cokolwiek wybierzesz, pomoże Ci się to zrelaksować i wpłynie pozytywnie na poziom hormonów stresu
  • Zadbaj o właściwy skład flory jelitowej, w razie konieczności zastosuj probiotyko- i prebiotykoterapię
  • Pomyśl o suplementach diety, które w ramach badań laboratoryjnych wykazywały zdolność obniżania poziomu kortyzolu we krwi. Do naturalnych sprzymierzeńców w walce ze stresem należą m. in. kwasy tłuszczowe omega-3, adaptogeny takie jak ashwagandha (miły skutek – skutecznie obniża poziom prozapalnego TNFalfa) czy różeniec.

Oprócz wspomnianych wyżej czynników, które decydują o efektywności przemiany makroskładników na energię, w ramach tego artykułu nie sposób nie wspomnieć także o roli wątroby, jako narządu, który w organizmie człowieka pełni rolę centrum energetycznego.

Stany zapalne wątroby, spowodowane wirusowym zapaleniem wątroby dowolnego typu bądź stłuszczeniem wątroby (alkoholowym czy też niealkoholowym) zaburzają pracę hepatocytów – komórek, które odpowiadają m. in za przebieg glukoneogenezy i utrzymywanie prawidłowego poziomu cukru we krwi jak również ketogenezę i lipogenezę [25]. Przykładowo, zaburzenia procesu glukoneogenezy i ketogenezy prowadzi do przewlekłych hipoglikemii, z którymi często borykają się cukrzycy. Stany hipoglikemii sprzyjają też atakom wilczego głodu. Jeżeli budzisz się nocą zlany potem i musisz natychmiast coś zjeść, pomyśl właśnie o wątrobie jako słabym punkcie przemiany materii. Jednocześnie dysfunkcja hepatocytów sprzyja otyłości, szczególnie brzusznej, co prowadzi do pogłębienia dysfunkcji tego narządu – klasyczne błędne koło [26]. Możesz spróbować je przerwać, wspierając pracę wątroby odpowiednimi ziołami i mikroskładnikami odżywczymi z betainą i choliną na czele, a także rozsądnie ograniczając ilość tłuszczu jak również fruktozy, cukru i produktów o wysokim IG w diecie. Wątroba to również centrum systemu detoksyfikacji – odtruwania komórek i tkanek z toksycznych produktów metabolizmu i szkodliwych substancji egzogennych. W przypadku ograniczenia tej funkcji, stężenie związków cytotoksycznych w organizmie rośnie, co zagraża z kolei błonie komórkowej i samym mitochondriom. Z całą pewnością domyślasz się, jakie konsekwencje ma to dla Twojego metabolizmu i figury…

2. „Spowolnioną” przemianę materii można próbować naturalnie podkręcić, jednak nie bez ALE

Mitochondria odpowiadają za przetwarzanie makroskładników – cukrów oraz tłuszczów na cząsteczki energii ATP. Natomiast narządem, który pobudza „ komórkowe elektrownie” do pracy jest tarczyca. Zdaniem wielu naukowców i lekarzy, w tym autorki Heleny Roth-Swensson [3], to właśnie dysfunkcja gruczołu tarczowego lub zaburzenia działania wydzielanych przez niego hormonów, mogą stanowić podłoże zjawiska, które opisuje słynne zdanie: – „Wystarczy, że tylko spojrzę na jedzenie, a już tyję”.

Czyli jesteśmy na dobrym tropie: jednym z warunków utrzymywania prawidłowej wagi i dysponowania wystarczającymi zasobami energii jest tarczyca. Jak możesz o nią zadbać już dzisiaj?

Czynniki sprzyjające prawidłowej pracy tarczycy:

  • Dostateczny poziom selenu, żelaza, jodu i aminokwasu tyrozyny w organizmie. Selen to kofaktor przemiany T4 w jego bioaktywną formę T3, jednocześnie pierwiastek ten zmniejsza ilość przeciwciał przeciwtarczycowych [5], z kolei jod i tyrozyna to substraty do syntezy hormonów tarczycy [4]. Do najbogatszych dietetycznych źródeł tyrozyny należą: sery, ziarno soi, mięso, nabiał, ziarno sezamu, migdały. Tuńczyk (ale uwaga na metale ciężkie!) [7]. Z kolei żelazo pełni rolę kofaktora ważnego enzymu: peroksydazy tarczycowej, który jest niezbędny do syntezy hormonów tarczycy [6]
  • Unikanie fluoru, który hamuje pracę enzymów tarczycowych. W życiu codziennym najczęstszym źródłem fluoru jest pasta do zębów, gumy do żucia oraz płyny do płukania jamy ustnej [3]
  • Unikanie przewlekłego stresu psychofizycznego oraz zwalczanie przewlekłych stanów zapalnych – czynników, które hamują pracę tarczycy jako narządu
  • W przypadku niedoczynności tarczycy spowodowanej niedoborem T3 odpowiednia terapia hormonami tarczycy, którą powinien przeprowadzić lekarz-specjalista [3]

W razie podejrzenia osłabienia pracy tego narządu, wykonaj odpowiednie badania. Zdaniem wspomnianej przed chwilą doktor Roth-Swensson szczególną wartość diagnostyczną ma określanie poziomu T4, T3 oraz przede wszystkim tak zwanego rT3 czyli odwrotnego T3 – jego nadmiar blokuje komórkową produkcję energii. Jednak z „podkręcaniem” pracy tarczycy wiąże się pewne ważne ALE: chodzi o to, że produkcja energii ATP wiąże się z wydzielaniem wolnych rodników tlenowych w mitochondriach, przy czym jak wiemy ROS uszkadzają błony komórkowe oraz mitochondrialne, prowadząc do przewlekłych stanów zapalnych i błędnego koła zaburzeń przemian metabolicznych w organizmie.

Jak słusznie zauważa w swoich książkach doktor Kuklinski, specjalista w dziedzinie medycyny mitochondrialnej [2]:

Regulacja produkcji hormonów tarczycowych w dół stanowi (…) element strategii przetrwania. Nasz organizm dopasowuje się w ten sposób do ograniczonej produkcji ATP – nie potrzebuje już pejcza przyspieszającego przemianę materii. Tymczasem co robią lekarze? Ingerują w tę sensowną autoregulację adaptacyjną: U pani / pana stwierdzam niedoczynność tarczycy. Musi pani / pan zacząć przyjmować hormony tarczycy! Rezultat? Seniorzy poddawani leczeniu lekkiej niedoczynności tarczycy umierają szybciej niż ci, którzy nie są objęci żadną tego typu terapią [3.233]. Jednocześnie niedoczynność tarczycy wpływa na zmniejszenie produkcji rodników tlenowych oraz H2O2 a także spadek stężenia karbonylowanych protein.

Z punktu widzenia konieczności ochrony mitochondriów oraz redukcji stresu oksydacyjnego w organizmie i wydłużenia życia apel doktora Kuklinskiego: – Lekarze! – trzymajcie ręce z daleka od lekkiej niedoczynności tarczycy u osób starszych! [2], ma sens. Co więcej – inspiruje do wdrożenia istotnego środka bezpieczeństwa, jaki należy stosować przy „podkręcaniu metabolizmu“ u osób w średnim wieku, tj. zwiększenia ochrony antyoksydacyjnej.

Twój prywatny arsenał antyoksydacyjny [3]:

  1. Enzymatyczne czynniki przeciwrodnikowe: SOD1, SOD2 i SOD3. Wesprzesz je dbając o wystarczającą ilość kofaktorów tych enzymów w organizmie: mangan, cynk, miedź
  2. Enzymatyczne czynniki przeciwrodnikowe: peroksydaza glutationowa GPx. Wesprzesz ją dbając o wystarczającą ilość jej kofaktorów: selenu i glutationu w organizmie, czemu sprzyja odpowiedni poziom selenu oraz prekursorów glutationu tj. cysteiny, glutaminy i glicyny
  3. Enzymatyczne czynniki przeciwrodnikowe: katalazy – ich kofaktorem jest żelazo, a do prawidłowej pracy wymagają też NADPH (pośrednio wit. B3) [24]
  4. Nieenzymatyczne czynniki przeciwrodnikowe: witamina A, C, E, koenzym Q10, kwas alfa-liponowy, glutation, selen
  5. Nieenzymatyczne czynniki przeciwrodnikowe: fitoskładniki o właściwościach antyutleniaczy, beta-karoten, likopen, kwercetyna, katechiny, flawonoidy, itd. Chociażby dlatego dbaj o to, aby na Twoim talerzu zawsze było możliwie kolorowo!

Wniosek: wspieranie pracy tarczycy – jak najbardziej, zwłaszcza przy zdiagnozowanej (komórkowej) niedoczynności tarczycy, jednak przy jednoczesnym uwzględnieniu ochrony antyoksydacyjnej w organizmie. Konieczność takiej ochrony występuje przede wszystkim u pacjentów, którzy cierpią z powodu przewlekłych stanów zapalnych. Dotyczy to m.in. zapalenia korzeni zębowych i dziąseł, wrzodów żołądka, chorób zapalnych jelit, chorób autoimmunologicznych np. reumatoidalnego zapalenia stawów, łuszczycy, tocznia wieloukładowego.

Jednak sama sprawna tarczyca oraz ochrona antyrodnikowa to jeszcze za mało. Wydajna produkcja energii w organizmie wymaga sprawnego funkcjonowania samych elektrowni komórkowych (mitochondriów) oraz odpowiedniego wyposażenia tych elektrowni. O tym drugim decydują sprawie działające enzymy mitochondrialnego cyklu Krebsa i fosforylacji oksydacyjnej a także dostateczna ilość wszystkich kofaktorów tych enzymów). Zagadnieniem wsparcia pracy mitochondriów oraz terapii mitochondriopatii (pierwotnych lub wtórnych) zajmuje się specjalna gałąź medycyny czyli medycyna mitochondrialna.

Podsumowując:

Przyjaciele prawidłowej wagi oraz zdrowej sylwetki to:

  1. Sprawne mitochondria jako producenci energii na poziomie komórkowym – jak o nie zadbać, podpowie Ci medycyna mitochondrialna
  2. Wystarczająca ilość kofaktorów do mitochondrialnej produkcji energii z węglowodanów oraz tłuszczów – więcej informacji na ten temat znajdziesz w innych artykułach, jakie publikujemy na naszej stronie. Medycyna mitochondrialna dba o uzupełnianie deficytów oraz utrzymywanie odpowiedniego poziomu kluczowych substancji mitochondrialnych w organizmie
  3. Sprawna tarczyca jako regulator aktywności mitochondriów
  4. Możliwe ograniczenie stresu oksydacyjnego jako czynnika hamującego funkcjonowanie mitochondriów
  5. Eliminacja ognisk przewlekłych stanów zapalnych w organizmie jako czynnika zaburzającego produkcję energii w mitochondriach, a także gospodarkę makroskładnikami (zwł. węglowodanami i lipidami)
  6. Ograniczenie stresu psychofizycznego na co dzień – tożsame z kontrolą poziomu kortyzolu w organizmie
  7. Równowaga hormonalna – hormony głodu i sytości (grelina i leptyna), hormony płciowe i hormony układu trawiennego muszą pozostawać w równowadze
  8. Insulina pod kontrolą – dopóki w organizmie krąży insulina, korzystanie z tłuszczu jako źródła energii podlega ograniczeniu a my, mimo wysiłków, nie chudniemy
  9. Zrównoważona i odpowiednio dopasowana do indywidualnych potrzeb Twojego organizmu dieta, inspirację mogą stanowić dla Ciebie założenia Mitodiety
  10. Aktywność fizyczna – w średnim i starszym wieku wskazany jest szczególnie umiarkowany sport wytrzymałościowy oraz sporty siłowe, które poprawiają wrażliwość komórek mięśniowych na glukozę. Wszystkim, którzy chcą poprawić wrażliwość organizmu na insulinę oraz zrzucić przysłowiowych „kilka zbędnych kilogramów”, zalecamy dodanie do tego zestawu ćwiczeń HIIT.

Autor: Sylwia Grodzicka

Bibliografia

0:00
0:00